Kilka słów od nieszczęśliwej panny młodej: „Mój ślub i wesele okazały się porażką...”

Co poszło nie tak?
Kilka słów od nieszczęśliwej panny młodej: „Mój ślub i wesele okazały się porażką...”
Fot. iStock
30.06.2017

Każda panna młoda pragnie, aby jej wesele było idealne i przebiegło zgodnie z zamierzeniami. Przed ślubem kobiety ogarnia istne szaleństwo i podwójnie przeżywają pojawiające się przeszkody oraz podwójnie zamartwiają się, że coś pójdzie nie tak. Podczas oficjalnej ceremonii i wesela zwracają uwagę na każdy szczegół. Swój wygląd, jedzenie, wystrój sali, zachowanie obsługi, pana młodego, rodziny, a także na utwory muzyczne. Nic nie ujdzie ich bystremu oku.

Po ślubie wbrew pozorom wiele mężatek nie może zaznać spokoju, bo mają wrażenie, że doszło do zaniedbań, które popsuły ich wielki dzień. Czasami chodzi o zniszczenie kreacji, a innym razem o zachowanie pijanych wujków. Sprawę pogarszają także komentarze niektórych gości. Rodzina i znajomi często nietaktownie dają znać, co było fajne, a co się nie udało. Mają też nawyk porównywania imprez, a to z kolei jeszcze bardziej drażni kobiety.

Niestety, pomimo największych starań, nie zawsze mamy wpływ na to, co dzieje się podczas ślubu. Najlepiej jest mieć luźne podejście i zrozumieć, że liczy się samo zawarcie małżeństwa, a nie inne szczegóły. Poza tym, co się stało, to się nie odstanie.

Innego zdania jest Andżelika, która nie może znieść, że jej wesele było dalekie od ideału. Według młodej mężatki doszło do kilku niedopuszczalnych incydentów, które zrujnowały jej wielki dzień. Kobieta wpadła na pomysł, że zorganizuje ceremonię jeszcze raz. Zarówno kościelną, jak i przyjęcie. Co prawda znacznie skromniejsze, ale nie obędzie się bez niego.

Co skłoniło Andżelikę do powzięcia tej decyzji?

Zobacz także: Zzieleniejesz z zazdrości, kiedy zobaczysz jej suknię ślubną. Nie uwierzysz, ile kosztowała! (I ile ważyła...)

nieudane wesele

Fot. iStock.com

- Dzień mojego ślubu to pasmo porażek. Zaczęło się już z rana. Włosy nie chciały się układać i fryzura wyszła o wiele gorzej niż na próbnym czesaniu. Poza tym wyskoczyło mi kilka pryszczy i miałam podpuchnięte oczy, chociaż normalnie prawie nigdy nie dotykały mnie takie problemy. To wystarczyło, aby zepsuć ten dzień, a potem było jeszcze gorzej.

Kupiłam używaną suknię, bo było mi szkoda pieniędzy i dopiero wtedy, gdy ubierałam się do kościoła, moja świadkowa zauważyła, że na gorsecie z tyłu brakuje kilku koralików i wystają nitki. Oczywiście możliwe, że ktoś dotykał sukienki i oderwał je. Np. dzieciaki. Kiedy ją kupowałam, obejrzałam dokładnie kreację ze wszystkich stron. Byłam nią oczarowana i nic nie zauważyłam. Żałowałam, że Żaneta mi o tym powiedziała, ale trudno. To nie był największy dramat tamtego dnia.

W kościele podczas wypowiadania przysięgi mój mąż tak się zdenerwował, że pomylił słowa. Zamiast „ślubuję” powiedział „próbuję” i zamiast „nie opuszczę Cię” powiedział „nie odpuszczę Cię”. Ludzie w kościele zaczęli się śmiać, ale mnie wcale nie było do śmiechu. Potem oczywiście wszystko poprawił, ale efekt zniesmaczenia pozostał. Przysięga jest przecież najważniejsza. Teraz mam wrażenie, że nie do końca zostałam poślubiona.

Przy wychodzeniu z budynku po ceremonii również doszło do kilku niemiłych incydentów.

