Nowy rok, nowe możliwości. W większości z nadzieją spoglądamy w przyszłość i liczymy na to, że kolejne miesiące przyniosą nam jeszcze więcej powodów do zadowolenia. Choć to tylko data - niektórzy przykładają do niej ogromną wagę. Tak jak Iga, która ma bardzo ambitne plany.
Zobacz również: Ślub kościelny nie dla wszystkich. Ksiądz będzie mógł zadać niedyskretne pytania
Ona już wie, że 2020 rok będzie dla niej czasem przełomu. Poszukująca miłości singielka nie tylko znajdzie wreszcie wymarzonego chłopaka, ale zostanie nawet jego żoną. Skąd taka pewność? Tak zakłada jej ambitna strategia. 27-latka rozpisała sobie szczegółowy plan, dzięki któremu stanie na ślubnym kobiercu.
Bardzo w to wierzy, a jak twierdzi, wiara naprawdę czyni cuda. W szczerej rozmowie zdradza, w jaki sposób chce to osiągnąć.
Papilot.pl: Jaki był dla ciebie mijający rok?
Nie mogę powiedzieć, że zły, bo nic dramatycznego się nie wydarzyło. W rodzinie wszyscy zdrowi, nawet awansowałam w pracy, ale uczuciowo to czas stagnacji. Żadnej nowej znajomości, która dawałaby perspektywy na przyszłość. Za to ostatnie tygodnie spędziłam dość intensywnie, bo opracowywałam swoją miłosną strategię. Wejdzie w życie dokładnie 1 stycznia 2020 roku.
Naprawdę myślisz, że takie rzeczy można zaplanować?
Zawsze wierzyłam, że miłość przyjdzie w najmniej oczekiwanym momencie. Spotkamy się przypadkiem, nagle coś zaiskrzy i będzie jak w bajce. Za długo jednak żyję, by wciąż na to liczyć. Skoro przez 27 lat się nie udało, to trzeba wziąć sprawy w swoje ręce. Wbrew pozorom, uczucia mają sporo wspólnego z naukami ścisłymi. Tutaj też można dokonać obliczeń i przewidzieć skutek. Jeśli w ten sposób się nie uda, to zostanę sama na wieki wieków.
Efektem ma być ślub. Czy rok wystarczy, skoro jeszcze nawet nie poznałaś kandydata na męża?
W tym wieku wygląda to trochę inaczej. Gdybym była młodsza, to moglibyśmy ze sobą chodzić w nieskończoność. Ja szukam chłopaka starszego o 2-3 lata, więc w okolicach trzydziestki. Wtedy są już bardziej decyzyjni. Zaręczyny po kilku miesiącach znajomości uznaję za całkiem realny plan, bo nie o takich historiach już słyszałam. Trzeba jednak wiedzieć, jak zawrócić mu w głowie.
Zobacz również: 3 sposoby na zdobycie wartościowego faceta. Sam zacznie się o Ciebie starać
Przyznajesz, że do tej pory nie miałaś szczęścia. Skąd nagle taka wiedza?
Można się ze mnie śmiać, ale sporo czytałam. Najwięcej uwagi poświęciłam badaniom. Chciałam sprawdzić, jakie kobiety lubi większość mężczyzn, bo wtedy szanse będą statystycznie największe. Dzięki temu wiem, jak się czesać, co nosić, gdzie bywać i jak zagadać potencjalnego kandydata. To nigdy nie jest na 100 procent skuteczne, ale przynajmniej warto spróbować.
A jakieś konkrety?
Rozjaśniłam włosy, bo blondynki wciąż nie mają sobie równych. Stawiam też na kolorowe ciuchy. Kiedy wybiorę się do restauracji, bo tam najłatwiej kogoś spotkać, to na pewno w czerwonej sukience. Na całość składa się wiele drobnych elementów, które mają znaczenie, choć rzadko zwracamy na nie uwagę. Faceci wręcz przeciwnie. Podświadomie szukają takich, a nie innych kobiet i ja chcę być jedną z nich. Z taką wiedzą jestem skazana na sukces.
Jesteś bardzo optymistycznie nastawiona i oby się udało. Może być jednak różnie.
I właśnie to musiałam w sobie zmienić. Ciągłe szukanie dziury w całym i rozpatrywanie najgorszych scenariuszy. Tak się nie da. Wmawiam sobie, że spotkam tego jedynego i dzięki temu w to uwierzyłam. Wiem, że plan wypali. To jest mój czas, a 2020 rok zapamiętam jako ten, który odmienił całe życie.
Rozpisałaś wszystko krok po kroku. Czy możesz streścić kolejne etapy?
Najtrudniej będzie kogoś spotkać, ale wystarczy wieść aktywne życie towarzyskie. Co tydzień przynajmniej 3 wyjścia - restauracja, klub, impreza ze znajomymi. Nawet bez okazji. Wreszcie ktoś się trafi, a szanse na to, że wizualnie mu się spodobam są naprawdę spore. Zwłaszcza po wprowadzonych w życie poprawkach. Na początku relacji nie można naciskać, ale 2 miesiące później zaproponuję wspólne mieszkanie. Tak niby od niechcenia. Będę o niego dbała, żadnych narzekań, kontroli i wreszcie wpadnie jak śliwka w kompot. Maksymalnie pół roku później się oświadczy.
Kto by pomyślał, że to takie proste…
Prawda? Samotne kobiety są często tak sfrustrowane, że nie potrafią tego dostrzec. Coś o tym wiem. Rok jest realnym terminem. Trzeba tylko udawać trochę lepszą, niż się jest w rzeczywistości. Co nie oznacza, że dzień po ślubie pokażę swoją paskudną twarz, bo taka nie jestem. Partnera trzeba jednak w pewnym sensie urobić, żeby dostrzegł w nas kandydatkę na żonę. Jak się uda, to wtedy jest już z górki.
Czyli w grudniu 2020 będziesz nosiła już inne nazwisko.
Na pewno będę nosiła pierścionek zaręczynowy, a co do samego ślubu, to zobaczymy. Wszystko zależy od wolnych terminów i naszych planów. Jeśli uprze się, że chce ślubować mi miłość i wierność na plaży, to mogę zaczekać jeszcze kilka miesięcy. Dosyć użalania się nad sobą. Jest plan i po prostu trzeba go zrealizować.
Zobacz również: 12 postanowień noworocznych, które powinna podjąć każda singielka