Rozstanie zazwyczaj nie jest proste, szczególnie jeśli to nas ktoś porzuca. W takim momencie czujemy złość, żal, rozczarowanie. Dla wielu rozpad związku oznacza koniec świata. Odchodzimy po wielkiej awanturze, wytykamy sobie wady i potknięcia. Ale w niektórzy przypadkach uczucie po prostu się wypala i ruszamy w swoje strony – osobno. Dwójka dojrzałych ludzi, o ile nie wyrządziła sobie wielkiej krzywdy, może spróbować się ze sobą zaprzyjaźnić. Kobiety, którym się to udało, twierdzą, że w ten sposób łatwiej rozprawić się z przeszłością i stanąć na nogi. A kiedy taki układ nie jest możliwy?
„Udało mi się zaprzyjaźnić z byłym partnerem” – wyznaje 27-letnia Anna. „Byliśmy razem przez sześć lat, ale rozstaliśmy się, bo zależało mi na ślubie, zalegalizowaniu naszego związku, a on nie chciał o tym słyszeć. Już od dłuższego czasu nie łączyło nas nic prócz przyzwyczajenia, więc podjęliśmy decyzję o rozstaniu. Na początku w ogóle nie mieliśmy ze sobą kontaktu i trochę mnie to bolało. Po dwóch tygodniach on odezwał się pierwszy, umówiliśmy się na spotkanie. I okazało się, że nic do siebie już nie czujemy, ale odpowiada nam wzajemne towarzystwo. Teraz spotykamy się raz na jakiś czas, niekiedy dzwonimy do siebie. On ma nową dziewczynę, której jeszcze nie poznałam, i wcale nie jestem zazdrosna” – opowiada Anna. I dodaje, że jej zdaniem bezinteresowna przyjaźń z byłym partnerem naprawdę jest możliwa.
„Uważam, że przyjaźń między byłymi partnerami nie istnieje. Próbowałam zaprzyjaźnić się z moim eks, ale najpierw on szukał sposobu, aby do mnie wrócić, a potem ja zaczęłam znowu dostrzegać w nim to, w czym się zakochałam. Lepiej poszukać przyjaciela gdzie indziej” – twierdzi internautka Klaudia. Dlatego jeśli chcesz spróbować zaprzyjaźnić się z byłym partnerem, upewnij się, że jesteś w stanie traktować go wyłącznie jak kogoś z kręgu twoich znajomych. Lubisz jego towarzystwo i poczucie humoru? W porządku. Ale jeśli dojdzie do tego fizyczna fascynacja, uważaj – to znak, że wcale nie szukasz w nim przyjaciela. Upewnij się, że na wzmiankę o tym facecie czy na jego widok, nie miękną ci kolana (albo nie zaczyna się w tobie gotować). Jeżeli ten chłopak wciąż budzi w tobie silne emocje, nic nie będzie z waszej znajomości. Przyjaźń ma być po prostu przyjaźnią, a nie sposobem, aby znowu się do siebie zbliżyć.
W osobnym tekście przeczytasz, czy warto wrócić do byłego partnera.
Ewa Podsiadły-Natorska
Zobacz także:
Jak mężczyzna przeżywa rozstanie?
Płaczą, zamykają się w sobie czy udają, że nic nie czują?
Czy warto dawać eks-partnerowi drugą szansę? SERCOWE rozterki okiem badaczy
Jeden z największych sercowych problemów rozwiązany.
