Persona non grata. Czy zapraszać byłych partnerów na ślub?

Dla jednych to duża niezręczność i źródło ewentualnych nieporozumień, dla innych dowód, że nawet po rozstaniu można pozostać w dobrych relacjach…
Persona non grata. Czy zapraszać byłych partnerów na ślub?
Fot. Thinkstock
04.04.2017

Z odpowiedzią na zawarte w tytule pytanie na pewno nie miałaby popularna piosenkarka Halina Mlynkova, która dwa lata temu poślubiła Leszka Wronkę, czeskiego producenta muzycznego. W bajkowej ceremonii wzięło udział blisko pół tysiąca gości, ale wśród zaproszonych zabrakło byłego męża gwiazdy, czyli aktora Łukasza Nowickiego. „Mimo że kilka osób sugerowało jej, że w dobrym guście jest zaprosić ojca swojego dziecka, ona nie ma ochoty go oglądać w tak ważnym dniu. Rany się nie zagoiły” – zdradzała „Faktowi” osoba z otoczenia.

Ponoć nawet Wronka powiedział narzeczonej, że jeśli chciałaby zaprosić byłego, to on nie ma nic przeciwko temu. Jednak uraz do byłego eks-partnera okazał się silniejszy. „We mnie to cały czas siedzi i to jest sprawa jeszcze na kilka lat. Miewam jeszcze momenty dużej złości wewnętrznej i pogodzenia się z tym wszystkim, ale codzienność skłania mnie do tego, że muszę po prostu iść do przodu, głowa do góry” – mówiła Mlynkowa o swoim rozwodzie z Nowickim w programie „20m2 Łukasza”.

Zobacz także: Goście weselni zepsuli mój ślub: Pili na umór, dali puste koperty, kradli jedzenie ze stołu (Historie prawdziwe)

Z kolei na niedawnym ślubie Radosława Majdana i Małgorzaty Rozenek zabrakło miejsca dla byłej żony celebryty, Dody, co przewidziała zresztą sama piosenkarka. „Pamiętam, jak kiedyś leżeliśmy na plaży w Izraelu, jeszcze jako młody, początkujący związek i ja oczywiście w swoim stylu zapytałam go: Jak się rozstaniemy i będziemy wiązać się z kimś innym, to myślisz, że zaprosimy się na swoje śluby? Radek odpowiedział na to: „Oczywiście, że nie! Więc pamiętaj, żeby mnie nie zapraszać, bo ja ciebie nie zaproszę”. I to chyba wciąż aktualne... Ale oczywiście życzę mu wszystkiego najlepszego!” – stwierdziła gwiazda w rozmowie z „Faktem”.

Jednak nie wszystkie celebrytki są tak pamiętliwe. Joanna Liszowska zaprosiła na swój ślub byłego partnera Roberta Rozmusa, choć rozstali się w bardzo burzliwych okolicznościach. Także Agnieszka Szulim nie miała nic przeciwko obecności eks-męża Adama Badziaka w ceremonii zaślubin prezenterki i Piotra Woźniaka-Staraka. „Gdy tylko Adam usłyszał o zaręczynach Agnieszki na balu TVN-u, od razu zadzwonił do niej z gratulacjami. Zapewnił Agę, że cieszy się, że ułożyła sobie życie na nowo i ma mężczyznę, który o nią dba. Aga tak się wzruszyła, że niewiele się zastanawiając zaprosiła Adama na ślub” – opowiadała w tabloidzie znajoma Szulim.

były na ślubie

Fot. Thinkstock

Dla Ani z Koszalina udział byłych partnerów pary młodej w tak ważnym wydarzeniu jest trochę dziwny. Tymczasem jej narzeczony postanowił zaprosić na ślub dawną dziewczynę, która na co dzień mieszka za granicą, ale „akurat będzie w Polsce”. „Powiedziałam, że nie bardzo mi się to podoba, szczególnie, że na początkach naszej znajomości jego była mocno mnie denerwowała, bo wypisywała na facebookowym profilu Marcina teksty w stylu: ale się za tobą stęskniłam, brakuje mi ciebie, ty jak zawsze przystojny, przyjedź do mnie, będziesz miał gdzie spać, fajnie wyglądasz kotku. Napisałam jej wtedy wiadomość, żeby dała sobie spokój, bo jest żałosna i rzeczywiście nie odzywała się później. A teraz mam ją spotkać na własnym ślubie?” – dziwi się Ania.

