Czasami, gdy zakochujemy się, trafiamy na mur nie do przebicia. Mogą się nim okazać tajemnice z przeszłości, ludzie zagrażający relacji albo odmienne poglądy, które są bardzo trudne do pogodzenia. Na przykład religijne.
Przy NIEDZIELI: Lista najbardziej opętanych województw w Polsce (Kościelny RANKING!)
Klaudia stanęła przed poważnym dylematem. Niedawno poznała wspaniałego faceta – Franka. Jak tylko zobaczyła go po raz pierwszy, poczuła szybsze bicie serca. Odniosła też wrażenie, że wreszcie trafiła na tego jedynego. W miarę poznawania mężczyzny coraz lepiej, tylko utwierdziła się w przekonaniu, że ma do czynienia z wyjątkowym człowiekiem. Niestety Franek ma jedną wadę – jest niewierzący. Dla Klaudii to bardzo duża przeszkoda, ponieważ swoje życie opiera na wierze.
- Wiedziałam, że nie może być zbyt cudownie. Nie mogłam wprost uwierzyć, że wreszcie poznałam kogoś takiego jak Franek. Człowieka ciepłego, przywiązanego do tradycji, ambitnego, pracowitego, opiekuńczego i pragnącego w przyszłości założyć rodzinę. Moje modlitwy zostały wysłuchane, pomyślałam na trzeciej randce, kiedy Franek pocałował mnie po raz pierwszy. „Dzięki, św. Józefie”, dodałam w duchu, gdyż jest to mój ulubiony święty, a na dodatek patron kobiet na wydaniu, u którego można wyprosić dobrego męża. Znajome bardzo zachwalały tę modlitwę. Byłam pewna, że moja też została wreszcie wzięta pod uwagę.
Od kilku tygodni ja i Franek jesteśmy parą. Wiem, że na początku idealizuje się trochę drugą połówkę, ale ja mam pewność, że mój facet to wyjątkowa osoba. Lepsza od niektórych katolików, których miałam okazję poznać na pielgrzymkach i spotkaniach religijnych. Moja babcia, gdyby żyła, powiedziałaby, że Franek jest osobą, której ze świecą szukać. Poza tym muszę dodać, że od początku bardzo się o mnie starał. To nie typowy Polak, który na pierwszej randce zabiera kobietę na spacer, nigdy nie przyniesie kwiatów i na każdym kroku wychodzą jego kompleksy. Franek traktuje mnie jak księżniczkę i jest bardzo pewny siebie.
Po pewnym czasie wyszło na jaw, że Klaudia jest wierząca, a Franek to ateista.
- Nigdy nie ukrywałam się ze swoją wiarą. Na szyi noszę modelik i zawsze przyznawałam się, że chodzę na mszę świętą. Frankowi ten medalik nie umknął uwadze, a któregoś razu, gdy wyznałam, że byłam w niedzielę w kościele, zapytał mnie o wiarę. Przyznałam, że ma dla mnie fundamentalne znaczenie. On pobladł i wyznał, że nie wierzy w Boga. Przez chwilę zapanowała niezręczna cisza, ale w końcu zaczęliśmy o tym rozmawiać. Po raz pierwszy w naszej rozmowie zostały poruszone takie kwestie jak seks przedmałżeński, antykoncepcja i rozwód. Nie chciałam wprowadzać Franka w błąd i wyznałam mu, że seks przedmałżeński oraz antykoncepcja odpadają. Uznaję tylko naturalne metody planowania rodziny, a rozwodów nie toleruję. W grę wchodzi jedynie separacja w bardzo trudnych przypadkach. Takich jak na przykład uzależnienie męża od alkoholu, przemoc i tak dalej.
Co tu dużo mówić, Franek miał nietęgą minę, gdy skończyłam mówić. W środku cała drżałam w obawie, jak zareaguje na moje słowa, ale cieszyłam się, że mam wreszcie tę rozmowę za sobą. Jak każda kobieta pragnęłam pełnej akceptacji ze strony swojego wybranka. Franek po kilkunastu sekundach przerwał milczenie. Powiedział, że musi to wszystko przemyśleć.
Klaudia wróciła do domu, płacząc. Była pewna, że to jej ostatnie spotkanie z mężczyzną.
- Bardzo się zdziwiłam, gdy zadzwonił pojutrze i poprosił mnie o spotkanie. Pojechałam na nie z duszą na ramieniu. Myślałam, że Franek zakończy znajomość ze mną. Jakie było moje zdziwienie, gdy wyznał, że zakochał się we mnie, jestem najlepszym, co mu się w życiu przytrafiło i nigdy nie spotkał tak wartościowej osoby jak ja. Przyznał, że walczył sam ze sobą, bo moje poglądy są odmienne od jego, chociaż bardzo ceni niektóre religijne wartości. Powiedział, że jest gotowy poczekać dla mnie z seksem do ślubu, ale co do antykoncepcji na razie nie potrafi się przekonać. Na razie myśl o tym go przerasta. Franek powiedział, że on w Boga nie wierzy i nigdy go na wiarę nie nawrócę. Chciałby też, aby na razie odłożyć na bok temat antykoncepcji.
Dziewczyna przyznaje, że nie spodziewała się takiej wyrozumiałości ze strony Franka.
- Na nowo odżyła we mnie nadzieja, chociaż jest bardzo mała. Niestety jeżeli chodzi o religię, nie uznaję kompromisów. Antykoncepcja odpada. Na razie przystałam na prośbę Franka, żeby o tym nie mówić. Byłam pod wielkim wrażeniem, że zgodził się poczekać z seksem do ślubu. Który dzisiejszy facet zgodziłby się na coś takiego? Byłam pewna, że męża znajdę na oazie czy rekolekcjach, a tu taka niespodzianka. Po raz kolejny przekonałam się, że Franek to wyjątkowy facet.
Klaudia cieszy się, ale coraz powracają do niej wątpliwości.
- Nie wiem, czy związek z niewierzącym facetem to dobry pomysł. Już nawet pomijając tę antykoncepcję... Myślę o różnych sprawach. Takich jak codzienna modlitwa, chodzenie do kościoła, chrzest dzieci i wychowywanie ich w wierze. W naszym życiu na pewno pojawiłoby się wiele przeszkód. Nie wiem, czy im podołam. Na pewno nie mam zamiaru nawracać Franka. Jedyne, co mogę robić, to modlić się za niego. Za bardzo szanuję jego wolną wolę.
Życie z praktykującym katolikiem, dla którego wiara ma fundamentalne znaczenie, byłoby o wiele łatwiejsze. Boję się też, że któregoś dnia Franek mnie porzuci, bo będziemy się od siebie za bardzo różnili. Bardzo się tego boję. Już jestem w nim zakochana, co więc będzie, gdy pokocham go całym sercem, a on nagle powie mi „Do widzenia”? Załamię się.
Czy warto czekać z seksem aż do ślubu?
Rozważam, czy nie lepiej zakończyć ten związek teraz, gdy jeszcze nie jest między nami zbyt poważnie. Na pewno nie ominie mnie cierpienie, ale teraz jakoś się po nim podniosę. Nie wiem natomiast, jak je zniosę, gdy rzuci mnie za kilka miesięcy czy lat. Co mi doradzicie? Zakończyć to teraz, czy rzucić się na głęboką wodę?