Kobiety dzielą się na osoby, które chcą robić w życiu karierę i takie, które pragną poświecić się życiu rodzinnemu. Są też panie próbujące połączyć obie rzeczy naraz, ale jak to zwykle bywa w takim przypadku, po pewnym czasie trzeba z jednej zrezygnować. Doba ma tylko 24 godziny, a człowiek ma tylko dwie ręce.
Wybór nie zawsze jest łatwy. Często zdarza się też, że kobieta żałuje, że nie postąpiła inaczej. Np. przez kilkanaście lat robiła błyskotliwą karierę i nagle uświadomiła sobie, że jest samotna. Koleżanki odchowały pociechy i zaczynają cieszyć się życiem, a ona nie ma w domu do kogo się odezwać. Bywa też na odwrót. Matka, która przez całe życie opiekowała się pociechami, gotowała im obiady, prała i była na każde zawołanie, buntuje się. Myśli o podjęciu pracy albo studiów.
Przed podobnym wyborem stoi właśnie Emilia. Dziewczyna ma prawdziwy talent do przedmiotów ścisłych. Skończyła SGH. Oprócz tego zna trzy języki obce. Do tej pory pragnęła się rozwijać, ale przeszkodę stanowi jej narzeczony. Daniel pragnie ślubu, dzieci i tradycyjnego modelu rodziny. Czy Emilia powinna poświecić dla niego świetlaną przyszłość?
Zobacz także: 15 zdań, które facet musi PRZYNAJMNIEJ RAZ od Ciebie usłyszeć
Fot. iStock
- Do tej pory moje życie było niezbyt skomplikowane. Bez problemów ukończyłam studia. W trakcie nauki poznałam chłopaka, z którym jestem w związku od czterech lat. Studiowaliśmy ten sam kierunek. Świetnie się dogadujemy i uwielbiamy spędzać ze sobą czas. Chemii też nie brakuje. Niestety przez te wszystkie lata zapomnieliśmy porozmawiać o tym, jak widzimy wspólną przyszłość. Co prawda ustaliliśmy, że oboje chcemy mieć dzieci i mieszkać w mieście, ale to tyle. Ja zawsze pragnęłam się rozwijać zawodowo, chociaż chciałam również dzieci. Byłam przekonana, że połączę jedno i drugie, a Daniel jest świadomy, że mam zamiar pracować. W końcu po to studiowałam. Narzeczony oświadczył mi jednak ostatnio, że on ma inną wizję naszej przyszłości. W tej wizji ja będę zajmowała się domem i opiekowała dziećmi, a on będzie na nas zarabiał. Nie mam żadnych wątpliwości, że zapewni nam godne warunki życia, ale nie chcę spędzić połowy życia w domu. Poza tym przez ostatnie kilka lat dorabiałam sobie – dawałam korepetycje - i jestem przyzwyczajona do własnych pieniędzy. Nie chcę prosić męża o pieniądze na dezodorant czy nową sukienkę. Chcę na to zarobić, iść do sklepu i kupić sobie bez żadnych tłumaczeń. Tak, jak jest to teraz, gdy zarabiam.
Sytuację komplikuje poważna oferta, którą Emilia dostała od pracodawcy.
- Moja firma otworzyła filię za granicą. Ponieważ dobrze znam język, zaproponowano mi pracę poza granicami kraju. Za prawie podwójną stawkę. Nie powiem, kusi mnie ta perspektywa. Nie tylko po to, żeby dużo zarobić (choć to kusząca perspektywa), ale poznać inny kraj. Zawsze marzyłam o tym, aby przez jakiś czas mieszkać za granicą. Teraz nadarza się ku temu okazja. Wiem jednak, że Daniel nigdy się nie zgodzi. On już planuje kupno działki pod Warszawą i budowę domu. Teraz wynajmujemy mieszkanie. Jak dla mnie to mogłoby wyglądać tak, że pomieszkamy kilka lat we Francji, zarobimy i wrócimy. Niestety, próżne marzenie. Jak Daniel raz wbije sobie coś do głowy, nie ma zmiłuj. Właśnie tak musi być. Uparciuch z niego.
