Słowa „Zakochałam się w żonatym mężczyźnie” są wypowiadane codziennie. Podobne zauroczenia przytrafiają się milionom kobiet każdego dnia. Różnica jest taka, że nie wszystkie posuwają się dalej i pozwalają mężczyźnie na romans. Czasami, wyjątkowo zdarza się, że podobnego zdania są faceci, którzy chociaż czują coś szczególnego, nie chcą krzywdzić innych osób i szanują swoje żony. Niestety wielu facetów nie myśli głową, ale inną częścią ciała. Natomiast kobiety często są bardzo naiwne i wierzą we wszystko, co usłyszą. Bronią swojego „Misia” i próbują zrzucić winę na żonę.
Kinga od kilku miesięcy jest zakochana w swoim szefie. On jest starszy od niej o 16 lat. Ma żonę i dwoje dzieci. Jedno przyszło na świat pół roku temu, na chwilę przed tym, jak para zaczęła się ze sobą spotykać. Kinga jak na razie nie poszła na całość. Próbuje zachowywać się racjonalnie, bo wie, że ryzykuje wiele, a czasu nie będzie można cofnąć. Jest pewna jednego – kocha Piotra. Pyta się Was, czy dać szansę temu uczuciu. Czy powinna skoczyć na głęboką wodę?
- Zawsze śmiałam się z kobiet, które wdawały się w romanse z żonatymi facetami. Nie miałam pojęcia, że coś podobnego przytrafi się mnie. W ogóle nie jestem kochliwa. W ciągu 26 lat życia byłam zakochana dwa razy. Rodzice chwalili mnie za to, że jestem taka porządna, a koleżanki, które co chwila obdarzały uczuciem jakiegoś faceta, nie mogły wyjść z podziwu. Twierdziły, że łatwiej się nie zakochiwać. Teraz doskonale rozumiem, o co im chodziło. Kocham Piotra, ale czasami dochodzę do wniosku, że byłoby łatwiej nie kochać go, a najlepiej nigdy nie poznać.
Zobacz także: REPORTAŻ: Mój eks chce do mnie wrócić. Czy dać mu szansę?
Fot. iStock
Kinga rozpoczęła pracę w małej firmie w kilka miesięcy po obronie dyplomu. Piotr był jej szefem, a jednocześnie mentorem i powoli wprowadzał we wszystkie obowiązki. Dziewczyna wiedziała, że zawsze może się do niego zwrócić o pomoc. Na początku w ogóle jej się nie spodobał pod względem fizycznym, ale od razu poczuła do niego sympatię. Zresztą on do niej również, z czym się nie ukrywał. Cenił Kingę za kompetencje i chęć do pracy.
- Na początku - jak chyba każdy pracownik – chciałam pokazać się z jak najlepszej strony. Dlatego wiele razy zgadzałam się zostać po godzinach i pracować nad najbardziej pilnymi sprawami. Pracy było dużo, a Piotr nie krył zadowolenia. On także często zostawał po godzinach. Żadne z nas nie próbowało specjalnie doprowadzić do spotkań sam na sam. U niego zostawanie po godzinach było normą, czego dowiedziałam się od pozostałych pracowników. Natomiast ja chciałam jak najszybciej wdrożyć się w sprawy firmy.
Przez pierwszy rok mojej pracy czasami spotykaliśmy się przypadkiem w pokoju socjalnym, gdy robiliśmy sobie krótkie przerwy. Oczywiście ucinaliśmy sobie przy okazji pogawędki. Piotr pytał, jak mi się pracuje, z czym sobie nie radzę. Z czasem przeszliśmy na bardziej swobodny i żartobliwy ton, a po roku wiedziałam już wszystko na temat jego sytuacji życiowej. Piotr miał żonę i jedno dziecko, a drugie było w drodze. Wiedziałam, że to owoc wpadki i on już nic nie czuje do swojej żony. Pozostawał w tej relacji tylko ze względu na syna.
Fot. iStock
Kinga także opowiedziała Piotrowi o swoich dwóch związkach. Wyszło na jaw, że szef i jego podwładna mają ze sobą wiele wspólnego. Oboje byli fanami kryminałów, uwielbiali spacery i kuchnię azjatycką. Łączyło ich tez podobne poczucie humoru, poglądy oraz wartości.
- Z tygodnia na tydzień i z miesiąca na miesiąc czułam do niego coraz większą sympatię. Zresztą po roku byliśmy już przyjaciółmi. Piotr często odwoził mnie do domu, jeżeli oboje zostawaliśmy dłużej. Czasami nawet radził się w niektórych biznesowych sprawach. Przy nim czułam się doceniona i wspaniała. Nie musiał wiele mówić – widziałam to w jego oczach. Z czasem zaczęłam go łapać na tym, że mi się ukradkiem przygląda. Niejednokrotnie widziałam rumieniec na jego twarzy. Dziwiłam się bo był opanowanym człowiekiem, ale w końcu zrozumiałam, że zaczął patrzyć na mnie jak na kobietę. Początkowo to mnie zniesmaczyło i byłam zła, że coś się popsuło w tej przyjacielskiej relacji. Miałam ciekawą, dobrze płatna pracę, super szefa i nie chciałam, żeby to się zmieniło. Zaczęłam go unikać. On mnie też.
Ta sytuacja ciągnęła się przez kilka miesięcy. W międzyczasie dowiedziałam się, że urodziło mu się drugie dziecko. Poczułam się dziwnie, gdy to usłyszałam. Coś jakby zazdrość. Zdałam sobie sprawę, że ciągle myślę o Piotrze i zastanawiam się, jakby to było, gdybyśmy byli razem. Czasami ganiłam się za te myśli, a innym razem poddawałam się im. W końcu zrozumiałam, że wpadłam. Zakochałam się. Niedługo potem popełniłam poważny błąd i firma poniosła straty finansowe. W pracy czułam się osaczona. Inni pracownicy mieli pretensje. Pewnego dnia otwarcie usłyszałam kilka nieprzyjemnych zdań. Gdy zostałam w pokoju sama, akurat wszedł Piotr. Zobaczył, że płaczę, podszedł do mnie, przytulił i zaczął pocieszać. Nie protestowałam. Kilka sekund później już się całowaliśmy. Piotr poprosił, żebym została w pracy dłużej, to porozmawiamy.
Zobacz także: Jestem w ciąży, a mój mąż mnie zdradza...
Fot. iStock
Kinga i Piotr spotkali się. Mężczyzna powiedział, że jeżeli chodzi o sprawy firmowe, nie musi się niczym martwić. On wszystko załatwi. Znowu się całowali i zaczęli rozmawiać o tym, co ich łączy.
- Piotr powiedział, że mnie kocha. Od dawna. Ja powiedziałam, że też go kocham. Bałam się, co będzie dalej, ale on w ogóle nie próbował się do mnie dobierać. Poczułam ulgę, że nie muszę wybierać pomiędzy rozsądkiem a uczuciem. Potem znowu zaczął mówić. Stwierdził, że nie zostawi żony i dzieci, po prostu nie może. Jedyne, co może mi zaoferować to krótkie spotkania.
Nie zgodziłam się. Odpowiedziałam, że nie chcę krzywdzić jego żony i dzieci, ani sama cierpieć. On stwierdził, że rozumie i nie ma nic przeciwko naszej wspólnej pracy, ale nie może być tak jak dawniej. Musimy ograniczyć kontakt. Tak się stało i muszę powiedzieć, że bardzo cierpię. Czasami przechodzę obok niego i mam ochotę rzucić mu się na szyję. Może jednak warto zaryzykować i przeżyć tę przygodę?
Jak myślicie?