 

nieudane wesele

Fot. iStock.com

- Dzieci miały rzucać w nas ryżem i tak im się to spodobało, że doszło do przepychanek. Zaczęły rzucać nim w siebie, zamiast w nas. Zaraz za nimi stała inna grupka i – chociaż nie było tego w planach – poszły w ruch cukierki. Jeden trafił mnie w oko, co bardzo rozbawiło młodzież. Wiem, że to tylko dzieciaki, ale zdenerwowały mnie tym całkowicie.

Litania narzekań Andżeliki nie kończy się. Równie kiepsko – jej zdaniem – poszedł pierwszy taniec. Kiedy wirowała z mężem na parkiecie, pod nogi wpadła jej bratanica. Magiczny moment przepadł, mimo że nic się nie stało. Doszło jeszcze do innych wpadek. Nie zabrakło pijanych gości, którzy zataczali się na parkiecie i obłapiali pannę młodą, dwuznacznych żartów i docinek. Na domiar złego jedno z dzieci zniszczyło tort, zanim został pokrojony. Mały chłopczyk pozrywał lukrowe kwiaty i wsadził palce w ciasto. Andżelika pociesza się jednak, że ten incydent widziało niewiele osób. Najgorsze nastąpiło po oczepinach.

- Co za wstyd. Na naszym weselu... zabrakło alkoholu. Nie wiem, jakim cudem, bo kupiliśmy aż nadto. Ojciec mówił, że jeszcze zostanie. Kilka lat temu urządzali z mamą wesele mojego brata, na którym była podobna liczba gości i zostało mnóstwo alkoholu. Najwyraźniej u mnie pili więcej. Po jakimś czasie niektórzy zaczęli się upominać i mój kuzyn pojechał specjalnie do monopolowego. Kupił tyle, ile było. Daliśmy mu pieniądze z kopert. Tanio to nie wyszło, ale wizerunek jakoś został odratowany. Nad ranem wielu biesiadników było tak pijanych, że już nie zwracało uwagi na brak alkoholu.

nieudane wesele

Fot. iStock.com

- Ogólnie mam bardzo złe wrażenie. Zarówno co do ceremonii w kościele, jak i przyjęcia. Wiem, że goście negatywnie komentują imprezę i rozniosło się, że zabrakło alkoholu. Słyszałam też, że niezbyt korzystnie wyglądałam w dniu ślubu. Chciałabym wszystko naprawić. Co prawda nie mam już pieniędzy na organizację tak dużego wesela, ale na skromne przyjęcie znajdą się fundusze. Zadbam o to, aby wyglądać perfekcyjnie i tym razem wszystko pójdzie gładko. Powiedziałam o planie przyjaciółce i stwierdziła, że jak chcę to mogę jeszcze raz powtórzyć ślub w kościele, ale organizacja kolejnej imprezy jest przegięciem.

To samo powiedział mąż Andżeliki, ale on nie chce powtarzać nawet ceremonii kościelnej. Jego zdaniem żona za bardzo się przejmuje. Na każdym weselu zdarzają się niepożądane incydenty i o większości nie wie nikt poza młodymi oraz ich najbliższą rodziną.

- Może i ma rację, ale ja zawsze marzyłam o pięknym weselu. Chciałam być gwiazdą wieczoru, na którą są skierowane wszystkie spojrzenia. Chciałam... aby było perfekcyjnie. Rozumiem, że wpadki zawsze się zdarzają, ale na moim było ich zbyt wiele. Same przyznajcie. Czy myślicie, że powtórka z rozrywki to dobry pomysł? Jak mogę przekonać męża?

Zobacz także: Jak wyglądać oryginalnie na własnym ślubie? Zobacz 3 odważne stylizacje!

