Z założenia ma być to piękna uroczystość. Święto miłości, w czasie którego wszyscy zaproszeni goście wspaniale się bawią. To bardzo optymistyczne założenie, bo każdemu nie sposób dogodzić. Zawsze znajdzie się przynajmniej kilku malkontentów. Wpadek ze strony organizatorów także nie brakuje.
Zobacz również: Nigdy nie zakładaj tego na wesele. To ogromna wpadka, o której mało kto pamięta
Co w tym „wielkim dniu” denerwuje nas najbardziej? Wymieniać można długo, a każdy kto uczestniczył w podobnym wydarzeniu na pewno doda coś od siebie. Problemy zaczynają się już w momencie otrzymania zaproszenia, a później jest jeszcze gorzej. Muzyka, jedzenie, rozsadzenie weselników - wymieniać można długo.
O drobnych wpadkach nie ma sensu wspominać. Skupmy się na najbardziej irytujących szczegółach, na które milenialsi (osoby urodzone od 1984 do 1997 roku) narzekają najczęściej. Sprawdził to portal „Wedding Wire”.
Młodzi ludzie nie stronią od alkoholu, ale bardzo przeszkadza im towarzystwo odurzonych procentami gości weselnych. Co innego, gdyby byli to rówieśnicy.
To zdarza się zwłaszcza wtedy, kiedy wybieramy się na ślub osoby znanej np. z pracy. Cała reszta to rodziny państwa młodych, których nie mieliśmy okazji poznać.
Kwestia gustu, ale milenialsi słyną z tego, że mają wysublimowany gust. A przynajmniej tak twierdzą. Przy disco polo bawią się tylko wtedy, gdy nikt nie patrzy.
Pal licho, gdy uroczystość odbywa się w innym mieście. Coraz większą popularnością cieszą się jednak śluby za granicą, a to już podwójny problem organizacyjny.
Ankietowani nie są fanami wizytówek rozmieszczonych na stołach. Zwłaszcza wtedy, kiedy przyjdzie im spędzić kilka godzin w towarzystwie zupełnie obcych ludzi.
Zobacz również: Nowożeńcy wybrali najgorsze piosenki weselne. 15 utworów, których wyjątkowo nie znoszą
Te bywają ogromne, kiedy nowożeńcom zamarzyło się wesele poza ojczyzną. W tym przypadku nie można liczyć na darmowy transport zorganizowany.
Z jednej strony narzekają na zamroczonych wódką gości, ale sami chętnie by się napili. Idealna sytuacja według milenialsów to open bar bez limitów.
Szczególnie, gdy jest ich w czasie wesela wiele i co jedno, to dłuższe. Niekończące się przemowy to dla młodych gości katorga.
Jeśli ślub odbywa się w dniu powszednim, a to coraz częstsze zjawisko, nie ma innego wyjścia. Gdy w grę wchodzi weekend i jesteśmy zaproszeni na poprawiny - także się bez tego nie obejdzie.
Powodów jest wiele - kiepska muzyka, brak partnera, towarzystwo zupełnie obcych ludzi lub organizowane przez wodzireja żenujące zabawy na parkiecie.
Dodasz coś od siebie?
Zobacz również: „Dostałam dziwne zaproszenie na ślub. Nie wiem, czy powinnam uczestniczyć w uroczystości”