Branża ślubna to potężny przemysł wart miliardy złotych. Statystycznie pobieramy się coraz rzadziej, ale okolicznościowe przyjęcia kosztują nas coraz więcej. Jeszcze kilka lat temu można było zorganizować wystawne wesele za kilkanaście tysięcy złotych. Dziś to raczej kwestia kilkudziesięciu. Oczekiwania wzrastają, a wraz z nimi budżety młodych par.
Zobacz również: Poprosiła swoich gości o zrzutkę na zagraniczne wesele. Teraz wytyka im skąpstwo i GROZI
Nie powinno dziwić, że uszczelniające swój budżet państwo zaczęło się tą kwestią coraz mocniej interesować. Teoretycznie, im większe wydatki nowożeńców, tym wyższe wpływy z podatków. W praktyce jednak różnie z tym bywa, bo szara strefa wciąż ma się u nas bardzo dobrze. Nadal zawieramy ustne umowy, płacimy gotówką i nie oczekujemy faktury za wykonaną usługę.
Tracą na tym wszyscy. W razie czego trudno później dochodzić swoich praw. Nie wspominając o tym, że państwo dysponuje mniejszymi pieniędzmi, niż mogłoby.
To ma się zmienić - informuje „Dziennik Gazeta Prawna”. Urzędy skarbowe w całym kraju wysyłają do par młodych groźnie wyglądające listy. Standardowe pismo zaczyna się od wymienienia przepisów kodeksu postępowania karnego i skarbowego. Następnie fiskus przechodzi do konkretnych pytań.
– W jakiej sali weselnej odbyło się przyjęcie weselne? Z kim zawierano umowę? Ile pieniędzy zapłacono właścicielowi lokalu i czy wypłata została pokwitowana?
– Jaki zespół muzyczny grał na weselu (wraz z danymi osobowymi i numerami kontaktowymi do jego członków)? Jakie wynagrodzenie otrzymał zespół i czy pokwitował wypłatę? Czy zawarto z nim pisemną umowę?
– Czy na weselu był kamerzysta lub fotograf? Jeśli tak, to kto świadczył usługi i ile mu zapłacono? Czy pokwitował wypłatę?
- czytamy na gazetaprawna.pl.
Zobacz również: LIST: „Przypadkiem znalazłam rachunek za pierścionek zaręczynowy. Jestem WŚCIEKŁA!”
Nie chodzi więc o to, skąd nowożeńcy wzięli pieniądze na organizację uroczystości i ile dostali w kopertach. Urzędy zainteresowane są wyłącznie przedsiębiorcami świadczącymi usługi na rzecz młodych par. Wielu z nich uchyla się od płacenia podatków i działa w podziemiu. Traci na tym budżet państwa.
W piśmie skarbówka „wzywa” do udzielenia odpowiedzi. Adresaci odnoszą więc wrażenie, że muszą to zrobić, bo w przeciwnym razie czeka ich kara. Dziennikarzom udało się wyjaśnić, że w praktyce oznacza to jednak tylko prośbę i obywatele mają prawo zignorować wezwanie.
Cytowani przez gazetę eksperci nie mają wątpliwości - to niepotrzebne strasznie i wchodzenie z butami w życie prywatne nowożeńców. Dodają też, że akcja może doprowadzić do wzrostu cen w branży weselnej.
„Fiskusa nie interesuje kwestia opodatkowania prezentów weselnych” - uspokaja „DGP”. Pytanie tylko - kiedy zacznie?
Zobacz również: Młoda mężatka zdradza, ile pieniędzy znalazła w kopertach od gości. Do niektórych ma żal