 

Polecane wideo

Komentarze (28)
Ocena: 4.86 / 5
gość (Ocena: 5) 18.11.2020 19:04
Doskonale Cię rozumiem. Ja marzyłam o ślubie w raju, Malediwy, Hawaje albo chociaż Chorwacja. Odłożyłam pracując za granicą na to dużo kasy. Ale rodzice męża uparli się, że ślub ma się odbyć w pl...mąż naciskał i wycisnal. Miał być piekny slub w ogrodzie. Wszystko mialo byc okej, ale rodzice i siostra męża nalegali na jedną dekoratorke. Mąż naciskał znowu, że to polepszy nasze kontakty. Ich dekoratorka nie udekorowala ani slubu ani wesela a wziela 4 tys! Miala byc biel i zloto, byl tandetny róż, miały być różę były jakies tanie kwiatki, do niczego nie podobne. Nie ubrala nawet krzesel swiadkow ani gosci na ceremonie smiejac mi sie w twarz 2 godz przed slubem! Nie udekorowala materialami miejsca zaslubin, bo to trzeba prasowac...3 godziny. Miałam ochote nie isc do ołtarza. Świadek (szwagier męża) był poklocony z żoną cale wesele (siostra meza). Potem ona sobie wmowila, ze on ja chcial zdradzac z moja kolezanka-swiadkowa. Co w ogole nie mialo miejsca. Podsumowując. 1. Chce nowy slub albo rozwód. 2. Siostra meza wkrecila ich rodzicom, ze chcialam na swoim weselu, zeby jej maz ja zdradzil (mialam 200 spraw na glowie, nie pilonowalam jej meza a swiadkowa byla przy mnie!!!). Nakrecila wszystkich przeciwko mnie, nie utrzymujemy kontaktów. Żadnych. W sensie oni ze mna (rodzina męża). Wywalilam kase w bloto, to ja placilam. Zniszczyło to moj wieloletni zwiazek, kontakt z jego rodzina umarl. A co najgorsze - zniszczylam swoje jedyne marzenie, żeby było tak jak chcieli ludzie, którzy teraz udaja, ze nie istnieje. Minely 4 msc od slubu a ja chyba mam depresje...
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 28.06.2019 13:07
Ja marzyłam o pięknym ślubie od dziecka, największa moja porażka było zrobienie makijażu i fryzury przez najlepsza kosmetyczkę i fryzjerkę, wyglądałam jak wiesniara sprzed 15 lat... na sesje lubna sama się wymalowałem i uczesałam i wyglądałam świetnie ... minął już rok a ja nadal nie mogę się z tym pogodzić
odpowiedz
Pechowa (Ocena: 5) 23.02.2019 03:55
Moj tez byl porazka. Doskonale Cie rozumiem
odpowiedz
Aleksandra (Ocena: 5) 07.12.2018 04:39
Twoj opis to nic w porownaniu z tym co spotkalo mnie: po zużyciu tabletki na nerwy dostalam okres tak silny, ze myslalam, xe sie wykrwawie; wszyscy wlezli do mojego pokoju nawet nie mialam czasu sie ubrac przez co spoznilixmy sie do kosciola; w kosciele przrcieklam i poplamilam sukie; wychodzac z kosciola nikt nad nie obsypywal niczym; uciekalismy z kosciola na sale starym autem, zeby nikt z gosci nie zobaczyl, ze nie wynajęlismy samochodu, bo moj maz jest skapy; kwiatow w kosciele i na sali nie bylo, bo moj maz jest skapy; nie bylo tez kamarzysty; fotograf podrywal laski zamiast robic zdjecia, w gruncie rzeczy zdjecia ze slubu to porazka; dzieci wszedzie biegaly bo nie mielismy animatorow; orkiestra byla tak zla, ze chce mi sie plakac; suknia za ktora dalam kilkanascie tysiecy byla za ciasna i zbyt dluga (szyta na indywidualne zamowienie i na moj wymiar). To nie wszystko ale nie mam juz sily tego opisywac. Od wesela uplynelo juz kilka miesiecy a ja wciaz nie spie po nocach i przezywam ta wielka porazke, nie umiem sobir z nia poradzic.
odpowiedz
zosieńka (Ocena: 5) 19.07.2017 09:43
No i takie sytuacje mnie też stresują, ślub za ponad trzy tygodnie a mnie dopada stres niemal każdego dnia :( Już zastanawiam si czy jakiś ziołowych tabletek nie kupić na uspokojenie nerwów...
odpowiedz

Polecane dla Ciebie