Ostatnio koleżanka opowiedziała mi szokującą historię. Od pewnego czasu spotykała się z miłym chłopakiem, wszystko wskazywało na to, że ich relacje będą się rozwijać w kierunku trwałego związku. Niepokoił ją jedynie fakt, że mimo odbycia kilku udanych randek oraz spędzenia razem nocy, nie doszło do zbliżenia fizycznego.
Znajoma przeżywała katorgi, jej samoocena spadła do zera, uznała, że faceta zupełnie nie pociąga. Ten chyba także dostrzegł niezwykłość sytuacji, bo postanowił wytłumaczyć jej powody swojego, skądinąd, dziwnego zachowania. Wyznał, że w głębi duszy wciąż kocha inną kobietę, ale ona go nie chce, więc poprzez nowe znajomości stara się o niej zapomnieć. Koleżankę początkowo zamurowało, potem ogarnęła ją wściekłość, ale już po dwóch dniach była skłonna wrócić do faceta, znajdując pozytywne aspekty zaistniałej sytuacji. Twierdziła, że ceni sobie jego szczerość. To, co zrobiła, to nic innego jak zostanie ”poczekalnią”.
Kobieta, która jest świadoma, że mężczyzna wiąże się z nią, aby zapomnieć o innej, a jednak przyzwala na kontynuację znajomości (i na dodatek znajduje w niej plusy!), nie szanuje się. Ponadto trywializuje swoją przyszłość, nie myśląc o konsekwencjach takiego postępowania. Zapomina, że istnieje ryzyko, iż prawdziwa ukochana mężczyzny zmieni zdanie i zechce przyjąć go w swojej sypialni, a wtedy on zapomni o bożym świecie, w tym o swojej partnerce - ”poczekalni”. Na domiar złego nie liczy się ze swoimi uczuciami. Nie zastanawia się, co będzie czuła, gdy zostanie opuszczona. Łudzi się, że zajmie w sercu mężczyzny miejsce swojej poprzedniczki.
Pozycja ”poczekalni” to złudne, chwilowe szczęście, które może się skończyć w każdej chwili. Ale dla tych z was, które nie zdobyłyby się na opuszczenie faceta, pocieszenie - istnieje szansa, że właściwie sterując związkiem, rozkochacie go w sobie tak, że nawet usilne starania innej kobiety o jego względy obejdą go tyle, co zeszłoroczny śnieg. I tego życzymy wszystkim odważnym ryzykantkom.