Za mężczyzn, z którymi szczególnie ciężko stworzyć udane relacje, są uważani ci dotknięci syndromem Piotrusia Pana. Wszystko przez to, że nigdy nie dorastają. Są samolubnymi wiecznymi dziećmi. Nieustannie liczą na pełne wsparcie, nie dając go w zamian. Oczekują wielkich zachwytów nad swoimi osobami. Ponadto nie są zdolni do wzięcia za siebie pełnej odpowiedzialności. Jednym słowem, nie jest to za dobry materiał na życiowych towarzyszy...
Zobacz także: Królowe kłótni i dram. Najpopularniejsze błędy komunikacyjne, przez które zniechęcamy do siebie innych
Związek z Piotrusiem Panem na samym początku rokuje naprawdę dobrze. Tak, Piotruś potrafi zawrócić w głowie. Jest serdeczny, czuły i czarujący. Nieustannie pozytywnie nas zaskakuje. Ma głowę pełną pomysłów i wciąż wymyśla intrygujące scenariusze romantycznych randek. W początkowej fazie relacji ma w sobie niezrównany magnetyzm. Poprawia nam humor i często rozbawia do łez. Przestajemy się śmiać dopiero, gdy kończy się emocjonująca faza zapoznawania się, a zaczyna nieco bardziej szara codzienność. Właśnie wtedy uroczy dotąd Piotruś zaczyna dokazywać.
Zaczynamy wówczas dostrzegać, że mężczyźni z tym syndromem dostają gęsiej skórki na samą myśl o tym, że nagle mieliby dorosnąć. Jeżeli w relacji pojawiają się jakiekolwiek problemy, nie można na nich liczyć. Zwiewają, gdzie pieprz rośnie lub całkowicie się w sobie zamykają, licząc na to, że sprawy zostaną rozwiązane bez ich pomocy. Zamiast wspierać partnerkę, wolą bujać w obłokach i nie dopuszczać do siebie myśli o kłopotach. Na powrót stają się pełni uroku i witalni dopiero, jeżeli dana sytuacja się ustabilizuje. Piotrusiom w końcu spadają z serc ciężkie kamienie.
Jeżeli decydujemy się na związek z mężczyzną o tym typie osobowości, powinnyśmy wiedzieć, że Piotrusia Pana niełatwo nakłonić do emocjonalnych zmian. To zadanie dla obdarzonych anielską cierpliwością.
Zobacz także: Kiedy najlepiej zacząć randkować po rozstaniu? Lepiej nie przegapić tego terminu...