Podobno kobiecie trudno dogodzić. Tak mówi wielu mężczyzn, którzy nieraz wychodzą z siebie, aby zadowolić wybrankę. Chodzi zwłaszcza o zachowanie facetów. Bardzo dobrze widać to na przykładzie związków, w których kobiety niecierpliwią się, kiedy wreszcie dostaną pierścionek, a potem narzekają, że same zaręczyny nie przebiegły tak, jak to sobie wyobrażały. Chociaż dostały to, o czym tak długo marzyły, mają obiekcje co do szczegółów. Czy słusznie?
Jedną z zawiedzionych narzeczonych jest Marlena. Kobiecie chodzi jednak o coś więcej niż tylko nieudane zaręczyny. Ma ona wątpliwości, czy w ogóle powinno do nich dojść.
- Jestem jedną z tych kobiet, które „wiecznie” czekały na zaręczyny. W grudniu skończyłam 28 lat. Wtedy minęła także ósma rocznica mojego związku z Markiem. Mamy długi staż.
Zobacz także: „Narzeczony porzucił mnie w sylwestra...” (Historia I.)
Fot. unsplash.com
Na pierścionek liczyłam już od pięciu lat. Na początku naszego związku rozmawialiśmy z Markiem, po jakim czasie najlepiej się zaręczyć i oboje doszliśmy do wniosku, że po trzech latach, bo potem związek wkracza w fazę przyzwyczajenia.
Cieszyłam się jak głupia na zaręczyny. Ale minęły trzy lata, cztery, pięć i zanim się obejrzałam dobiegliśmy do siedmiu. Potem zaczęłam bardziej otwarcie przebąkiwać o zaręczynach. Wcześniej robiłam pewne podchody, ale widziałam, że irytowały Marka, więc przestałam. W końcu jednak w czasie rozmowy przyznał, że może nadszedł czas, aby ruszyć do przodu. W jego słowach nie wyczułam radości ani ekscytacji, ale uznałam, że po tylu latach nie ma co oczekiwać zbyt wiele. Marzyłam jednak, że romantyzm powróci do naszego związku po zaręczynach.
Marlena wiele razy robiła aluzje, co do tego, jakie oświadczyny są jej zdaniem fajne, a jakie nie. Nie miała zbyt dużych wymagań, oprócz jednego – musi być romantycznie.
- No i stało się. Mam pierścionek na palcu. Marek oświadczył mi się drugiego dnia świąt. Po obiedzie, który jedliśmy u jego rodziny, zabrał mnie na spacer. Właściwie to wyszliśmy do sadu za jego domem rodzinnym. Jak gdyby nigdy nic rozmawialiśmy, a on nagle zmienił temat i zapytał, czy za niego wyjdę. Spojrzałam na niego i bez zastanowienia powiedziałam „tak”. Potem, zanim ugryzłam się w język, dodałam, że wreszcie się doczekałam. A on na to: „no to masz” i wyciągnął z kieszeni pudełko z pierścionkiem zaręczynowym. Momentalnie zrobiło mi się bardzo przykro.
Nie na takie zaręczyny liczyłam. Nie padły żadne słowa o miłości ani nawet przywiązaniu. Moje zaręczyny były okropne!
Fot. unsplash.com
Marek nałożył mi na dłoń pierścionek, który oczywiście nie był zbyt piękny. Wspominałam mu, że podobają mi się pierścionki z cyrkoniami. Dostałam natomiast pierścionek przypominający obrączkę. Ma ciemny pasek po środku.
Marlena mówi, że nie było między nimi żadnej rozmowy o przyszłości.
- Chwilę po nałożeniu pierścionka Marek zasugerował, że powinniśmy wracać i pochwalić się rodzicom dobrą nowiną. Wszyscy klaskali i gratulowali, gdy powiedzieliśmy, że się zaręczyliśmy. Marek nie wyglądał na zadowolonego, zwłaszcza gdy padło pytanie o datę. Szybko powiedział, że jeszcze jej nie uzgodniliśmy i zmienił temat.
Kilka razy pytałam go o termin ślubu, a on powiedział, że jeszcze poczekamy, bo od razu trzeba będzie zamówić salę, zrobić listę gości i ogólnie zająć się sprawami organizacyjnymi. Tymczasem on jest w trakcie kończenia drugich studiów i szukania nowej pracy. Marek stwierdził, że musimy poczekać na lepsze czasy, bo na razie nie ma pieniędzy na założenie rodziny. Kiedy powiedziałam, że wesele nie ma dla mnie znaczenia, odparł, że wszyscy robią i nie wypada odstępować od tradycji. Próbowałem go jeszcze przekonywać, ale tylko się zdenerwował.
Kobieta przyznaje, że nie jest pewna, czy dlatego Marek odwleka ustalenie daty ślubu.
- Zarówno jego, jak i moi rodzice zaproponowali, że dołożą się do wesela, jeżeli tylko zechcemy je zrobić. Marek odmówił wszelkiej pomocy, nawet tego ze mną nie skonsultowawszy.
Fot. unsplash.com
Coraz częściej dopada mnie wrażenie, że on wcale nie chce się ze mną ożenić i to wszystko jest wymuszone. Począwszy od okropnych zaręczyn do dnia dzisiejszego.
Moim zdaniem dalibyśmy radę finansowo. Ja zarabiam nieźle i mam trochę oszczędności. Wiem, że Marek też jakieś posiada.
Nie czuję się bardziej szczęśliwa po tych zaręczynach, a wręcz przeciwnie. Jestem smutna i popłakuję po kątach. Czy może być coś gorszego, niż przeczucie, że facet oświadczył się, bo tak wypada? Co w takim razie będzie za kilka lat?
Wydaje mi się, że nie przesadzam i nie mam wygórowanych żądań. Po prostu chciałabym być traktowana, jako ta wymarzona kobieta. Zastanawiam się nad zerwaniem zaręczyn. Szkoda mi tylko straconego czasu...
Myślicie, że powinnam zerwać z Markiem?
Marlena czeka na wasze komentarze.
Zobacz także: „Facet, którego nie kocham, poprosił mnie o rękę. Zgodziłam się” (Historia M.)