WASZE WYZNANIA: Brałam ślub zimą. Czy zdecydowałabym się na tę porę roku ponownie?

Lidia, Ewelina i Kamila wyszły za mąż w okresie zimowym. Warto było?
WASZE WYZNANIA: Brałam ślub zimą. Czy zdecydowałabym się na tę porę roku ponownie?
Fot. Thinkstock
12.12.2016

Ślub zimą? Wiele osób wzdryga się na samą myśl. Sezon ślubny przeżywa rozkwit w lecie, ale zaczyna się kilka miesięcy wcześniej i trwa mniej więcej do połowy października. Wiadomo, że największe znaczenie ma w tym przypadku ładna pogoda. W zimę o nią trudno, a do tego jest zimno. Dlatego młodzi ludzie decydują się przeważnie na datę w najgorętszym okresie.

Są jednak osoby preferujące zawieranie związków małżeńskich zimą. Należą do nich Lidia, Ewelina i Kamila. Dziewczyny pragną podzielić się swoimi wspomnieniami. Wszystkie są przekonane, że ich dzień był bardziej wyjątkowy niż innych. Przekonajcie się, co dokładnie mają do powiedzenia.

Lidia wzięła ślub w ubiegłym roku, w okresie Bożego Narodzenia.

- Wszystkie śluby, na jakich kiedykolwiek byłam, miały miejsce w lecie albo na wiosnę. Kojarzą mi się przede wszystkim z rozmazanym makijażem u kobiet i zapachem potu u mężczyzn. Goście wychodzą sobie na spacery, przesiadują na zewnątrz, bo jest duszno, a na sali bawi się garstka osób. Trochę nietaktownie wobec młodych, zwłaszcza, że są osoby, które znikają na kilka godzin. Przecież na wesele przychodzi się właśnie dla młodych, a przynajmniej tak być powinno. Na moim weselu wszyscy siedzieli w środku i nikt nie wychodził, no chyba, że na papierosa. Tak było zimno...

Zobacz także: Internautki oszalały na punkcie tych sukien ślubnych! Czy to najpiękniejsze kreacje na świecie?

zimowy ślub

Fot. Thinkstock

Dziewczyna wspomina również o innych zaletach.

Pamiętam, że w ogóle nie było problemu z przechowywaniem jedzenia. Wszystko zachowało się w dobrym stanie przez całą noc. Nigdy nie zapomnę smaku tatara na jednym z wesel, w których wzięłam kiedyś udział. Spróbowałam go pod koniec imprezy i pierwszy kęs był jednocześnie ostatnim.

Lidia przekonuje, że na zimowym klimacie zyskała także jej sesja fotograficzna.

Kupiłam suknię z kryształkami doczepionymi do koronkowych rękawów, a do tego miałam wsuwki z błyszczącymi elementami. Stylizacja wspaniale wkomponowała się w scenerię. Co prawda bardzo zmarzłam, a później odchorowałam sesję, ale było warto. Wszyscy, którzy oglądali zdjęcia, przekonują, że to najpiękniejsze fotografie ślubne, jakie widzieli. Wiele osób wspomina też dekorację w kościele. Panował świąteczny klimat. W rogach budynku były ustawione choinki. Oprócz tego rozwiesiliśmy światełka i bajkowy klimat gotowy.

zimowy ślub

Fot. Thinkstock

Również Ewelina wspomina swój ślub jako niezwykle udany, właśnie z powodu zimowego okresu.

Do ślubu pojechałam w zaprzęgu konnym! Wynajęliśmy również zaprzęgi dla ludzi zamiast tradycyjnego autobusu. Tym sposobem odbyliśmy kulig. Było wspaniale. Ponieważ mieszkam w małej miejscowości, wieczorem na ulicach panowały kompletne pustki, a żeby dojechać do kościoła, musieliśmy minąć kilka kilometrów pól oraz las. To także sprawiło, że podróż miała niesamowity charakter. Właściwie żałowałam, że tak szybko dotarliśmy na miejsce. Plac wokół kościoła został ozdobiony pochodniami, przez co czułam się jak księżniczka.

Wbrew pozorom, pogoda była ładna. Na termometrze widniało kilkanaście stopni poniżej zera, ale świeciło słońce, w którym zastygły śnieg błyszczał srebrzystymi drobinkami.

