Organizacja ślubu i wesela wiąże się z niemałymi wydatkami. Właściwie to jedna z najbardziej kosztownych imprez w życiu człowieka. Nic dziwnego, że pary młode, które muszą liczyć się z budżetem szukają oszczędności tam, gdzie mogą. Jednak czasami ich pomysły wprawiają w niemałe osłupienie.
Zobacz również: Panna młoda znalazła makabryczny sposób, by zaoszczędzić na weselu. Wszyscy są przerażeni!
Dziś cały Internet śmieje się z historii opublikowanej przez fotografa o imieniu Frankie, który wraz ze swoją partnerką Laurą prowadzi biznes fotograficzny o nazwie Betrothed & Co. Mężczyzna podzielił się z internautami treścią wiadomości, jaką otrzymał od rzekomej agentki pewnej “influencerki”, która właśnie planuje swój ślub. Agentka blogerki zaproponowała parze fotografów “lukratywną” umowę, w ramach której artyści mieli za darmo sfotografować jej ślub oraz wykonać dodatkowe usługi wideo.
Dzień dobry,
moja klientka to znana influencerka, która planuje swój ślub na 10 kwietnia 2021 roku. W związku z przygotowaniami do ślubu, które rozpoczynają się już tego lata, chciałaby podzielić się ze swoimi obserwującymi filmem dokumentalnym (trwającym godzinę) i zdjęciami wykonanymi podczas przymiarek sukni dla druhen. W dniu wesela moja klientka chciałaby także nakręcić wideo dokumentujące jej wielki dzień (musi trwać przynajmniej godzinę) oraz wykonać minimum 1 tys. zdjęć. W zamian moja klientka jest gotowa szeroko promować Państwa biznes swoim followersom na Instagramie i Facebooku (w sumie ma 55 tys. fanów), włączając w to oznaczenia na Story, a także zaoferuje swoim fanom zniżkę w wysokości co najmniej 25 proc. na Państwa usługi.
Dla Państwa informacji dodam, że wysłaliśmy tę ofertę do czterech innych firm w okolicy, więc szybka odpowiedź z Państwa strony będzie korzystna dla prowadzonego przez Państwa biznesu.
Fot. iStock
Niestety oferta przedstawiona przez wysłanniczkę influencerki nie spodobała się fotografom, którzy odpisali jej uprzejmego, ale podszytego inteligentną ironią maila.
Cześć Melissa,
dziękujemy za Twojego maila, naprawdę doceniamy tę ofertę. Zazwyczaj nie oferujemy swoich usług za cenę niższą niż regularna, ale jesteśmy gotowi rozważyć zrobienie wyjątku w tej sprawie. Najpierw chcielibyśmy spytać, czy w Twoją wiadomość nie wkradły się błędy, zwłaszcza odnośnie brakującego zera w liczbie followersów, które Twoja klientka zgromadziła na swoich platformach społecznościowych? Ja zapewne sama wiedz, 55 tys. obserwujących zazwyczaj nie oznacza poziomu, który może pozwolić na darmowy transfer produktów lub usług o wartości 3-4 tys. funtów, zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę liczbę botów, podwójnych kont oraz followersów, którzy nie stanowią naszej grupy docelowej. Poza tym mamy przyjaciół, którzy mają ponad 55 tys. obserwujących tylko na jednej platformie, a którzy płacą uczciwe pieniądze za oferowane im dobra i usługi.
Data ślubu została wyznaczona na prawie 2 lata w przód, więc jeśli jesteś przekonana, że przed kwietniem 2021 roku twoja klientka osiągnie minimalny poziom followersów, który pozwoli na to, aby realistycznie zaliczyć ją do kategorii “influencerów”, z radością przystaniemy na jakąś umowę. Jednak w takiej sytuacji wymagalibyśmy klauzulę w umowie, która stwierdza, że promowanie nas w waszych Stories mniej niż 500 tys. followersów zgromadzonych na jednej platformie oznaczałoby konieczność zapłacenia pełnej kwoty w funtach szterlingach za usługi, o które prosiliście.
Dziękujemy też za twoją sugestię 25-procentowej zniżki na nasze usługi dla tych z twoich obserwujących, którzy zabookują nas poprzez promocyjne posty twojej klientki. W przeszłości, gdy otrzymywaliśmy rekomendacje i promocje od wartościowych klientów byliśmy w stanie podnieść ceny naszych usług, w związku z ich dobrą reputacją. (...)
Na koniec pragniemy dodać, że bardzo doceniamy to, że doceniasz nas jako artystów i profesjonalistów informując nas, że wysłałaś takiego samego maila do czterech innych firm, i że nasza szybka odpowiedź, a nie wartość artystyczna zapewni nam współpracę podczas wesela. (...)
