Są osoby, które decydują się na relację opartą wyłącznie na seksie. Boją się zaangażowania, unikają odpowiedzialności, chcą zrobić sobie przerwę od poważnego związku... Powody bywają różne.
Wyznanie Uli: „Mój facet za 2 tygodnie bierze ślub. Z narzeczoną, którą od roku przede mną ukrywał”
Moda na takie układy przywędrowała do nas ze Stanów Zjednoczonych. W tym kontekście warto sobie przypomnieć film z Milą Kunis i Justinem Timberlakiem – „To tylko seks”. Co prawda historia Dylana i Jamie kończy się happy endem, ale w prawdziwym życiu bywa inaczej. Podobieństwo polega jedynie na tym, że jedna z osób zazwyczaj zaczyna się angażować.
Ola i Miłosz postanowili spróbować układu tylko na seks. On dał ogłoszenie w Internecie, a ona na nie odpowiedziała. Miłosz nie ma zamiaru wiązać się na stałe i właśnie to skłoniło go do znalezienia kobiety do luźnego związku. Z kolei Ola pragnęła zapomnieć o ostatniej miłości. Miłosz spodobał się jej fizycznie, więc prawie bez wahania rzuciła mu się w ramiona.
Dziewczynie udało się osiągnąć cel – zapomniała o byłym. Pech w tym, że zakochała się w swoim kochanku. Zrozpaczona Ola skontaktowała się z jedną z naszych redaktorek i opowiedziała jej swoją historię, którą teraz zamieszczamy na naszej stronie.
- Wpadłam z deszczu pod rynnę, jak mówi słynne przysłowie – brzmią pierwsze słowa Oli. – Rok temu siedziałam na forum i żaliłam się internautkom, bo porzucił mnie wieloletni chłopak. Przypadkiem natrafiłam na wątek faceta z mojego miasta, który szukał partnerki do niezobowiązującego układu. To był Miłosz. Stwierdziłam, że właśnie tego mi potrzeba. Wymieniliśmy się mailami stworzonymi na potrzebę tej znajomości, potem przesłaliśmy sobie zdjęcia i spotkaliśmy się po raz pierwszy.
Na pierwszym spotkaniu do niczego nie doszło. Było niezręcznie i już myślałam, że nic z tego nie będzie. O dziwo Miłosz odezwał się potem i zaproponował kolejne spotkanie. Przełamaliśmy na nim lody i złapaliśmy wspólny język. Tamtego dnia nie wylądowaliśmy w łóżku. Postanowiliśmy, że TO stanie się spontanicznie. Ostatecznie nasz pierwszy raz miał miejsce dopiero na czwartej randce. To nie znaczy oczywiście, że do tamtego czasu szukaliśmy czegoś emocjonalnego. Po prostu chcieliśmy poczuć się przy sobie swobodniej. Wbrew pozorom nie tak łatwo iść z kimś nieznajomym do łóżka. A przynajmniej nam sprawiło to pewne trudności.
Przez pierwsze kilka miesięcy był tylko seks. Miłosz i Ola wynajmowali pokój w hotelu na miłosne schadzki, aby przypadkiem ich relacja nie zboczyła na inny tor. Nie rozmawiali o swoich rodzinach, znajomych, kłopotach w pracy i planach na wakacje. Kochali się, a następnie mówili sobie „do widzenia”.
- Sama nie wiem, kiedy coś się zmieniło. Zaczęliśmy trochę więcej rozmawiać, ale nadal nie były to zwierzenia. O Miłoszu wiedziałam niewiele. Na pierwszych spotkaniach staraliśmy się mówić na niezobowiązujące tematy, czyli o obejrzanych filmach, zwiedzonych miejscach, ulubionych formach spędzania czasu i tym podobnych. Żadnych opowieści o byłych partnerach, krewnych, pracy...
Fizycznie było nam ze sobą świetnie. Obojgu nam pasował ten układ. W końcu jednak znowu poczułam znajomą pustkę wewnętrzną i zapragnęłam, aby nasz związek nie był czysto fizyczny. Nie marzyłam wtedy o miłości, ale przyjaźni. Tęskniłam za bliskością emocjonalną choćby tylko w takiej formie. Odważyłam się zaproponować, abyśmy któregoś dnia zjedli razem kolację. Miłosz zgodził się, ale pod jednym warunkiem: ostrzegł mnie, żebym się w nim nie zakochiwała. Roześmiałam się wtedy z niedowierzaniem.
Problem Klaudii: „Facet postawił mi ultimatum: zrobimy TO wreszcie albo z nami koniec”
Na tej kolacji po raz pierwszy powiedział mi, dlaczego szukał tylko niezobowiązującej relacji. Okazało się, że miał narzeczoną, którą bardzo kochał, a ta zostawiła go na miesiąc przed ślubem dla innego. Miłosz dowiedział się też, że wcześniej go zdradziła. To było dla niego tak bolesne doświadczenie, że trudno było mu się po nim podnieść. W owym czasie cios zadali mu również rodzice i bliski przyjaciel. Wtedy Miłosz postanowił, że relacje, które będzie nawiązywał z ludźmi, ograniczy do minimum, bo przeważnie okazują się podli. Nawet najbliższa rodzina potrafi zadać cios w plecy – powiedział mi wtedy. Było mi go bardzo szkoda. Podobno teraz nie ma nawet przyjaciół. Jego jedynymi kompanami są współpracownicy, pies i ja.
Ola wbrew swojej woli zakochała się w Miłoszu. Od czasu kiedy to zrozumiała, ograniczyła z nim kontakty i myśli o całkowitym zerwaniu.
- Wiem, że on nic do mnie nie czuje. To widać. Dobrze pamiętam też jego słowa, że nie ma zamiaru nawiązywać bliższych relacji z ludźmi W OGÓLE. Nie tylko tych miłosnych.
Nie wiem, czy Miłosz byłby w stanie mnie pokochać. Nawet jeżeli tak, to chyba nie zechce spróbować. Jednak jak każda zakochana kobieta odrobinę się łudzę. Może powinnam przynajmniej wyznać mu, co czuję i zapytać, co on o tym myśli, a dopiero potem zerwać. Żebym nigdy nie żałowała, że nie spróbowałam. W końcu nigdy nie wiadomo, jak to się skończy, bo los pisze różne scenariusze. Jednego jestem pewna – muszę szybko coś przedsięwziąć, ponieważ nie mam zamiaru cierpieć tak bardzo, jak po poprzednim rozstaniu. Chcę was zapytać o to, czy warto postawić Miłoszowi pytanie o poważny związek ze mną czy ośmieszę się w ten sposób i lepiej będzie zerwać znajomość.
WIECZNE NARZECZONE: Typy kobiet, którym faceci nigdy się nie oświadczają
Co doradzicie Oli?