Czym jest zdrada? Część z was powie zapewne, że niewierność polega na uprawianiu seksu z kimś innym niż nasz partner. Inne osoby dodadzą, że zwykły pocałunek czy flirt to również zdrada. Pozostali w końcu stwierdzą, że nawet fantazjowanie o stosunku z kimś jest już nielojalnością i zalążkiem zdrady. Wniosek? Ilu ludzi, tyle opinii…
Maja, która napisała do nas mail, również ma problem ze zdefiniowaniem, czym tak naprawdę jest niewierność. Od kilku tygodni flirtuje przez Internet z kolegą, choć jest związana z kimś innym. Czy fakt, że wysyłała obcemu chłopakowi nagie zdjęcia, to już zdrada?
Przeczytajcie wiadomość od Mai, a potem napiszcie w komentarzach, co o tym sądzicie.
Nie wiem, z czego to wynikało. Nigdy żadnego partnera nie zdradziłam. Jak coś to facet zdradzał mnie, np. sypiając z moją koleżanką, o czym dowiedziałam się przez zupełny przypadek.
Nie dorabiajcie sobie jednak w tym momencie teorii, że skoro sama zostałam kiedyś zdradzona, to teraz odgrywam się na mężczyznach i celowo ich ranię. Wydaje mi się, że nie krzywdzę K. swoim zachowaniem. Nie spotykam się z nikim po kryjomu, nie uprawiam z nikim poza K. seksu. Ja tylko flirtuję na czacie z jednym chłopakiem. To chyba jeszcze nie zbrodnia.
Może napiszę coś więcej o tym facecie. Nigdy nie spotkaliśmy się w realu. Nasza znajomość zaczęła się od tego, że polajkowałam jego zabawny post na jednym z fanpejdży. Ja i wiele innych osób, ale R. odezwał się właśnie do mnie. Napisał niezobowiązującą wiadomość, a ja odpisałam. Nie widziałam w tym nic niewłaściwego.
Zaczęliśmy raz na jakiś czas ze sobą rozmawiać, głównie o głupotach, ale te rozmowy wywoływały we mnie przyjemny dreszczyk emocji. Przyznałam mu się od razu, że mam chłopaka, a R. powiedział, że też się z kimś spotyka. Mimo to dalej kontynuowaliśmy naszą wirtualną znajomość.
Sama nie wiem kiedy, ale te niewinne rozmowy przerodziły się z czasem w coś na kształt flirtu. Wysyłaliśmy sobie z R. coraz więcej zdjęć przy różnych okazjach. Np. rano, kiedy szykowałam się do pracy, robiłam sobie selfie w dwóch bluzkach i prosiłam, żeby pomógł mi zdecydować, którą z nich założyć. On z kolei przesyłał mi fotkę, jak się goli i pytał, czy lepiej wygląda z zarostem czy bez.
Najpierw zachowywaliśmy się wobec siebie po koleżeńsku, ale R. zaczął mi prawić komplementy. Mam słabość do takich czułych słówek, bo od K. rzadko kiedy słyszę, że jestem piękna, czy że ma na mnie ochotę. A R. pisał mi to wszystko.
Raz, kiedy rozmawialiśmy ze sobą późnym wieczorem, zrobiło się między nami naprawdę gorąco. Flirtowaliśmy i pisaliśmy ze sobą dość niegrzecznie. R. powiedział w końcu, że chciałby mnie zobaczyć nagą. Sama nie wiem czemu, ale odpisałam mu, że jeśli on wyśle mi swoją rozbieraną fotkę, ja zrobię to samo.
I stało się. Wymieniliśmy się takimi zdjęciami. Byłam wtedy naprawdę podniecona.
Rano miałam wyrzuty sumienia wobec mojego chłopaka. Wydawało mi się, że zrobiłam coś złego, ale w końcu doszłam do wniosku, że chyba nic takiego się nie stało. Przecież nie umówiłam się na seks z R. My tylko wymieniliśmy się nagimi zdjęciami.
Całą sprawę jak dotąd udało się zachować w tajemnicy, bo tak jak wspomniałam wcześniej, ja i K. nie mieszkamy jeszcze razem. Wieczorami siedzę w domu sama, więc mogę bez przeszkód rozmawiać sobie z R.
Mimo wszystko ta sytuacja nie daje mi spokoju i potrzebuję obiektywnych opinii, czy to, co robię, jest złe.
Ja osobiście traktuję to jako zwykłą rozrywkę. Jestem w związku z K., ale jednocześnie ktoś inny dowartościowuje mnie jako kobietę. Dwie pieczenie na jednym ogniu.
Myślicie, że to już zdrada?
Maja*
*Imię autorki listu zostało na jej prośbę zmienione.
„Hej,
Proszę o opublikowanie mojej wiadomości na łamach Papilot.pl. Chciałabym poznać opinię czytelniczek, czy ich zdaniem zdradzam chłopaka.
Jestem w związku z K. od półtora roku. Nie będę pisać, jak się poznaliśmy, bo nie chcę, żeby ktoś ze znajomych zorientował się, że to ja napisałam tego maila. W każdym razie nie mieszkamy jeszcze razem, ale powoli zaczynamy myśleć, żeby wynająć coś wspólnie.
Ogólnie uważam nasz związek za udany. Rzadko kiedy się kłócimy, w łóżku też nam się układa. Jak do tej pory nigdy nie byłam z facetem tak długo. Moje poprzednie związki kończyły się mniej więcej po 6-7 miesiącach znajomości.