W Polsce podtrzymywana jest tradycja organizowania wesela. Chociaż przyjęcia nie są tak duże jak kiedyś, nadal zbiera się na nich nawet do dwustu osób. Koszt takiego przedwsięwzięcia to kilkadziesiąt tysięcy złotych. Ale osoby, które nie mają tyle pieniędzy, są gotowe wziąć kredyt. Aby tylko zwyczajowi stało się zadość.
Zobacz także: „Koleżanka z pracy chce przyjść na mój ślub z osobą towarzyszącą. Nie zgadzam się na to!”
Na weselu nie może zabraknąć kilku ciepłych dań, alkoholu, oprawy muzycznej, pięknej dekoracji, tańców oraz oczepin. Zgromadzone towarzystwo je, tańczy, bawi się, śpiewa i... wygłupia. Prawie każda z nas mogłaby opowiedzieć o jakiejś żenującej sytuacji, która miała miejsce podczas zabawy weselnej. Dlatego niektórzy nie życzą sobie jej organizacji. Preferują cichy, skromny ślub. Czasami kierują nimi też inne powody. O tych ostatnich postanowiła nam opowiedzieć Aneta.
25-latka z Warszawy twierdzi, że nie znosi wesel i unika ich zawszelką cenę. Ale w jej przypadku niechęć do tego typu imprez jest tylko jedną z kilku przyczyn, dla których myśli o cichym ślubie. Aneta opowiada o wszystkim ze szczegółami.
- Ja i mój narzeczony Dominik coraz częściej myślimy o tym, aby wziąć ślub w tajemnicy. Żadne z nas nie lubi wesel. Uważamy, że nie warto organizować takiego przyjęcia. To ogromny koszt, który nigdy się nie zwraca. Zabawa trwa tylko jedną noc i nigdy nie ma gwarancji, że będzie udana. Jest też organizowana bardziej pod gości niż parę młodą, która przecież tego dnia powinna być najważniejsza. Wiem, że niektórzy marzą o weselu, ale ja i Dominik nie i chcielibyśmy, aby ten dzień przebiegł według naszego zamysłu.
Fot. unsplash.com
Aneta opowiada, jak go zaplanowali.
Ponieważ jesteśmy katolikami, chcemy wziąć ślub w kościele. Oprócz księdza najchętniej widziałabym obok nas wyłącznie świadków. Dlaczego? Po pierwsze tak jest romantycznie. Po drugie nie mam najlepszych kontaktów z rodziną, która nie akceptuje Dominika. Po trzecie wypadałoby potem zaprosić innych na uroczysty obiad, a my chcemy, aby było jak najbardziej kameralnie.
Oczywiście po ślubie zaprosilibyśmy naszych świadków do restauracji na obiad i wypilibyśmy z nimi szampana. Po wszystkim chciałabym udać się prosto na lotnisko, wieczorem być w hotelu, a potem przeżyć romantyczną noc poślubną. To jest ślub moich marzeń. W skromnej, białej sukience, z bukietem polnych kwiatów w dłoni i wiankiem na włosach.
Czuję zażenowanie na samą myśl, że mam iść do ślubu wystrojona, że wszyscy będą się na mnie patrzeć, a przy wychodzeniu z kościoła obstąpią niczym stado wron. Potem przez godzinę musielibyśmy słuchać życzeń. Trudno powiedzieć, czy szczerych... Reszta wesela wyglądałaby w ten sposób, że ja i Dominik niewiele czasu spędzilibyśmy we dwoje, bo przecież trzeba zabawiać gości i bylibyśmy ciągle pod obstrzałem oczu. Bałabym się zrobić cokolwiek w obawie, że zaraz zostanę przez kogoś obmówiona.
Kobieta zdradza, że nie ma najlepszych kontaktów z rodziną.
Fot. unsplash.com
Niestety w mojej rodzinie jest wiele fałszywych osób. Z jednej strony się do ciebie uśmiechają, a z drugiej obsmarowują za plecami. Poza tym to zawistnicy. Rzecz jasna, nie wszyscy – tylko kilka osób. Ale odkąd poznałam Dominika, świetnie się o tym przekonałam. Dominik ma bardzo dobrą pracę w dziale IT, a poza tym pochodzi z zamożnej rodziny. Słyszałam już, że nieźle trafiłam i „jakie to niesprawiedliwe”. Nie chciałabym widzieć na swoim ślubie tych fałszywych twarzy.
Co do moich rodziców, oni z kolei nie akceptują Dominika, ponieważ ma nieślubne dziecko. Już powiedzieli, że nie dadzą mi z tego powodu błogosławieństwa. Uważają go też za karierowicza, dla którego liczy się tylko kasa. Wymarzyli sobie dla mnie kogoś innego. Mama jeszcze nie jest tak negatywnie nastawiona do mojego narzeczonego, ale ojciec tak i skutecznie ją buntuje. Dlatego skłaniam się ku temu, aby nikogo z rodziny nie zapraszać.
Narzeczony Anety również nie ma dobrych relacji z rodziną i nie ma nic przeciwko temu, aby wziąć cichy ślub wyłącznie w towarzystwie świadków.
Fot. unsplash.com
- Wszystko przemawia za tym ślubem. Zarówno nasze marzenia, jak i cała reszta. Mimo wszystko niektórzy znajomi przekonują nas, że ślub bierze się raz w życiu (tego nam życzą) i ich zdaniem rodzice powinni być obecni, nawet jeżeli jesteśmy z nimi z kiepskich relacjach. Koleżanka powiedziała mi, że rodziny się nie wybiera, a z najbliższymi warto podtrzymywać kontakt. Poza tym rodziców ma się tylko jednych. Ona uważa, że tylko pogorszymy sprawę, jeżeli nikogo nie zaprosimy.
Ja wiem, ile to by mnie kosztowało. Ślub w nieprzyjemnej atmosferze, wyrzuty i krzywe spojrzenia. Po pierwsze z powodu Dominika, a po drugie z powodu braku wesela. „Bo co rodzina powie...” To jest tekst mojej matki. Rodzice ogólnie wiedzą, że coś planujemy, ale o szczegółach ich nie informowaliśmy. Zaczęło się jednak gadanie, że trzeba wszystkich zaprosić. Nieważne, czy to bliska rodzina czy dalsza...
Mam świadomość, że jeżeli zaprosimy rodzinę, nie będzie przyjemnie. A ja chciałabym sobie oszczędzieć stresu i spędzić ten dzień po swojemu.
Uważacie, że Aneta ma rację?
Zobacz także: List: „Współczuję dwudziestolatkom, które już się zaręczyły. To śmierć młodości!”