„Mąż mówił: Jesteś szalona jeśli myślisz, że cię zdradzam! Wynajęłam prywatnego detektywa, żeby to udowodnić” - Historia Hani

„Dałam D. mnóstwo szans, żeby powiedział prawdę, a on za każdym razem kłamał”.
„Mąż mówił: Jesteś szalona jeśli myślisz, że cię zdradzam! Wynajęłam prywatnego detektywa, żeby to udowodnić” - Historia Hani
Fot. iStock
09.09.2018

Zdrada dla wielu par jest nie do przejścia. Można ratować związek przy pomocy specjalistów, np. zapisując się na terapię dla par, ale niestety często okazuje się, że nie da się odbudować zaufania do partnera, który już raz zrobił "skok w bok". Sytuacja komplikuje się jeszcze bardziej, gdy parę łączy małżeństwo, wspólny kredyt czy dzieci.

Zobacz również: Zdjęcie, które doprowadziło do rozwodu. Młoda żona przyłapana na gorącym uczynku... na Snapchacie!

Niestety właśnie tak stało się w przypadku Hani. Mimo podejrzanego zachowania mąż miesiącami wmawiał jej, że wszystko jest w porządku. Hania sądziła, że zaczyna popadać w paranoję. W końcu stwierdziła, że nie da rady dłużej tak żyć i wynajęła prywatnego detektywa. Okazało się, że kobieca intuicja jej nie zawiodła, a jej mąż prowadził podwójne życie...
- Poznałam D. w liceum. Był jednym z najprzystojniejszych facetów w naszym roczniku. Miał ciemne włosy, przeszywające, błękitne oczy i czarujący uśmiech. Do tego był zabawny, ale też troskliwy. Szybko zostaliśmy parą.

Gdy Hania i D. mieli po 27 lat, wzięli ślub.

- To był najszczęśliwszy dzień w moim życiu. Potem spędziliśmy bajkowy miesiąc miodowy w ciepłych krajach. Parę tygodni po powrocie do domu okazało się, że jestem w ciąży! Oboje z D. byliśmy zachwyceni.

Mimo że młodzi małżonkowie mieli wszystko - swoją miłość, piękny dom i pierwsze dziecko w drodze - Hania zauważyła, że ich związek zaczął się zmieniać, i to na gorsze. Gdy Hania była w siódmym miesiącu ciąży zauważyła niepokojące zachowanie męża.

Fot. Unsplash

- D. zawsze dbał o aktywność fizyczną - mamy nawet w domu mini-siłownię. Ale ostatnio spędzał na niej niemalże każdą chwilę i przejmował się swoim wyglądem. Zaczął też kupować nowe, stylowe ubrania, chociaż wcześniej nigdy nie zwracał uwagę, w co się ubiera. Jego wyjazdy służbowe też stały się coraz częstsze i trwały coraz dłużej.

Na początku Hania sądziła, że jej podejrzenia są absurdalne, a wszystkiemu jest winna huśtawka hormonalna - nieodłączny element ciąży.

- Ale nie mogłam dłużej ignorować faktu, że zachowanie D. wobec mojej osoby diametralnie się zmieniło. Zaczął mnie ignorować, traktował mnie jak powietrze. Praktycznie przestał mnie dotykać i całować, mówić, że mnie kocha - o ile ja nie powiedziałam tego pierwsza. Gdy chciałam się trochę poprzytulać, musiałam sama to zainicjować. Oczywiście winiłam siebie. Myślałam, że przez ciążę stałam się dla D. nieatrakcyjna.

Zobacz również: „Kocham męża najlepszej przyjaciółki. On też coś do mnie czuje...” (Historia Agnieszki)

Mijały tygodnie, a zachowanie D. stawało się jeszcze bardziej podejrzane.

