Każda z nas ma inne usposobienie. Niektóre kobiety wprost kipią pewnością siebie – są przebojowe, charyzmatyczne, wygadane, niczego się nie boją, mają o sobie wysokie mniemanie. Taka postawa bardzo pomaga w życiu. Jest niezbędna, by osiągnąć sukces, nie tylko zawodowy. Natomiast na drugim biegunie znajdują się kobiety zupełnie inne. Niepewne siebie. Poddające w wątpliwość swoją wartość. Skryte, wycofane, przekonane, że w życiu nie przytrafi im się nic interesującego.
Samozwątpienie i niska samoocena to wyjątkowo toksyczne trucizny, uważa Glenn R. Schiraldi, autor książki „Jak zwiększyć poczucie własnej wartości?” (Sensus 2007). Schiraldi z University of Maryland, który prowadzi kursy dotyczące podnoszenia samooceny, wytrzymałości czy optymizmu, tłumaczy, że definicja poczucia własnej wartości jest kluczowa dla naszej podróży poznawczej. „Poczucie własnej wartości to realistyczna, pochlebna opinia o sobie samym. To, iż jest ona realistyczna, oznacza, że jest trafna i uczciwa. To, że jest pochlebna, oznacza pozytywne uczucia i sympatię względem samego siebie” – pisze. Schiraldi zaznacza, że poczucie własnej wartości leży pomiędzy autodestrukcyjną dumą i autodestrukcyjnym wstydem (lub autodestrukcyjną pokorą).
Zwróć uwagę na słowo autodestrukcyjny. Używając go, Schiraldi zwraca uwagę, jak niska samoocena szkodzi twojemu życiu. „Osoby odczuwające autodestrukcyjny wstyd lub autodestrukcyjną pokorę uważają, że są mniej niż ludźmi. Innych ludzi postrzegają wertykalnie, a siebie samych jako ziemski pył. Mają nierealistyczne i niepochlebne zdanie na swój temat” – wyjaśnia specjalista z University of Maryland.
Nie zasługuję na miłość
Mieć właściwą samoocenę oznacza, że doceniasz, akceptujesz i traktujesz się sprawiedliwie, czego nie robi osoba z niską samooceną. A ta upośledza praktycznie wszystkie dziedziny twojego życia. Z relacjami intymnymi włącznie. W przypadku kobiet może to wiązać się z przekonaniem, że nie zasługujesz na dobrego partnera albo w ogóle na związek. Wchodzisz w z góry skazane na porażkę relacje z niewłaściwymi osobami. Pozwalasz się źle traktować.
„Najgorsze, że ludzie z takim kompleksem niższości często nie uświadamiają sobie nawet, że są źle traktowani, a jeśli już, to zwykle reagują zupełnie nieprawidłowo: starają się usprawiedliwić partnera, wyszukując obiektywne przyczyny dla jego braku miłości lub biorą na siebie całą winę” – zauważa dr De Angelis. Istotne jest zatem, aby w pierwszej kolejności spróbować podnieść własną samoocenę, a dopiero później myśleć o szukaniu partnera i poważnym związku. Im zdrowszą macie samoocenę, tym silniejsza będzie wasza relacja. Barbara De Angelis jest wręcz zdania, że im bardziej kochamy siebie, z tym większym respektem traktują nas inni.
Jak więc podnieść niską samoocenę? Glenn R. Schiraldi tłumaczy, że podstawy poczucia własnej wartości to: bezwarunkowa wartość, miłość, wzrastanie – dokładnie w takiej kolejności. Poczucie własnej wartości opiera się najpierw na wartości, następnie na miłości, a potem na wzrastaniu. To ostatnie odnosi się do poruszania się w pożądanym kierunku. „Wielu ludzi doznaje frustracji, ponieważ starają się rozpocząć cały proces od wzrostu, zaniedbując dwa pierwsze ważne czynniki: bezwarunkową wartość i miłość. Bez pewnych podstaw poczucie własnej wartości runie. Procesu tego nie da się skrócić” – uważa Schiraldi.
Czasem poczucie własnej wartości jest tak niskie i tak oderwane od rzeczywistości, że praca nad sobą musi być połączona ze wsparciem psychologa lub psychoterapeuty. To ważne, ponieważ bez specjalistycznej pomocy zerwanie z przekonaniami nabytymi w dzieciństwie często okazuje się niemożliwe.
Ewa Podsiadły-Natorska
O tym, jak to działa, pisze Barbara De Angelis w książce „Czy będzie z nas dobrana para?” (Książnica 2006): „Jeśli chodzi o miłość, główny kłopot polega na tym, że wielu z nas uważa samych siebie za niegodnych tak wielkiego daru. Jest to czwarty już rodzaj wpływu wywieranego na jednostkę przez jej zaprogramowanie emocjonalne. Podpowiada ono człowiekowi, że nie zasługuje na taką miłość, jakiej pragnie jego świadomość”.
Źródła takiego przekonania (jak zresztą praktycznie w każdym innym przypadku, gdy próbujemy znaleźć uzasadnienie dla dysfunkcyjnego zachowania) leżą w twoim dzieciństwie. Dr De Angelis wyjaśnia: „Jeśli ktoś jako dziecko nabrał przekonania, że nie zasługuje na miłość, bo usłyszał to od bliskich osób albo sam doszedł do takiego wniosku, może mieć później trudności z pozyskaniem czyichkolwiek uczuć”. I tłumaczy dalej, że małe dziecko wierzy bezkrytycznie we wszystko, co mówią rodzice. Wierzy, ponieważ ich kocha, ponieważ są dla niego jedynym autorytetem. Kiedy więc słyszy od ojca czy matki, że jest niegrzeczne, mało inteligentne, że trudno je lubić, słowa te bardzo głęboko zapadają w jego podświadomość.
Pewnie domyślasz się, jak wpływa to na twój rozwój, na twoją osobowość, zachowanie i interakcje społeczne. Oraz na – jeśli nie przede wszystkim – bliskie relacje z mężczyznami: konsekwencje dziecięcych przekonań, że nie zasługuje się na miłość, jak pisze dr Barbara De Angelis, ujawniają się poprzez wybór partnerów. Wciąż „zaliczamy” wtedy tylko takich, którzy nas nie kochają lub źle traktują. Albo w ogóle trudno nam z kimkolwiek się związać.
Szacunek innych wynika z poczucia własnej wartości
Budowanie dobrych, udanych związków, w których panują partnerskie układy, w przypadku osoby z niską samooceną jest bardzo trudne. Psychoterapeuta i pisarz Nathaniel Branden (1930-2014), najbardziej znany z prac poświęconych poczuciu własnej wartości, twierdził, że w systemie wartości człowieka nie ma nic ważniejszego – bardziej decydującego o jego rozwoju psychicznym i motywacjach – niż szacunek, którym darzy on samego siebie. Niska samoocena w związku oznacza bowiem także trudność w wyrażaniu swoich uczuć i potrzeb, uległość, zależność od oceny innych, posłuszność. Nie to jest jednak głównym problemem.