Współczesna kobieta powinna być świadoma swoich możliwości. Nikt nie może nas do niczego zmuszać, a w związkach mamy do zaoferowania coś więcej, niż tylko atrakcyjny wygląd. Nawet jeśli nie uważasz się za feministkę - jesteś coraz silniejsza i nie masz zamiaru podporządkowywać się facetowi. Doceniasz partnerstwo, zamiast odwiecznego układu pan i sługa. A gdyby tak wrócić do tradycyjnych wartości?
Amanda Lauren, młoda mężatka, ma dosyć nowoczesnej poprawności. Jak twierdzi, zadowala ją rola atrakcyjnej żony silnego męża. „Jesteśmy znacznie bardziej staroświeckim małżeństwem, niż nasi znajomi. Ja siedzę w domu, on pracuje, spełniam jego zachcianki, gotuję obiady i co najważniejsze - wciąż chcę być kobietą z jego marzeń i snów. Uważam, że moim obowiązkiem jest wyglądać ładnie, by mógł się mną chwalić” - wyznaje publicystka portalu Your Tango.
Kiedy kilka tygodni temu wzięli ślub, kobieta przy całej rodzinie przyrzekła, że „pozostanie gorąca dla swojego wybranka”. Nie wszystkim to wyznanie się spodobało.
Zobacz również: Czy faceci zakochują się w brzydulach?
fot. Thinkstock
„Zanim nazwiecie mnie antyfeministką i staroświecką kurą domową, zrozumcie jedno - kiedy wyglądam dobrze, czuję się bardziej pewna siebie. A kiedy mam lepsze samopoczucie - to pozwala mi być szczęśliwszą i bardziej troskliwą partnerką. Widzę, jak patrzy na mnie mąż, kiedy przygotowuję się wieczornego wyjścia. Dostrzegam, jak podziwia moją pupę w legginsach, kiedy wybieram się na pilates. Posiadanie pięknej żony sprawia, że jest szczęśliwszym człowiekiem. A ja jestem najszczęśliwsza, kiedy on jest zadowolony.
Skoro nie mogę nic zrobić z tym, że mężczyźni są wzrokowcami, muszę się z tym pogodzić. Nawet jego koledzy potwierdzają, że wziął sobie za żonę seksowną laskę. Zdaję sobie sprawę, że nie uniknę starzenia się, ale nie uważam, by atrakcyjność i wiek były nierozłączne.
Wystarczy spojrzeć na Julianne Moore. Mam 55 lat i jest jedną z najbardziej uroczych kobiet na świecie. Albo Hellen Mirren - gorąca 75-latka” - tłumaczy Amanda.
Zobacz również: 7 oznak, że on Cię upokarza (A Ty udajesz, że tego nie widzisz)
fot. Thinkstock
„Zawsze zastanawiałam się nad tym, dlaczego tak wiele kobiet w związkach po prostu sobie odpuszcza. Kiedy byłam singielką, poświęcałam wiele czasu i energii żeby wyglądać atrakcyjnie. Teraz doceniam chwile, kiedy mogę wyjść do supermarketu albo na siłownię bez makijażu, ale kiedy towarzyszy mi mąż - to zupełnie inna historia. Nie mogę sobie na to pozwolić.
Zgadzam się z teorią, że im bardziej pracujesz nad swoim wyglądem, tym seksowniej się czujesz. Nie wszystkie zaraz po przebudzeniu prezentujemy się jak Kim Kardashian, ale możemy się postarać. Kiedy odpuszczasz sobie dbanie o urodę, przestajesz dbać także o związek. Jeśli spełniasz wizualne oczekiwania partnera - on przejmuje się twoimi potrzebami.
Bez pięknego wyglądu nie ma seksu. A bez seksu - udanego małżeństwa. Nie bylibyśmy razem, gdybym go fizycznie odpychała” - twierdzi.
fot. Thinkstock
„Wszystkie związki wymagają pracy nad sobą. Dbam o siebie, bo chcę mieć przy sobie szczęśliwszego męża. Nawet jeśli biegam w tą i z powrotem przez 15 minut, bo nie jestem w stanie wyprostować sobie włosów, a umówiłam się z mężem na randkę - on nie narzeka, bo wie, że robię to dla niego” - pisze Amanda.
Jej wyznanie wzbudziło skrajne emocje i doczekało się wielu polemik. Najczęściej zarzuca jej się, że jest więźniem w swoim małżeństwie. Zamiast dbać o swoje potrzeby, spełnia jedynie oczekiwania partnera. I na to ma odpowiedź…
„Każdy ma prawo postępować zgodnie ze swoim sumieniem, nawet jeśli jest to politycznie niepoprawne. Prawda jest taka, że wszyscy ludzie chcą wyglądać dobrze. Ja robię to, by mój facet był ze mnie zadowolony. I nie zrezygnuję z tego tylko dlatego, że ty masz inny pogląd na tę kwestię” - twierdzi.
Zobacz również: POZNAJ PRZYCZYNĘ ZDRADY W ZWIĄZKACH!