- Parę razy zdarzyło się że gdy weszłam do pokoju, w którym był D., nagle szybko i ściszonym głosem kończył rozmowę telefoniczną albo gorączkowo próbował zamknąć przeglądarkę internetową. W końcu postanowiłam zaufać mojej intuicji i przejrzeć jego komórkę. Zobaczyłam, że ostatnio wysyłał wiadomości do niejakiej K. Serce podeszło mi do gardła. Przypomniało mi się, że wspominał o jakiejś K. z pracy. Ale D. był sprytny i skasował treść wiadomości. Gdy zapytałam go o całą sprawę, wszystkiego się wyparł.

Fot. iStock

W maju na świat przyszło dziecko Hani i D. Ale po porodzie jej podejrzenia jeszcze się pogłębiły. Kiedy D. siedział przy jej boku w szpitalu z ich nowo narodzonym synkiem na rękach, nagle dostał wiadomość - to była K. Gdy Hania spytała, dlaczego ta kobieta do niego wypisuje, skoro właśnie urodził mu się syn, D. odburknął tylko, że to sprawa związana z pracą.

- Nie uwierzyłam mu. Po tym zdarzeniu nigdy nie zostawiał telefonu na wierzchu. Zabierał go ze sobą nawet do łazienki. Dwa tygodnie później znalazłam wśród jego papierów faktury na pobyt w hotelu, mimo że nie miał żadnego wyjazdu służbowego. Był też paragon na kolację dla dwóch osób. Moja paranoja pogłębiła się do tego stopnia, że sprawdzałam, ile kilometrów przejechał swoim samochodem.

Między majem a sierpniem Hania parokrotnie wprost spytała D., czy ma romans.

- Odpowiedział, że nie ma ani czasu, ani pieniędzy, ani nawet siły na to, żeby mieć kochankę, i że nie chciał być kolejnym statystycznym facetem, który rozwodzi się z żoną. Dodał, że nie interesują go żadne inne kobiety. Mówił to w bardzo przekonujący sposób, ale jego zachowanie tego nie potwierdzało. Od tamtego czasu żyłam w nieustannym napięciu. Pierwsze parę tygodni z życia naszego syna, które powinny być czasem pełnym miłości i błogości były dla mnie niesamowicie stresujące.

W końcu rozmowa z przyjaciółką przekonała Hanię do tego, żeby raz na zawsze położyć kres domysłom i paranoi - kobieta wynajęła prywatnego detektywa.

- Dałam D. mnóstwo szans, żeby powiedział prawdę, a on za każdym razem kłamał. Spotkałam się z detektywem, dałam mu zdjęcie D. oraz numer rejestracyjny jego samochodu. Chciałam, żeby śledził jego każdy ruch. Na początku sierpnia D. powiedział mi, że przez parę dni zatrzyma się w Poznaniu podczas wyjazdu służbowego. Nie uwierzyłam mu. Powiedziałam o wszystkim detektywowi. Zaczął go śledzić. D. pojechał do mieszkania K. Potem wybrali się do restauracji, z której wcześniej znalazłam paragony. Cały wieczór śmiali się, dotykali i całowali. Detektyw pokazał mi nagranie z filmu, który nakręcił. To był ostateczny dowód, że straciłam D. Straciłam mojego najlepszego przyjaciela, mojego ukochanego, ojca mojego dziecka.

Fot. iStock

Następnym razem, gdy D. poinformował Hanię o kolejnym wyjeździe służbowym, kobieta wsiadła do samochodu razem z detektywem. Zawiózł ją pod drzwi mieszkania K.

- Gdy weszłam do jej domu, D. właśnie zakładał bokserki, a ona ledwo zdążyła okryć się szlafrokiem. Uderzyłam D. w twarz, a K. wykrzyczałam, żeby zostawiła mojego męża w spokoju. Odpowiedziała mi na to, że nie zrobiłaby tego, gdyby… nie kochała D.! Kazałam mężowi wynosić się z tego domu. Wróciłam do auta detektywa, ale nie odjechaliśmy, dopóki na własne oczy nie zobaczyłam, jak D. nie opuszcza mieszkania K. Gdy w końcu odjechał, udałam się prosto do rodziców męża, by powiedzieć im, jaką osobą okazał się ich syn. Byli zrozpaczeni.