Z ekspartnerką zaprzyjaźnił się również pewien internauta, wypowiadający się na ten temat na forum dyskusyjnym jednego z portali. „Kiedyś zadałem sobie pytanie: czy można zaprzyjaźnić się z byłą dziewczyną. Teraz wiem, że odpowiedź brzmi: TAK! Na początku nie wierzyłem, że uda nam się złapać tę nić porozumienia, która w nas zaistniała jeszcze zanim pojawiły się uczucia. Ale po dłuższym – przyznaję: bardzo długim – czasie znów zostaliśmy przyjaciółmi. Jak nam się to udało? Przede wszystkim: rozmową” – twierdzi internauta. I podpowiada: „Powiedz mu po prostu, że chcecie zapomnieć o uczuciu, którym siebie darzyliście i że wolicie wrócić do przyjaźni”. Jeszcze inna historia przydarzyła się Magdzie: „Byliśmy parą, gdy miałam 18, a on 21 lat. Rozstaliśmy się. Po pięciu latach spotkaliśmy się i postanowiliśmy, że zostaniemy przyjaciółmi. I po dwóch latach tej przyjaźni jesteśmy małżeństwem”.
Przyjaźń między dwojgiem byłych partnerów może się udać. W niektórych przypadkach. Jakich? Jeśli (o czym już wspomnieliśmy na początku artykułu), nie wyrządziliście sobie krzywdy, a waszego związku nie zakończyło szczególnie kryzysowe wydarzenie, takie jak np. zdrada. Warto pomyśleć również o przyjaźni, gdy wciąż łączy was coś szczególnego. Tak było w przypadku Małgosi z Radomia. „Nie byliśmy małżeństwem, ale mieliśmy dziecko. Przeciągaliśmy ten związek w nieskończoność, właśnie ze względu na naszą córkę. W końcu jednak się rozstaliśmy się, a dziecko zostało ze mną. Mój były ciągle jednak wpadał do mnie, żeby zobaczyć się z małą. Od naszego rozstania minęły trzy lata, oboje mamy nowych partnerów, ale przyjaźnimy się ze sobą i staramy się wspólnymi siłami wychowywać córkę” – opowiada Małgosia. Jak dodaje, większy problem z tą znajomością mieli ich nowi partnerzy niż oni sami.
Jeśli ciągle istnieje między wami chemia i obawiacie się, że po „przyjacielskim” spotkaniu moglibyście wylądować w łóżku, zapomnijcie o przyjaźni. Czasem lepiej najpierw od siebie odpocząć po rozstaniu, przejść kwarantannę i dopiero po jakimś czasie planować niezobowiązujące spotkania z byłym partnerem. Na początku może być to zbyt bolesne dla obu stron. – W takiej przyjaźni nie powinno być znamion miłości, dlatego przyda się przerwa, aby stanąć na nogi i ochłonąć. W przeciwnym wypadku te przyjacielskie spotkania mogą być bardzo bolesne – twierdzi psycholog Anna Chotecka. Zastanów się, dlaczego właściwie chcesz przyjaźnić się z eks. Bo za nim tęsknisz? Bo ci go brakuje i chcesz się z nim widywać? To nie są dobre powody. Jedyna rozsądna przyczyna powinna brzmieć: ponieważ lubisz go jako przyjaciela. Może się bowiem okazać, że w waszym przypadku randkowanie było pomyłką, ale przyjaźń, która was łączy, jest znacznie cenniejsza i nie chcecie jej zaprzepaścić.
Specjalistka ds. randek on-line Katie Michaels na własnej skórze postanowiła sprawdzić, czy przyjaźń z byłym partnerem jest możliwa. I do jakich wniosków doszła? „Przez rok spotykałam się z naprawdę dobrym mężczyzną. Może nie był miłością mojego życia, ale gdy się rozstaliśmy, owszem, płakałam i żałowałam. W końcu on zaproponował przyjaźń. Ale gdy się spotykaliśmy na gruncie neutralnym, zaczęło mi brakować tego, co razem przeżyliśmy: głównie kontaktu psychicznego i emocjonalnego. Choć bardzo chciałam się z nim widywać, nie potrafiłam, bo było to za trudne. Zdecydowałam, że powinniśmy przestać się spotykać. Być może kiedyś będę na tyle silna, aby zaprzyjaźnić się z moim byłym, bo to świetny facet, ale na razie nie jest to możliwe” – opowiada Katie Michaels.