Ostatnie tygodnie należały do księżnej Meghan i księcia Harry’ego. Media poświęcały uwagę prawie każdemu szczegółowi ich ślubu. Duże zainteresowanie budziła zwłaszcza suknia panny młodej. O tym, jaki dom mody wybrała, dowiedzieliśmy się dopiero 19 maja. Mówiono o duecie Ralph&Russo, ale księżna Sussex zdecydowała się na markę Givenchy.
Po hollywoodzkiej gwieździe spodziewano się widowiskowej kreacji, jednak Meghan zaskoczyła wszystkich prostą suknią. Niektórzy mówią nawet, że była zbyt skromna. O komentarz na ten temat pokusiła się też Izabela Janachowska, która zajmuje się tematyką ślubną. Ekspertka nie szczędziła Meghan krytyki. „Nie trzeba być ekspertem, żeby zauważyć, że kreacja źle się układała. Można było wręcz odnieść wrażenie, że kreacja była na księżną za duża - być może to efekt przedślubnego stresu i utraty kilku kilogramów. Zbyt szerokie rękawy brzydko się marszczyły, a tkanina na brzuchu nieestetycznie się pomięła tworząc nieciekawy efekt. W tej sukni piękna figura aktorki zupełnie straciła swój kształt. Kreacja nie podkreślała ani jej biustu, ani talii” – napisała na swoim blogu.
Janachowska skrytykowała również fryzurę i makijaż księżnej. „(...) wątpliwa jakość wykonania fryzury, którą aktorka ukryła pod spektakularnym welonem wyszywanym w kwiaty symbolizujące kraje Zjednoczonego Królestwa i bardzo oszczędny makijaż. Nie jestem pewna, czy nowa księżna wyglądała jeszcze naturalnie, czy już nieco niedbale?”.
Faktycznie makijaż Meghan sprawiał wrażenie bardzo oszczędnego. Była aktorka zapewnie chciała osiągnąć naturalny efekt. Co do fryzury, spostrzegawcze osoby na pewno zauważyły wystający kosmyk, który księżna założyła za ucho. To celowy efekt? A może uczesanie zostało wykonane w niedbały sposób?
A wy jak oceniacie ogólny efekt?
Forum / REUTERS
Forum / REUTERS
Forum / REUTERS
Forum / REUTERS
Forum / REUTERS