Macierzyństwo wywraca życie do góry nogami. Zarówno mężczyzny, jak i kobiety. Nie tylko zmienia rytm dnia, dodaje obowiązków, ale i sprawia, że pojawiają się nowe priorytety. W przypadku mam bardzo często stają się nimi dziecko i jego potrzeby. Ojcowie bywają spychani na bok, ale dla nich również jest to coś nowego. W końcu przestają być w centrum zainteresowania partnerki.
Złośliwi komentatorzy nazywają to zjawisko „pieluszkowym zapaleniem mózgu”. Świeżo upieczone mamy nie widzą świata poza maluchem i przypominają typowe kwoki, które nie dadzą nikomu dotknąć swojego maleństwa z obawy, że stanie mu się krzywda. Noworodek jest najważniejszy i wszyscy muszą dostosować się niezbędnych zmian. Można też wyróżnić jeszcze jeden rodzaj zachowania, z którym spotykamy się we wczesnym okresie macierzyństwa. Polega on na tym, że kobieta zaniedbuje dom, męża oraz własny wygląd i usprawiedliwia to nowymi obowiązkami. Jeżeli sytuacja trwa wiele miesięcy i nie widać poprawy, wkrótce relacje pomiędzy małżonkami zaczynają się psuć.
Daniel pół roku temu został ojcem. Niestety radość z ojcostwa przyćmiewa zachowanie żony, która od tego czasu bardzo się zmieniła. Nie chodzi tylko o wygląd, chociaż aż prosi się o interwencję. Nie ma także nic wspólnego z obsesją na temat dziecka. Daniel w mailu do naszej redakcji określa zachowanie Lidii „letargiem”. Mężczyzna podejrzewał już depresję poporodową, ale lekarz wykluczył zaburzenie na tym tle. Daniel coraz częściej posądza żonę o zwykłe lenistwo. Czy ciąża i poród faktycznie mogą się do tego przyczynić?
Zobacz także: Ta dziewczynka urodziła się kilka minut wcześniej i... JUŻ CHODZI. Internauci: To cud! (Zobacz nagranie)
Fot. iStock.com
- Lidka męczyła mnie o dziecko dobre dwa lata. W końcu poczułem, że ja również chcę zostać rodzicem. I tak urodziła się Marcelinka. Pierwsze dwa miesiące jej życia były dla nas istnym szaleństwem. Nawet niewiele pamiętam z tego okresu. Ciągle pracowałem, pomagałem żonie przy dziecku, a w wolnej chwili odsypiałem. Mała często budziła się w nocy i chciałem pomóc Lidii, mimo że czasami pracuję nawet 12 godzin na dobę.
Żona roztyła się, porobiły się jej rozstępy, a piersi stały się obwisłe. Nie miałem ochoty na to, aby uprawiać z nią miłość, ale kumple mówili mi, że ona potrzebuje czasu i dojdzie do siebie. Organizm musi się zregenerować – ciągle mi to powtarzali. Minęło sześć miesięcy i nic. Niestety nie to jest najgorsze. Moim zdaniem ona zwyczajnie się rozleniwiła, a zaniedbane ciało jest tylko potwierdzeniem mojego przypuszczenia. Dostrzegam w tym część swojej winy, ale Lidia nie powinna mnie tak wykorzystywać.
Daniel ciężko pracuje. Po powrocie chciałby wrócić do wysprzątanego mieszkania i zjeść ciepły obiad. Tymczasem rzeczywistość jest zupełnie inna. Wszędzie panuje brud, w zlewie leżą niepozmywane naczynia, o ciepłym posiłku może pomarzyć, dziecko śpi, a żona leży w łóżku. W rozciągniętym szlafroku, z przetłuszczonymi włosami i kubkiem w dłoniach.
Fot. iStock.com
- To nie zdarzyło się raz czy dwa. Prawie za każdym razem jestem świadkiem tego obrazu nędzy i rozpaczy. Zwracałem uwagę, prosiłem... Jak grochem o ścianę. Lidia powtarza, że jest zmęczona, bo dziecko ciągle płacze albo chce jeść. Gdy pytam, jak długo śpi w ciągu dnia, mówi że różnie, ale małej zdarza się przespać trzy razy po godzinę, a potem jeszcze wieczorem, gdy wracam. Czy w tym czasie nie mogłaby czegoś zrobić? Jedna godzina wystarczyłaby na sprzątanie, druga na obiad, trzecia na doprowadzenie siebie do porządku, a potem mogłaby odpocząć. Tymczasem wszystko wskazuje na to, że ona nic nie robi, gdy dziecko śpi.
Moja siostra jednocześnie gotowała obiad i trzymała przy sobie dziecko. Mocowała je na takiej chuście. Ono spało, a ona działała. Ze wszystkim dawała radę. Obiad zawsze był, mieszkanie czyściutkie, a ona jeszcze ładniejsza niż przed porodem. Szwagier wszystko mi opowiadał. Mówi, że jest z niej dumny. Szkoda, że ja ze swojej żony nie mogę. Kocham ją, ale czuję do niej coraz większą niechęć.
Daniel uważa, że zbyt często jej pomagał, a ona przyzwyczaiła się do nicnierobienia.
- W pierwszych miesiącach przychodziłem z pracy, kąpałem dziecko, ubierałem je i przygotowywałem mleko, bo Lidia nie miała pokarmu. Potem kołysałem do snu. Ona w tym czasie robiła coś do jedzenia i porządkowała mieszkanie. Niestety nie mam już siły. Jestem przemęczony. Praca do 12 godzin na dobę plus obowiązki domowe wykończyły mnie. Teraz daję radę jedynie wykąpać dziecko. Czasami nawet to mnie przerasta. Mam ochotę zjeść coś ciepłego i położyć się spać albo przynajmniej posiedzieć w spokoju. Niestety nawet z tym jest problem.
Fot. iStock.com
Mężczyzna skarży się, że przez dom przewija się tabun ciotek, koleżanek, znajomych oraz sąsiadek.
- Wszyscy chcą zobaczyć dziecko. Rozumiem to. Mam jednak wrażenie, że wizyty są niekontrolowane, a mieszkanie przestało być spokojnym azylem. Kobiety przychodzą w gromadach, idą do dziecka i zamykają się w pokoju. O mnie zupełnie zapominają. Dobiegają mnie jedynie odgłosy szczebiotu i komentarze na temat Marcelki. Mam wrażenie, że żona traktuje mnie jak maszynę do zarabiania pieniędzy i wykorzystuje do opieki nad dzieckiem. Nawet nad wyglądem nie popracuje. Mówiłem jej, żeby trochę schudła i zaczęła o siebie dbać. Stwierdziła, że dopóki nie wychodzi z domu, nie ma takiej potrzeby. Czuję się bezradny i wrobiony... W małżeństwo i w macierzyństwo... Przez chwilę myślałem, że Lidia ma depresję. Nawet namówiłem ją na wizytę u specjalisty, ale wykluczył tło chorobowe. Powiedział, że muszę jej dać czas, aby wdrożyła się w nową rolę i obowiązki. Mimo wszystko uważam, że to za długo trwa, a ona mnie wykorzystuje.
Kocham dziecko, kocham żonę... Ale Lidię już nie tak bardzo jak na początku. Zaczynam rozumieć facetów, którzy mówią, że kobiety po ślubie zmieniają się na gorsze, bo czują, że usidliły mężczyznę. Owszem są wyjątki, ale większość to porażka. Szkoda, że trafiłem na tę gorszą grupę kobiet.
Zobacz także: Wyznania matek: „Zabrałam dziecku pieniądze z komunii. Nie mam zamiaru zwracać!”