Zobacz także: EXCLUSIVE: Nie byłam na własnym weselu

zimowy ślub

Fot. Thinkstock

Wszyscy znajomi prognozowali szare niebo i topiący się śnieg zmieszany z błotem. Ile ja się nasłuchałam uwag, że mam uważnie iść, żeby nie zachlapać sukni szarą breją. Cóż, nie zawsze trzeba dawać wiarę temu, co mówią w telewizji pogodynki. Wszystko może ulec zmianie. Od tego gadania popsuli mi tylko humor.

Dziewczyna przekonuje, że nie było jej zimno.

W ogóle nie zwracałam uwagi na zimno. Byłam bardzo przejęta i szczęśliwa. Wszystko to kwestia odpowiedniego ubioru. Kupiłam biały, taliowany kożuszek, który idealnie wpisał się w zimowy klimat i pasował do kuligu. Największy problem sprawiło mi nabycie białych kozaków. Nie chciałam, aby wyglądały tandetnie i myślę, że ostatecznie dobrze wybrałam. Potem oczywiście zmieniłam je na białe pantofelki.

zimowy ślub

Fot. Thinkstock

Kamila opowiada o kolejnych zaletach zimowego ślubu.

U nas to właściwie tak z przypadku wyszło. Po części odegrały rolę finanse, a poza tym brak wolnych terminów. Na salę, na kościół i na kamerzystę. Teraz śmiejemy się z mężem, że to przeznaczenie. Gdyby wtedy kłopoty nie posypałyby się naraz, nie mielibyśmy takiego pięknego ślubu. A jakim kosztem! Oszczędziliśmy kilka tysięcy złotych, dokładnie nie wiem, bo nie liczyliśmy. Za wynajem sali zapłaciliśmy o 30 proc. mniej niż wynosi regularna cena. Właściciel chętnie poszedł na ustępstwo. W zimowym okresie to my mogliśmy powybrzydzać i dyktować warunki. Nie ma przecież popytu na wynajmowanie takich miejsc. Zastanawialiśmy się jeszcze nad inną lokalizacją, a jej właściciel także zgodził się na obniżkę, ale ostatecznie największą rolę odegrała estetyka.

zimowy ślub

Fot. Thinkstock

Kamila i jej mąż mogli wybrać kamerzystę, który w okresie letnim nie dał rady przyjąć zlecenia, a także ustalić dogodną godzinę z księdzem.

Na początku myśleliśmy o terminie w lipcu, ale wtedy musielibyśmy wziąć ślub o tej samej porze, co inna para. Nie wiadomo, czy tamci młodzi wyraziliby zgodę. My chcieliśmy być w dniu swojego ślubu najważniejsi, zresztą chyba tak, jak wszyscy zakochani. Cieszę się, że podjęliśmy tę decyzję. Rodzina i znajomi uważali, że oszaleliśmy. Dogadywali nam. Narzekali z góry na zimno, problemy ze znalezieniem odpowiedniego stroju i inne sprawy. A potem kilka par zainspirowało się naszym ślubem i również pragną wziąć swój zimą.

Zobacz także: 10 pomysłów na niekonwencjonalne wesele (postaw na oryginalność!)

 

Polecane wideo

Komentarze (3)
Ocena: 5 / 5
gość (Ocena: 5) 12.12.2016 18:03
Tylko para młoda w takiej sytuacji musi sobie zadać pytanie, czy myślimy o sobie, czy o gościach. Fakt, ślub w zimie może być bajkowy, nawet wspomniane rozpalenie pochodni przed miejscem wesela stworzy niepowtarzalny klimat w momencie przyjazdu gości i pary młodej - w zimie szybko robi się ciemno więc rozświetlą one miejsce, w lecie tego nie uzyskamy. No i sesja ślubna będzie piękna. Natomiast jest też druga strona medalu, ta oczywista, będzie zimno! Byłam na weselu w ostatni weekend listopada, więc temperatury nie są jeszcze tak szalenie niskie, a już wtedy potwornie zmarzłam, niektórzy goście się po weselu przeziębili.
zobacz odpowiedzi (1)
gość (Ocena: 5) 12.12.2016 13:48
Jestem osoba ktora bardzo szybko marznie wiec nie wyobrazam sobie abym brala slub zima. Musialabym miec czapke zamiast welonu a na rekach tylko grube rekawiczki. :p (wybaczcie brak polskich znakow :) )
odpowiedz

Polecane dla Ciebie