Sprawa pieniędzy w związku bywa bardzo drażliwa. Partnerzy muszą się podzielić wydatkami i nie zawsze jest to takie proste. Każdy ma inne potrzeby, przyzwyczajenia oraz poglądy na temat konsumpcji. Na przykład jedni zupełnie nie oszczędzają na jedzeniu oraz lubią się stołować w restauracjach, a drudzy wolą zacisnąć trochę pasa i zaoszczędzić pieniądze. Najgorzej jest wtedy, gdy jedna z osób zarabia kilka razy więcej niż druga i jest przyzwyczajona do innego standardu życia. Co się wtedy dzieje?
Są partnerzy, którzy mają pretensje do drugiej połówki, że zarabia bardzo dużo i nie stać ich na taki sam standard życia. Są też partnerzy robiący wyrzuty połówce, która zarabia mniej.
Z tym ostatnim problemem musi się zmierzyć Ania, młoda mężatka. Kiedy jeszcze była narzeczoną, podobne pretensje nie miały miejsca, chociaż ona i jej facet mieszkali pod jednym dachem. Sytuacja stała się napięta dopiero po zalegalizowaniu związku. Okazało się, że Krystian – mąż Ani miał nadzieję, że żona pomyśli o lepszej pracy. Ją z kolei zadowala to, co ma. Teraz on wyrzuca jej, że wszystkie wydatki są na jego głowie. Zażądał, wby wszystko dzielili na pół. Ania czuje się bezradna wobec tej sytuacji.
Fot. unsplash.com
- Ja i Krystian mieszkamy w niedużym mieście, gdzie trudno o dobrą pracę. On pracuje zdalnie w branży IT, a ja jestem przedszkolanką. On zarabia 8 tys. netto, a ja trochę ponad 1,5 tys. złotych. Nie mamy dzieci ani kredytu. Mieszkamy w bliźniaku, który sprezentowali nam rodzice Krystiana.
Zanim wyszłam za niego za mąż, wynajmowaliśmy razem kawalerkę w większym mieście. Potem przenieśliśmy się do rodzinnego miasta Krystiana, z racji, że tutaj mamy dom, a on może pracować w każdym miejscu. Wcześniej nie mieliśmy problemów z podziałem wydatków. Każde z nas miało swoje pieniądze. Dzieliliśmy kasę po równo na opłatę za wynajem, rachunki, jedzenie oraz środki czystości. Tak samo było z wyjściami na miasto, chociaż często Krystian płacił za nas oboje. Robił to zawsze wtedy, kiedy sam mnie gdzieś zapraszał. Jeżeli chodzi o wyjazdy, również składaliśmy się po połowie. On wtedy jeszcze nie zarabiał tak dużo i nie stać nas było na zagraniczne wycieczki. Teraz wszystko się zmieniło. Jego stać, a mnie nie. Co do pozostałych wydatków, typu przyjemności, każde z nas płaciło za siebie.
Ania myślała, że kiedy wyjdzie za mąż za Krystiana, pieniądze będą wspólne. Rzeczywiście tak było przez jakiś czas. Po dwóch latach mąż zaczął robić jej wyrzuty. Zaczęło się od tego, że trwoni jego pieniądze na własne przyjemności, a sama niewiele zarabia.
Fot. unsplash.com
- Jak można się domyślić, dzięki tak dużym zarobkom Krystiana, żyliśmy jak król i królowa. Praktycznie niczego sobie nie odmawialiśmy, a i tak odkładaliśmy sporą sumę co miesiąc. Krystian jest już przyzwyczajony do luksusów. Ja również do nich przywykłam.
Na obiad często jemy krewetki, łososia czy homara. Mąż jest smakoszem, a ja mam sporo czasu na gotowanie. Nasze posiłki przypominają uczty. Kupujemy to, co najlepsze i to, na co mamy ochotę.
W domu mamy najlepszy sprzęt, nowoczesne oświetlenie, wełniane dywany i skórzane kanapy. Właściwie co tylko sobie zażyczyłam, kupowałam. Mąż dał mi wolną rękę w urządzeniu domu. Co miesiąc przesyłał na specjalne konto pieniądze przeznaczone na dom, w tym meble i inne rzeczy.
Ania zaczęła kupować też więcej ubrań. Miesięcznie wydawała na nie około 600 zł. Jeżeli zabrakło jej pieniędzy z własnej wypłaty, bez skrupułów brała pieniądze od męża.
- Na początku Krystian był zadowolony, że ma modną, zadbaną żonę. Kilka miesięcy temu stopniowo zaczął zmieniać swoje podejście. Wypytywał, ile wydaję i na co. Zlikwidował też konto, na którym były pieniądze na dom. Chce, żebyśmy wszystko dzielili po równo, tylko, że jest to prawie niemożliwe. Przy tak wysokim standardzie życia, do jakiego przywykliśmy, moja pensja ledwo wystarcza. Często muszę rezygnować z ubrań i droższych kosmetyków. Podobnie jest z wizytami u kosmetyczki czy fryzjerki. Ale nie to jest najgorsze.
Fot. unsplash.com
Kobieta stanęła przed żądaniem, aby postarała się o lepiej płatną pracę.
- Mąż zasugerował, że powinnam poszukać lepszej pracy. Nie wyobraża sobie, jak inaczej będziemy razem żyli, ponieważ nie ma zamiaru za mnie płacić. Wyznał mi, że czuje się wykorzystywany, bo dom też jest jego. Ja sama podobno prawie nic z siebie nie daję. Zarabiam co najwyżej na waciki - zadrwił kilka dni temu. W ogóle zrobił się bezlitosny.
Jeżeli chcę z nim lecieć na wczasy, muszę sobie zarobić. Tak samo sprawa ma się z kosmetyczką, fryzjerem, ubraniami i całą resztą. Jak on może ode mnie żądać, że nagle zacznę zarabiać tyle, co on?
Ania nie wie, co robić. Uważa, że Krystian jest dla niej niesprawiedliwy.
- Przecież kasa powinna być wspólna, prawda? Nie wyszłam za Krystiana za mąż dla pieniędzy. Poza tym ja nie mam takich możliwości jak on. Skończyłam pedagogikę. Mieszkamy w małej miejscowości. Jak mogę znaleźć lepszą pracę?
Jak wy dzielicie pieniądze w małżeństwie? Czy pomiędzy waszymi zarobkami a zarobkami waszych mężów jest duża różnica?