Wieczorem D. wrócił do wspólnego domu, swojego i Hani. Jednak kobieta nie spodziewała się TAKIEJ reakcji…

- Powiedział, że żałuje tego, co zrobił, ale że ulżyło mu, że wszystko wyszło na jaw. Ulżyło mu?! Byłam wściekła! Dałam mu mnóstwo okazji, żeby wyznał prawdę. Okazał się zwykłym tchórzem.

Od tamtych wydarzeń minął miesiąc.

- Nie ma dnia, żebym nie płakała z tego powodu. Wyrzuciłam D. z domu, ale mimo wszystko tęsknię za nim. Przeżyliśmy razem pół życia, mamy małe dziecko. Nie chcę, żeby wychowywało się bez ojca. Nie wiem, co zrobić. Czuję, że moje życie runęło w gruzach. Jeżeli kiedykolwiek wybaczę D. i przyjmę go z powrotem do naszego domu, jak będę w stanie mu zaufać?

Co poradziłabyś Hani w takiej sytuacji? Czy powinna wybaczyć zdradę mężowi i wychowywać razem z nim ich dziecko?

Zobacz również: Wstrząsająca historia Sylwii: „Dowiedziałam się, że mąż ma dziecko z inną”

 

Polecane wideo

Mąż nazywał ją „grubą krową” i zdradzał. Zemściła się w najlepszy możliwy sposób
Mąż nazywał ją „grubą krową” i zdradzał. Zemściła się w najlepszy możliwy sposób - zdjęcie 1
Komentarze (17)
Ocena: 4.29 / 5
gość (Ocena: 5) 14.07.2019 15:34
Historia niczym z serialu "Zdrady" albo "Trudne sprawy" itp.
odpowiedz
jcjc (Ocena: 5) 01.10.2018 13:52
Nie wybaczaj. Bedzie tak z za pare lat poczuje sie juz tak pewnie ze bedzie kochanke do domu przyprowadzał. Kochajacy facet nie zdradza. Cwaniaczkowi było wygodnie i moge sie zalozyc ze romans wciaz trwa w najlepsze, tchorzem bedzie juz zawsze, ma slaby charakter i nie zasluguje na milosc
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 22.09.2018 06:57
Coz powiedzieć. Nic dodać. Jestem dokładnie w takiej samej sytuacji. 28 lipca 2018 w dniu swoich urodzin odkryłam podwójne życie mojego męża. Na razie okropnie cierpię. Cierpię ponieważ oddałam mu całe swoje życie nie zostawiając sobie ani odrobiny. I to był mój błąd. Gdy ymy miała choć odrbine siebie dla siebie..... Za bardzo zaufalam jemu i treści przysiegi malzenskiej. Teraz cierpię poniżenie i gorycz to jedyne uczucia jakie teraz odczuwam. Czas pokarze co z tego będzie. Myślę ze go kocham. A kochać to znaczy przebaczać. Jeśli będę miała siłę może tak się stanie. Ale zaufanie odbudowuje się długo dłużej niż się jeszcze traci.
odpowiedz
Anioł (Ocena: 5) 13.09.2018 09:32
Haniu, zakładam, że zawarłaś z D. ślub kościelny... Przypomnij sobie, co wtedy czytano: "Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest. Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą; nie jest bezwstydna, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego; nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą. Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma. Miłość nigdy nie ustaje." Więc jeżeli kochasz, to wszystko zniesiesz.... Powodzenia
zobacz odpowiedzi (1)
gość (Ocena: 1) 10.09.2018 07:40
Ahahaha i jak niby weszła? Bzykali się przy otwartych drzwiach? Buhahahaha jaki fake xD
odpowiedz

Polecane dla Ciebie