Jakby tego było mało, okazało się, że Marcin wciąż utrzymuje kontakt z byłą dziewczyną. „Sam się do tego przyznał i uznał, że nie ma nic strasznego w tym, że czasami wymienią kilka maili. Dla mnie to wszystko jest jednak niepokojące, bo ja zerwałam wszystkie kontakty z dawnymi facetami i nawet do głowy by mi nie przyszło, żeby któregoś zapraszać na własny ślub. Po co?” – zastanawia się młoda kobieta.

Podobne dylematy ma Patrycja. Jej narzeczony chce bowiem zaprosić na ślub poprzednią dziewczynę. „Nie chce widzieć tej wstrętnej kobiety, bo to podła franca, która może coś nawywijać, żeby zepsuć nam uroczystość. Nawet jeśli tak się nie stanie, jej obecność będzie mi bardzo przeszkadzać, ale nie mogę się sprzeciwić, żeby nie pokazać, że jestem zazdrosna” – twierdzi. „Nie wiem jak to  zniosę. A jak jeszcze zobaczę, że tańczy z moim facetem, to chyba się wścieknę. I zamiast wielkiego święta i radości będę miała zmarnowany wieczór. Już kilka razy rozmawiałam na ten temat z Piotrkiem, ale on cały czas twierdzi, że tamta będzie tylko jednym z setki gości i na pewno nawet nie zauważę jej obecności. Akurat” – denerwuje się Patrycja.

były na ślubie

Fot. Thinkstock

Pomysł zaproszenia byłych partnerów na ślub zawsze będzie wywoływał kontrowersje. Jeśli wciąż utrzymujemy z nimi kontakt, a co więcej jest on ciepły i przyjacielski, na pewno możemy rozważyć włączenie takiej osoby na listę gości. Jednak w tym wypadku bardzo istotna powinna być opinia naszego narzeczonego, który może czuć się bardzo niekomfortowo, zmuszony do świętowania początku nowej drogi życiowej w towarzystwie mężczyzny, z którym niegdyś coś łączyło jego ukochaną. Ta sama zasada dotyczy też odwrotnej sytuacji, gdy to pan młody chce zaprosić na ślub byłą dziewczynę czy żonę.

Takie plany wymagają przede wszystkim szczerej rozmowy między narzeczonymi. Nie należy też specjalnie naciskać na drugą stronę, bo wtedy mogą pojawić się dodatkowe obawy, podejrzenia i dociekania, dlaczego tak bardzo zależy nam na obecności byłego/byłej na naszym ślubie. Stąd już tylko krok do zazdrości, która potrafi zniszczyć magię tego ważnego wydarzenia życiowego.

„Moim zdaniem, jeśli już zapraszać byłych, to tylko na ślub. W ten sposób unikniemy mnóstwa niezręcznych i groźnych sytuacji, które mogą pojawić się na weselu. Po alkoholu były facet może zacząć wyrażać pretensje do pana młodego albo zmuszać pannę młodą do tańca, nawet jak nie będzie chciała. Z kolei była dziewczyna zacznie za bardzo przymilać się do swojego dawnego chłopaka, wywołując furię u jego świeżo poślubionej żony. I to wcale nie są jakieś abstrakcyjne przykłady, sama byłam świadkiem takich zdarzeń” – twierdzi Magda.

Zobacz także: Bielizna ślubna: Co założyć na ciało w najważniejszą noc w życiu?