Fot. iStock
Ta wiadomość rozjuszyła agentkę influencerki, która oskarżyła fotografów o nieprofesjonalne zachowanie, a nawet o obelżywy ton maila. Melissa zagroziła też, że w przypadku kontynuowania korespondencji ze strony fotografów oczerni ich w mediach społecznościowych.
Dzień dobry,
Szczerze mówiąc moja klientka i ja uważamy, że Państwa mail był nieprofesjonalny i oburzający i nie bierzemy już Państwa pod uwagę w związku z sesją ślubną podczas wesela, które byłoby dla Państwa bardzo lukratywne. To byłaby dla Państwa świetna okazja, aby współpracować z innymi influencerami i celebrytami, którzy pojawią się w programach telewizyjnych pod koniec roku. Dodam, że otrzymaliśmy inne odpowiedzi oferujące dodatkowe usługi i produkty (mówiąc wprost chcą nam zapłacić za współpracę), w przeciwieństwie to nieopłacającej się umowy z Państwa strony, którą chcą nas Państwo ocyganić.
Ten ślub jest bardzo ważnym wydarzeniem dla mojej klientki, ponieważ u jej matki zdiagnozowano raka. Państwa zachowanie jest bardzo krzywdzące, a mogliście Państwo po prostu powiedzieć “nie”. Proszę o niewysyłanie kolejnych wiadomości, ponieważ jeśli będziecie kontynuować te obelgi, będziemy zmuszone publicznie wymienić i obrazić Państwa z nazwiska.
Ostatnia wiadomość, jaką Frankie wysłał Melissie brzmiała:
To był długi dzień i być może nie myślę już na najwyższych obrotach, ale mam trudności ze znalezieniem jakichkolwiek obelg w naszym ostatnim mailu do Ciebie. Mimo wszystko dam Ci przywilej wątpliwości - jeśli jesteś w stanie wskazać “obelżywy” fragment, od razu przeprosimy. (A tak dla Twojej informacji, do obelg nie zalicza się sarkazm ani kąśliwość, na którą, przyznaję, czasem sobie pozwalam! Ale zalicza się do nich już np. określenie “ocyganić”, czyli rasistowskie sformułowanie wywodzące się od słowa “Cygan”.)
Odkładając na bok wszelkie uczucia, chciałbym oferować płynącą prosto z serca solidarność wobec choroby matki Twojej klientki. Sam straciłem moją matkę przez raka 15 lat temu, więc jestem sobie w stanie wyobrazić, przez co ona przechodzi. W związku z tym to dość dziwne, że używasz tej informacji, aby wpędzić nas w poczucie winy, podczas gdy w ogóle nie wspomniałaś o tym w pierwszej wiadomości. (...)
Na koniec przepraszamy w związku z tym, że nie dostosowaliśmy się do Twojej prośby, aby już się z Tobą nie kontaktować. Jesteśmy po prostu parą ciężko pracujących, kreatywnych osób, które próbują zarobić na życie w bardzo wymagającej branży, co od czasu do czasu oznacza stawanie w obronie swojego zawodu i doceniania swojego warsztatu. Jeśli w związku z moją odpowiedzią zechcesz “wymienić i obrazić” nas z nazwiska, proszę bardzo. Jestem pewien, że element obrażania się pojawi, ale całkiem prawdopodobnie, że wobec Ciebie i Twojej klientki.
PS: Wybacz moją dociekliwość, ale KIM jest twoja klientka? W tym momencie moja ciekawość sięgnęła zenitu!
Fot. iStock
Nie wiadomo, czy rozmowa na tym się zakończyła (nie poznaliśmy też tożsamości tajemniczej blogerki), ale była to ostatnia wiadomość od agentki influencerki, jaką fotograf zamieścił w Sieci. Internauci, którzy przeczytali tę wymianę wiadomości solidarnie stanęli po jego stronie i wyśmiali zarówno agentkę, jak i influencerkę, która chciała zaoszczędzić na profesjonalnych usługach.
Nienawidzę określenia i “kultury” influencerów. Jestem przekonany, że niektórzy z nich to świetni ludzie. Ale nie znoszę tego aspektu naszego społeczeństwa.
Ten przykład pokazuje, że większość “influencerów” jest oderwanych od rzeczywistości.
Influencerka w mediach społecznościowych = lafirynda, która ciągle wrzuca swoje nagie fotki. To smutne, że ludzie uważają to za prawdziwy zawód.
Influencerzy... Co za żart. Zazwyczaj to oznacza bezrobotną osobę, która chce dostawać wszystko za darmo.
Myślicie, że era influencerów wreszcie przeminie?
Zobacz również: Te Instagramowe zaręczyny to marzenie każdej kobiety. Ale internauci twierdzą, że to jedno wielkie oszustwo