Fot. iStock
Uczucie do Daniela nie ułatwia sprawy. Emilia podkreśla, że jest wspaniałym mężczyzną. Rok temu dziewczyna zakończyła walkę z poważną chorobą. Mężczyzna wspierał ją w każdej chwili. Gdyby nie on, prawdopodobnie poddałaby się.
- Był w moim życiu taki czas, że nie mogłam chodzić. Lekarze dawali niewielkie szanse. Daniel okazał mi wtedy największe wsparcie. W szpitalu zjawiał się codziennie. Z dużym uśmiechem na ustach i bukietem kwiatów. Dopingował i mówił, że nigdy mam nie tracić nadziei. No i udało się. Dziś jestem zdrową osobą, a w pewnym sensie zawdzięczam to właśnie jemu. Moi rodzice go uwielbiają. Mama podkreśla, że jestem w czepku urodzona. Taki mężczyzna to skarb.
Ja wiem, ze Daniel jest tym jedynym – mężczyzną mojego życia. To mój pierwszy facet tak na poważnie. Już z nim rozmawiałam na temat ewentualnej przeprowadzki do Francji i wyraził mnóstwo obiekcji. Twierdzi, że oboje mamy dobre posady i lepiej zostać na miejscu. Nie wiadomo, co nas czeka za granicą i trudno będzie wrócić za kilka lat do Polski i zaczynać od zera. W sumie ma rację. Potem zdenerwował mnie jednak stwierdzeniem, że jestem w najlepszym okresie do rodzenia dzieci i jak tylko wprowadzimy się do nowego domu, możemy zacząć powiększać rodzinę. Obiecał mi, że będę mogła wrócić do pracy, jak dzieci pójdą do szkoły, ale oczekuje ode mnie tego, że „wychowam je na ludzi” i poświecę się przez jakiś czas. Stwierdził też, że z moimi kwalifikacjami na pewno znajdę pracę po dłuższej przerwie. Ludzie ze znajomością języków zawsze są poszukiwani. Prawie mnie przekonał, ale nie do końca. Cały czas towarzyszy mi przeświadczenie, że mam jeszcze na to czas i ominie mnie ważne życiowe doświadczenie. Chciałabym pracować, poznawać ludzi i Europę, a nie od razu zagrzebywać się w pieluchy.
Zobacz także: Dowiedziałem się, że moja narzeczona była puszczalska. Czy taki ktoś może się zmienić? (Historia Karola)
Fot. iStock
Wątpliwości Emilii nie spotkały się ze zrozumieniem jej koleżanek ani mamy, którą młoda kobieta traktuje jak przyjaciółkę.
- Wszyscy mówią, że popełnię karygodny błąd, zgadzając się na pracę za granicą i rzucając faceta. Bo Daniel powiedział wyraźnie: „Chcesz wyjechać, proszę bardzo, ale z nami koniec. Ja nigdzie się stąd nie ruszam”. Mama otwarcie powiedziała, że jestem głupia, w ogóle się nad tym zastanawiając. Dziewczyny prawie to samo. Niektóre z nich bardzo żałują, że poświeciły się pracy albo nauce i nie znalazły czasu na poznanie mężczyzny. Twierdzą, że im dalej, tym gorzej. Ci wartościowi są już pozajmowani. Jedna zażartowała nawet, że chętnie przygarnie mojego Daniela.
Naprawdę nie jestem teraz w stanie ocenić, co jest dla mnie ważniejsze: Daniel czy perspektywa rozwoju i zamieszkania w nowym miejscu. Zdaję sobie sprawę, że spalę wszystkie mosty, jeżeli zdecyduję się na Francję. Mam czas na podjęcie decyzji do końca tego miesiąca. Proszę, napiszcie, co o tym myślcie. A jeżeli za kilka lat będę żałować, że nie wyjechałam?
Emilia