RAF

Polecane wideo

Komentarze (11)
Ocena: 4.18 / 5
ATomek (Ocena: 1) 08.09.2020 18:49
W artykule padały przykłady celebrytów - ci pajace nie mają normalnych odruchów, więc dawanie ich za przykład to przejaw kompletnego braku poszanowania czytelników... wszak nie czytają tego celebryci. Ja zapraszanie byłych/byłe... a już żony/mężów za całkowity brak wyczucia i szacunku dla drugiej osoby. Z jakiegoś powodu nastąpiło rozstanie... A udowadnianie, że jest inaczej i się lubimy to zakrawa na kpinę. Ja osobiście nawet jeśli bym został zaproszony przez byłą żonę na ślub to bym odmówił choćby na wzgląd na jej narzeczonego... jeśli sama nie byłaby na tyle taktowana i mnie zaprosiła... Sam też na swój ślub bym tego nie zrobił... mało tego. Nie uważam za stosowne powiadamiać o tym fakcie... Ludzie różni są. Są tacy co za punkt honoru mają zrobić tego dnia "oborę". A z resztą robcie jak chcecie... dla mnie to chamówa i tyle :)
odpowiedz
AnkaA (Ocena: 3) 06.04.2017 16:18
Zwykle jak się ludzie rozstają to potem i tak nie utrzymują kontaktów. Zapraszanie ex na ślub czy wesele to ewidentnie chęć pokazania się, że to ja pierwsza biorę ślub. Zły pomysł jak dla mnie. Lepiej o sobie zapomnieć.
odpowiedz
Kate (Ocena: 5) 04.04.2017 15:08
Mam nadzieje ze moj byly mnie nie zaprosi, bo z jednej strony chcialabym isc i byc z nim w tak piękny i wazny dla niego dzien i wiedzieć ze jest szczęśliwy a z drugiej strony peklo by mi serduszko :(
zobacz odpowiedzi (2)
gość (Ocena: 5) 04.04.2017 13:33
Dla mnie to chore. Rozumiem jeśli ludzie rozstali się bo po prostu na spokojnie doszli do wniosku, że nie czują do siebie "tego czegoś" i każde z nich powinno szukać szczęścia gdzie indziej. W tych sytuacjach faceci jednak chcą zaprosić byłe, bo chyba coś tam w głowie jeszcze siedzi - to kompletny brak szacunku do swojej przyszłej żony. Gdyby mój facet upierał się na zaproszenie na ślub byłej z którą rozstał się w nieszczególnie miłych okolicznościach to bym się zaczęła grubo zastanawiać czy warto wiązać się z człowiekiem, który emocjonalnie tkwi w przeszłości i chce sobie moim kosztem podnosić ego. Ktoś taki to na pewno nie jest dobry materiał na męża/żonę.
zobacz odpowiedzi (1)
gość (Ocena: 5) 04.04.2017 13:27
Po co? Rozumiem jeszcze jeśli ludzie rozeszli się bo się lubili, ale uczucie minęło, nie czuli do siebie pociągu seksualnego, rozstanie nie było spowodowane zdradą czy ogólnie jakimiś emocjonalnymi przeżyciami, tylko po prostu stwierdzili, że do siebie nie pasują, ale potrafią ze sobą rozmawiać i nie będą mieli żadnych ALE jeśli były znajdzie sobie kogoś nowego. W innym wypadku to chore, po co ciągnąć takie rzeczy? Ja nie utrzymuje kontaktów ze swoimi byłymi bo nie widzę takiej potrzeby. Mój mąż jest dla mnie najważniejszy i uważam, że brakiem taktu z mojej strony byłoby utrzymywanie relacji z kimś z kim kiedyś byłam i z kim rozstałam się w nie do końca dobrych relacjach. Według mnie powinno się patrzeć na teraźniejszość i przyszłość, a nie ciągnąć za sobą przeszłość po to by wprowadzać jakiś niepotrzebny zamęt. Uważam, że najpierw trzeba dojrzeć nim zacznie się coś nowego, a nie tkwić w jakimś emocjonalnym trójkącie czy wielokącie.
odpowiedz

Polecane dla Ciebie