Każda panna młoda pragnie, aby jej wesele było idealne i przebiegło zgodnie z zamierzeniami. Przed ślubem kobiety ogarnia istne szaleństwo i podwójnie przeżywają pojawiające się przeszkody oraz podwójnie zamartwiają się, że coś pójdzie nie tak. Podczas oficjalnej ceremonii i wesela zwracają uwagę na każdy szczegół. Swój wygląd, jedzenie, wystrój sali, zachowanie obsługi, pana młodego, rodziny, a także na utwory muzyczne. Nic nie ujdzie ich bystremu oku.
Po ślubie wbrew pozorom wiele mężatek nie może zaznać spokoju, bo mają wrażenie, że doszło do zaniedbań, które popsuły ich wielki dzień. Czasami chodzi o zniszczenie kreacji, a innym razem o zachowanie pijanych wujków. Sprawę pogarszają także komentarze niektórych gości. Rodzina i znajomi często nietaktownie dają znać, co było fajne, a co się nie udało. Mają też nawyk porównywania imprez, a to z kolei jeszcze bardziej drażni kobiety.
Niestety, pomimo największych starań, nie zawsze mamy wpływ na to, co dzieje się podczas ślubu. Najlepiej jest mieć luźne podejście i zrozumieć, że liczy się samo zawarcie małżeństwa, a nie inne szczegóły. Poza tym, co się stało, to się nie odstanie.
Innego zdania jest Andżelika, która nie może znieść, że jej wesele było dalekie od ideału. Według młodej mężatki doszło do kilku niedopuszczalnych incydentów, które zrujnowały jej wielki dzień. Kobieta wpadła na pomysł, że zorganizuje ceremonię jeszcze raz. Zarówno kościelną, jak i przyjęcie. Co prawda znacznie skromniejsze, ale nie obędzie się bez niego.
Co skłoniło Andżelikę do powzięcia tej decyzji?
Zobacz także: Zzieleniejesz z zazdrości, kiedy zobaczysz jej suknię ślubną. Nie uwierzysz, ile kosztowała! (I ile ważyła...)
Fot. iStock.com
- Dzień mojego ślubu to pasmo porażek. Zaczęło się już z rana. Włosy nie chciały się układać i fryzura wyszła o wiele gorzej niż na próbnym czesaniu. Poza tym wyskoczyło mi kilka pryszczy i miałam podpuchnięte oczy, chociaż normalnie prawie nigdy nie dotykały mnie takie problemy. To wystarczyło, aby zepsuć ten dzień, a potem było jeszcze gorzej.
Kupiłam używaną suknię, bo było mi szkoda pieniędzy i dopiero wtedy, gdy ubierałam się do kościoła, moja świadkowa zauważyła, że na gorsecie z tyłu brakuje kilku koralików i wystają nitki. Oczywiście możliwe, że ktoś dotykał sukienki i oderwał je. Np. dzieciaki. Kiedy ją kupowałam, obejrzałam dokładnie kreację ze wszystkich stron. Byłam nią oczarowana i nic nie zauważyłam. Żałowałam, że Żaneta mi o tym powiedziała, ale trudno. To nie był największy dramat tamtego dnia.
W kościele podczas wypowiadania przysięgi mój mąż tak się zdenerwował, że pomylił słowa. Zamiast „ślubuję” powiedział „próbuję” i zamiast „nie opuszczę Cię” powiedział „nie odpuszczę Cię”. Ludzie w kościele zaczęli się śmiać, ale mnie wcale nie było do śmiechu. Potem oczywiście wszystko poprawił, ale efekt zniesmaczenia pozostał. Przysięga jest przecież najważniejsza. Teraz mam wrażenie, że nie do końca zostałam poślubiona.
Przy wychodzeniu z budynku po ceremonii również doszło do kilku niemiłych incydentów.
Fot. iStock.com
- Dzieci miały rzucać w nas ryżem i tak im się to spodobało, że doszło do przepychanek. Zaczęły rzucać nim w siebie, zamiast w nas. Zaraz za nimi stała inna grupka i – chociaż nie było tego w planach – poszły w ruch cukierki. Jeden trafił mnie w oko, co bardzo rozbawiło młodzież. Wiem, że to tylko dzieciaki, ale zdenerwowały mnie tym całkowicie.
Litania narzekań Andżeliki nie kończy się. Równie kiepsko – jej zdaniem – poszedł pierwszy taniec. Kiedy wirowała z mężem na parkiecie, pod nogi wpadła jej bratanica. Magiczny moment przepadł, mimo że nic się nie stało. Doszło jeszcze do innych wpadek. Nie zabrakło pijanych gości, którzy zataczali się na parkiecie i obłapiali pannę młodą, dwuznacznych żartów i docinek. Na domiar złego jedno z dzieci zniszczyło tort, zanim został pokrojony. Mały chłopczyk pozrywał lukrowe kwiaty i wsadził palce w ciasto. Andżelika pociesza się jednak, że ten incydent widziało niewiele osób. Najgorsze nastąpiło po oczepinach.
- Co za wstyd. Na naszym weselu... zabrakło alkoholu. Nie wiem, jakim cudem, bo kupiliśmy aż nadto. Ojciec mówił, że jeszcze zostanie. Kilka lat temu urządzali z mamą wesele mojego brata, na którym była podobna liczba gości i zostało mnóstwo alkoholu. Najwyraźniej u mnie pili więcej. Po jakimś czasie niektórzy zaczęli się upominać i mój kuzyn pojechał specjalnie do monopolowego. Kupił tyle, ile było. Daliśmy mu pieniądze z kopert. Tanio to nie wyszło, ale wizerunek jakoś został odratowany. Nad ranem wielu biesiadników było tak pijanych, że już nie zwracało uwagi na brak alkoholu.
Fot. iStock.com
- Ogólnie mam bardzo złe wrażenie. Zarówno co do ceremonii w kościele, jak i przyjęcia. Wiem, że goście negatywnie komentują imprezę i rozniosło się, że zabrakło alkoholu. Słyszałam też, że niezbyt korzystnie wyglądałam w dniu ślubu. Chciałabym wszystko naprawić. Co prawda nie mam już pieniędzy na organizację tak dużego wesela, ale na skromne przyjęcie znajdą się fundusze. Zadbam o to, aby wyglądać perfekcyjnie i tym razem wszystko pójdzie gładko. Powiedziałam o planie przyjaciółce i stwierdziła, że jak chcę to mogę jeszcze raz powtórzyć ślub w kościele, ale organizacja kolejnej imprezy jest przegięciem.
To samo powiedział mąż Andżeliki, ale on nie chce powtarzać nawet ceremonii kościelnej. Jego zdaniem żona za bardzo się przejmuje. Na każdym weselu zdarzają się niepożądane incydenty i o większości nie wie nikt poza młodymi oraz ich najbliższą rodziną.
- Może i ma rację, ale ja zawsze marzyłam o pięknym weselu. Chciałam być gwiazdą wieczoru, na którą są skierowane wszystkie spojrzenia. Chciałam... aby było perfekcyjnie. Rozumiem, że wpadki zawsze się zdarzają, ale na moim było ich zbyt wiele. Same przyznajcie. Czy myślicie, że powtórka z rozrywki to dobry pomysł? Jak mogę przekonać męża?
Zobacz także: Jak wyglądać oryginalnie na własnym ślubie? Zobacz 3 odważne stylizacje!