Stereotyp „prawdziwego mężczyzny”, który niczego się nie boi, błyskawicznie podejmuje decyzje i jest przekonany o ich słuszności oraz idzie przez życie jak taran, zdecydowanie odchodzi do przeszłości. W dzisiejszych czasach facet z twardziela coraz częściej przekształca się w delikatnego wrażliwca i może jest to zjawisko całkowicie naturalne, o czym świadczą liczne eksperymenty naukowe.
Na przykład brytyjscy badacze obserwowali grupę sześciolatków słuchających płaczu dziecka. Co się okazało? Chłopcy dwukrotnie częściej nie wytrzymywali i sami zaczynali płakać lub uciekali z pomieszczenia.
Badaniu poddano też lekarzy i okazało się, że mężczyźni gorzej reagują na stres związany z zagrożeniem życia pacjentów, częściej popadają z tego powodu w depresję, a nawet porzucają zawód. Naukowcy wysnuli wniosek, że chłopcy, a później mężczyźni są bardziej skoncentrowani na uczuciach. Wbrew pozorom dziewczynki potrafią lepiej kontrolować stany emocjonalne.
Nic dziwnego, że według ankiety przeprowadzonej na zlecenie Reader’s Digest 41 proc. mężczyzn miałoby ochotę poprosić żonę o okazywanie im więcej czułości. Zwykle jednak na to się nie decydują, ponieważ obawiają się, że przebojowe kobiety uznają ich za „niemęskich”.
Męskość zagrożona
Z szacunków wynika, że co piątego współczesnego faceta wyróżnia ponadprzeciętna wrażliwość, co przejawia się w różnych sytuacjach. Jedną z najbardziej wymownych cech takiego typu mężczyzny jest skłonność do… płaczu. Łzy płyną mu zarówno podczas oglądania wzruszającego filmu, jak i po nerwowej dyskusji z partnerką.
Nadwrażliwiec bardzo kiepsko znosi krytykę swojej osoby, zwłaszcza kwestionowanie męskości. Nie cierpi kobiecych wymówek i złośliwości prawionych mu w gronie rodziny lub znajomych. Najbardziej boi się ośmieszenia, a jeśli przychodzi ono ze strony ukochanej osoby boli szczególnie dotkliwie.
Życie z nadwrażliwcem
W ogóle życie z nadwrażliwym mężczyzną bywa uciążliwe. „Mój facet kolejny raz wpadł w płacz, gdy się posprzeczaliśmy. Już nie wiem, czy naprawdę jest taki wrażliwy, czy tylko stosuje taką metodę manipulacji. Nie potrafię jednak patrzeć na jego łzy, dlatego przytulam go i uspokajam. Może o to mu właśnie chodzi?” – zastanawia się Magda.
„Nie jest normalne, żeby dorosły mężczyzna nie potrafił rozwiązać prostego problemu inaczej niż płaczem. Ktoś taki jest po prostu niestabilny emocjonalnie. Facet ma być oparciem w każdej chwilę, a na kim się oprzesz, jak będziecie mieli prawdziwe problemy? Będziecie płakać razem?” – podpytuje Weronika.
Naukowcy definiują takie zachowanie kobiet jako „zespół kastracji”. Uszczypliwe uwagi, nadmierne eksponowanie błędów i niedoskonałości partnera pozwala zaznaczyć swą wyższość i niezależność. Dzięki temu następuje psychiczna kastracja, czyli odebranie męskości postrzeganej jako przewaga i dominacja.
Nadwrażliwość niekiedy towarzyszy innemu coraz powszechniejszemu zjawisku wśród polskich mężczyzn, czyli syndromowi Piotrusia Pana, który opisał Dan Kiley. „Sądząc po wieku, jest mężczyzną, sądząc po zachowaniu – dzieckiem. Jako mężczyzna pragnie waszej miłości, jako dziecko oczekuje waszej litości. Jako mężczyzna pożąda bliskości, jako dziecko trzyma się na dystans. Jeśli przenikniecie zasłonę jego dumy, ujrzycie, jaki jest bezbronny. Jeśli przeciwstawicie się jego arogancji, poczujecie jego lęk” – tłumaczy autor kultowej książki „Syndrom Piotrusia Pana”.
Źródeł syndromu Piotrusia Pana, podobnie jak nadwrażliwości, należy zwykle szukać w dzieciństwie mężczyzny. Przyczyniają się do tego np. nadopiekuńczy rodzice, którzy izolują syna od rówieśników i wychowują go „pod kloszem”. Powodem nadwrażliwości w dorosłym wieku bywa też kwestionowanie jego wartości lub talentów we wczesnym okresie życia.
Dlatego wielu facetów jest później przeczulonych, zmaga się z ciągłą niepewnością i w każdej uwadze lub żarcie dopatruje się podważania ich działań czy wartości. Wyczuwają najmniejsze wahania nastrojów i zmiany w otoczeniu, choć są one wyimaginowane. Mają problemy z podejmowaniem decyzji, obawiając się porażki, nawet w najprostszych sprawach, jak wybór koloru farby do pomalowania pokoju.
Nadwrażliwcy czują potrzebę bardzo głębokich relacji emocjonalnych. Domagają się od kobiet ciągłego zapewniania o miłości czy poważnych rozmów na temat związku i jego przyszłości. W pewnym momencie może stać się to uciążliwe dla partnerki.
„Nie związałabym się z takim facetem. Mój partner musi być męski. Nie lubię nadwrażliwców. Może to okrutne, ale wyśmiałabym chłopaka piszącego dla mnie wiersze czy płaczącego na romantycznych filmach. Mnie nie rusza poezja, czy wielka wrażliwość. Przy kimś takim sama bym się czuła jak facet” – przekonuje Ewa.
Innego zdania jest Nina. „Zawsze interesowali mnie nadwrażliwi intelektualiści, oderwani od praktycznego życia. Zdecydowanie wolę kogoś takiego niż osobnika, który w życiu się nie przyzna do słabości, że czegoś nie umie albo sobie z czymś nie radzi. Wolę się trzymać z daleka od mężczyzn przyziemnych, zawsze rzeczowych i konkretnych, którzy nie kierują się w życiu wyobraźnią ani uczuciami. A już szczególnie odstraszająco działa na mnie typ nadmiernie zasadniczego racjonalisty” – sumuje.
Ewa Podsiadły-Natorska