Nic nie zapowiadało katastrofy. Żyliście sobie jak u Pana Boga za piecem. W szczęściu i względnym spokoju. Kłótnie, owszem, zdarzały się. Od czasu do czasu. Jak u każdego. Ale to nic, bo było wam ze sobą dobrze. Więc co się stało? Dlaczego nie potraficie ze sobą rozmawiać? Albo postanowiliście się rozstać? Być może przytrafiła wam się jedna z tych rzeczy (lub kilka naraz), które niszczą związki. Warto wiedzieć, o co chodzi, by móc zabezpieczyć swój związek.
Wiele kobiet ma skłonność do matkowania partnerom. Traktują swoich mężczyzn jak własnych synów. Chcą ich rozliczać z każdej minuty. Wszystko za nich załatwiają. Każą im nosić czapkę, poprawiają szalik. Planują im cały dzień. Na drugim biegunie są mężczyźni, którzy traktują swoje partnerki jak bezbronne księżniczki, żeby nie powiedzieć życiowe ofermy. Żadna z tych postaw nie wpływa dobrze na wzajemne relacje. Związek potrzebuje partnerstwa, a żeby był udany, stosunki muszą być równorzędne. Każdy mężczyzna, któremu kobieta matkuje, prędzej czy później poczuje się przytłoczony i zacznie szukać potwierdzenia własnej męskości poza związkiem.
Specjaliści zwracają uwagę: na każde słowo krytyki muszą przypadać dwie pochwały. Nieustanna krytyka (zwłaszcza dla tzw. twojego dobra) jeszcze nikomu nie poprawiła samopoczucia, nie dodała skrzydeł i nie zwiększyła wiary w siebie – szczególnie gdy nie pociągała za sobą pochwał. Nie oznacza to, że masz nabierać wody w usta, gdy twój partner robi coś nie tak. Czym innym jest jednak konstruktywna krytyka – spokojna dyskusja poparta konkretami, a czym innym mówienie partnerowi, że znowu zrobił coś nie tak, dał ciała, zawiódł cię. Związek powinien być wartością dodaną w waszym życiu.
POLECAMY TAKŻE: Szokujące rzeczy, jakie kobiety robią po rozstaniu
Fot. Thinkstock
Jest w porządku u dzieci, ale u dorosłych – niekoniecznie. Obrażanie się na partnera: bo przyszedł o pół godziny za późno, bo cię nie posłuchał, bo powiedział, że źle wyglądasz w tamtej sukience, bo wolał spotkać się z kumplem niż iść z tobą na zakupy, to dziecinada, przyznaj sama. Nie ma to sensu. Lepiej wysłuchać się nawzajem, wziąć na klatę to, co partner ma ci do powiedzenia, wyjaśnić nieporozumienia i iść dalej. Obrażanie się utrwala konflikt. Nie pozwala wam otrząsnąć się po niesnasce. Odpuśćcie. I nauczcie się ze sobą rozmawiać jak partner z partnerem, bo to znacznie lepsze dla związku.
RAF
Fot. Thinkstock
Dla was obojga powinno być jasne, czego oczekujecie od życia, jakie macie potrzeby i priorytety. Jeśli związałaś się z facetem, który kocha wspinaczki wysokogórskie, a teraz próbujesz mu to ograniczyć, nie będziecie szczęśliwi. Jeśli on od początku wiedział, że od czasu do czasu lubisz pobyć sama, a teraz próbuje ograniczyć twoją wolność, również nie będziecie szczęśliwi. Zrozumienie, zaakceptowanie i szanownie potrzeb partnera jest niezbędne w każdej relacji. Lepiej niejasne kwestie omówić na początku niż liczyć, że partner się zmieni i zacznie żyć tak, jak tego oczekujesz. Sama byś tego nie chciała, prawda?
Fot. Thinkstock
Anka zna Piotrka od pół roku, a już są zaręczeni. Facet Gośki prowadzi własną firmę i świetnie zarabia, mimo że nie ma nawet trzydziestki. Chłopak Oli oświadczył się jej na Maderze… Z zazdrością patrzysz na znajomych i wciąż zastanawiasz się, dlaczego w twoim związku nie jest tak jak u nich? Jeśli tak, to przestań. Taka analiza porównawcza niczemu nie służy. A jeśli już, to tylko może ściągnąć na was kłopoty. Każdy związek jest inny. Nie masz pojęcia, jakie stosunki panują w związkach koleżanek – nieważne, co ci mówią na ten temat. Wy macie swoją relację i tylko to, co jest między wami, ma znaczenie.
Fot. Thinkstock
Kompromis to fundament każdej relacji. Bez niego nie ma mowy o stabilnym rozwoju i szczęściu we dwoje. W przeciwnym wypadku związek będzie przypominał starcie tytanów – konfrontację dwóch silnych osobowości, które nie potrafią odpuścić i zawsze chcą postawić na swoim. Tak się nie da żyć. Musicie nauczyć się trudnej sztuki kompromisu, bo tylko dzięki niemu jesteście w stanie dogadać się w spornych sprawach, nie czując przy tym, że się poddaliście. Niektórzy traktują związek jak rywalizację i nigdy nie potrafią dopasować się do partnera. Właśnie to niszczy relację.
Fot. Thinkstock
Sprawa nie jest prosta – wiele związków rozpada się, bo: wariant A – byliście ze sobą zbyt blisko, spędzaliście razem każdą sekundę i zaczęliście się dusić – albo wariant B – niebezpiecznie się od siebie oddaliliście; praca stała się ważniejsza, znajomi stali się ważniejsi, generalnie wszystko stało się ważniejsze od partnera. W udanym związku udaje się zachować równowagę pomiędzy relacją a tym, co poza nią. Partnerzy są ze sobą blisko, ale jednocześnie zachowują autonomię. Nie kiszą się we dwoje, ale też wiedzą, że są dla siebie najważniejsi. Potrafią tak ustalić priorytety, że na wszystko jest czas i miejsce, ale to partner gra pierwsze skrzypce.
Fot. Thinkstock
Dlaczego miałoby tak być? Bo skoro teraz jesteście razem, to za rok, dwa, dziesięć z pewnością będzie tak samo? To tak, jakby obsadzić ogród pięknymi kwiatami i o nim zapomnieć, licząc, że za jakiś czas – bez pielęgnowania – będzie równie efektowny. Mnóstwo młodych małżeństw rozpada się, bo ślub dla wielu jest końcem starań. Przypieczętowaniem związku. A tymczasem jest początkiem! Gdy przestajecie się starać i dbać o relację, następuje równia pochyła, która może wam bardzo zaszkodzić. Nic nie jest dane nikomu raz na zawsze. Rutyna, która oznacza nudę i stagnację, naprawdę szkodzi związkom.