Prezent dla chłopaka na Walentynki: Faceci zdradzili, o czym tak naprawdę marzą!

- Najchętniej to posiedziałbym z nią na kanapie, zjadł kilka kawałków smażonego kurczaka, popił colą, obejrzał kretyńską komedię, pośmiał się, a potem, żeby ona zrobiła dla mnie striptiz. Naprawdę poczułbym się wtedy spełniony jako mężczyzna, bo lubię jeść i leniuchować, a wyginające się ciało pięknej kobiety to też zawsze miłe urozmaicenie. Zwłaszcza, że jeszcze nigdy tego nie robiła. Tak naprawdę przyjmę wszystko, co nie jest związane z tym walentynkowym kiczem. Ale nie za bardzo w to wierzę. Reklamy zdążyły już wyprać Wam mózgi – obawia się Tomek.

- Zdecydowanie najlepszym prezentem z okazji Walentynek byłoby to, żeby moja dziewczyna zapomniała o Walentynkach. Nie lubię tego dnia i za każdym razem czuję się głupio, że ulegam tej modzie. Wmówiono nam, że miłość udowadnia się właśnie 14 lutego. Jak zrobisz to dzień wcześniej albo tydzień po, to znaczy, że nie kochasz. Marzę o tym, żeby tego tematu w ogóle nie było. Bez dopytywania „co robimy w Walentynki?”, „co mi kupiłeś?” albo „gdzie mnie zabierzesz?”. Zostańmy w domu i odpocznijmy. Naprawdę nie mam ochoty siedzieć w zatłoczonej knajpie albo przeciskać się między ludźmi w sali kinowej. Jeśli nie usłyszę, że w tym roku sobie odpuszczamy, to oczywiście znowu będę musiał to zrobić. A bardzo nie chcę – to marzenie Dawida.

- Szczerze? Chyba każdy facet ma podobne marzenie, a może raczej fantazję. Ty kupiłeś mi kwiatki i zabrałeś na kolację, a ja odwdzięczę się w inny sposób. „Zrób ze mną, co chcesz” albo „dzisiaj zgodzę się na wszystko”. Oczywiście nie w kuchni, chociaż gdyby usmażyła mi porządnego steka, to bym nie odmówił. Nie jesteśmy materialistami i wystarczy nam pełna atrakcji noc w jednym łóżku. Bez bólu głowy, wybrzydzania i pruderyjności. Nie wiem czy to wykonalne, ale obie strony powinny być zadowolone. Na to nie wydasz ani grosza, a partner będzie wspominał te Walentynki jeszcze długo – wyznaje Marcin.

- Chciałbym dostać cokolwiek, bo byłem już w kilku związkach i nie pamiętam żadnego prezentu z tej okazji. Ja kupowałem jakąś biżuterię, bieliznę, bilety do kina albo teatru, rezerwowałem stolik w lokalu albo przygotowywałem kolację w domu, a druga strona miała mi do zaoferowania tylko „dziękuję” lub ewentualnie pocałunek. Wam się wydaje, że święto miłości to tak naprawdę drugi Dzień Kobiet. To Wam się daje prezenty i Was rozpieszcza. Facet ma taki obowiązek i niczego nie dostaje w zamian. Nie wiem, ucieszyłbym się nawet z krawata w serduszka albo kolejnej pary bokserek. Z czegokolwiek, co byłoby tylko dla mnie i kupione z myślą o mnie. Albo żeby dla odmiany dziewczyna stwierdziła, że dzisiaj to ona zaprasza i stawia jakieś dobre jedzonko na mieście. Dlaczego jeszcze na to nie wpadłyście? Same tylko chcecie, a wykazać nie ma się komu – to zastrzeżenia Pawła.

- Mam dziwne marzenie z okazji tych Walentynek, ale taka jest prawda. Bardzo bym chciał, żeby tego dnia ona zabrała mnie do swoich rodziców. Nie chodzi mi o podwójną randkę z starszym państwem. Po prostu do tej pory tego nie zrobiła i chyba nie uważa tego za konieczne. Jesteśmy razem od kilku miesięcy, a ona w ogóle się do mnie przed nimi nie przyznaje. Zastanawiam się, czy oni wiedzą o moim istnieniu albo znają moje imię. Często z nimi rozmawia przez telefon i na pytanie, co robi, zawsze odpowiada, że „nic ciekawego”. A jest wtedy ze mną. Wstydzi się? Boi się ich reakcji? Uważa, że mnie nie polubią? Nie wiem, albo bardzo bym chciał to zmienić i poczuć się tak naprawdę częścią jej życia – tego chciałby Dominik.