W większości filmów o miłości dominuje jeden scenariusz: mężczyzna bez pamięci zakochuje się w kobiecie, ona odwzajemnia to uczucie i po przezwyciężeniu kilku mało sprzyjających okoliczności w końcu mogą być razem. A potem żyją długo i szczęśliwie…
Niestety, rzeczywistość to nie film. W prawdziwym życiu nawet najpiękniejsza i najsilniejsza miłość może bowiem bardzo szybko się skończyć, a zerwaniu niezwykle rzadko towarzyszy przyjazna atmosfera. Czasami zdarza się również tak, że jedno z partnerów nie chce przyjąć rozstania do wiadomości i robi wszystko, aby odzyskać ukochaną osobę. W skrajnych przypadkach kończy się to nawet prześladowaniem byłego kochanka.
Takie obsesyjne nagabywanie eks-partnera nosi miano stalkingu. Termin ten w języku angielskim oznacza „podchody” lub „skradanie się” i w latach 80. XX wieku odnosił się do maniakalnego dręczenia gwiazd Hollywood przez ich fanów. Obecnie stalking jest definiowany jako złośliwe i powtarzające się nagabywanie, naprzykrzanie się, czy prześladowanie, zagrażające czyjemuś bezpieczeństwu oraz powiązane z czynami karalnymi: przemocą, osaczaniem, groźbami. Według statystyk nawet co dziesiąty Polak jest ofiarą obsesyjnego dręczenia, jednak z roku na rok liczba ta niestety sukcesywnie rośnie.
Oto historie kilku dziewczyn, które zamieniły życie swoich eks-chłopaków w piekło…
Sms’owy szał
- To była miłość od pierwszego wejrzenia – opowiada na jednym z for Kelly87. – Poznałam M. na domówce u mojej koleżanki. Wysoki, zbudowany jak marzenie, piekielnie przystojny… I te jego czarne, kręcone włosy! Ideał. Na imprezie przegadaliśmy i przetańczyliśmy kilka godzin, a potem wymieniliśmy się numerami telefonów. Następnego dnia umówiliśmy się na kawę, ale nie był już taki wylewny, jak poprzedniego wieczoru. Zaznaczył, że jest bardzo zajęty, że nie ma na nic czasu… Nie zraziło mnie to jednak – zamyśla się Kelly87 i dodaje: - Wzięłam sobie za punkt honoru, że go w sobie rozkocham i że będziemy razem.
Dalej wszystko potoczyło się błyskawicznie. Dziewczyna najpierw wysyłała mu 2-3 sms’y dziennie. Pytała, co robi i jak się czuje. Kiedy przestał odpisywać, stawała się coraz bardziej natarczywa. – Potrafiłam wysłać mu 25 wiadomości naraz o treści: „Czemu nie odpisujesz???” – przyznaje Kelly87. – Jak nie reagował, zastrzegałam sobie numer i dzwoniłam do niego. Za pierwszym i drugim razem odebrał, bo nie wiedział, że to ja. Tłumaczył mi, że jest zajęty i nie może mi odpisać albo okłamywał mnie, że telefon mu się psuje. W końcu stracił cierpliwość i zaczął krzyczeć przez telefon, żebym dała mu spokój. Płakałam mu wtedy do słuchawki jak dziecko i żebrałam o jedno spotkanie. Ciągle odmawiał, więc pisałam i dzwoniłam coraz częściej. Myślę, że dziennie otrzymywał ode mnie jakieś 70-80 wiadomości i przynajmniej 30 telefonów. Moje nagabywanie skończyło się w dniu, kiedy zmienił numer. Niestety nie znałam jego nazwiska, więc nie mogłam znaleźć go na Facebooku – pisze z żalem Kelly87. – Do dzisiaj fantazjuję, że jesteśmy razem. Nigdy nie przestanę mieć nadziei, że pewnego dnia M. się do mnie odezwie i zostaniemy parą. Strasznie go kocham!
Status związku: To skomplikowane
Karolina i Albert byli parą od 6 lat. Zaczęli się spotykać na pierwszym roku studiów i od tego czasu stali się praktycznie nierozłączni. Razem mieszkali, razem chodzili na imprezy do znajomych i razem planowali wspólną przyszłość. Czar prysł, kiedy oboje zaczęli pracować. Najpierw Albert zostawał w biurze po godzinach, potem doszły do tego wyjazdy służbowe… W końcu przyznał się Karolinie, że spotyka się z koleżanką z firmy. – Moment, kiedy pakował walizki i wyprowadzał się z domu pamiętam bardzo dokładnie – wspomina dziewczyna. – Płakałam wtedy tak strasznie, że nawet jemu zrobiło się mnie żal. Przytulał mnie i głaskał po włosach, obiecywał, że ułożę sobie życie z kimś, kto na mnie zasługuje, ale naszemu związkowi nie chciał dać drugiej szansy. Tłumaczyłam mu, że wybaczam mu zdradę, że po tych doświadczeniach będziemy sobie jeszcze bliżsi, ale nie chciał mnie słuchać. Powtarzał w kółko, że już nic do mnie nie czuje, że kocha tamtą.
Przyjaciółki, które pocieszały Karolinę po rozstaniu poradziły jej, aby spróbowała o tę miłość zawalczyć. Rady koleżanek wzięła głęboko do serca. – Postanowiłam, że przypomnę Albertowi, jacy byliśmy szczęśliwi przez te wszystkie lata. Na jego profil na Facebooku wrzucałam linki do „naszych” piosenek, w tym do takiej, przy której zawsze lubiliśmy uprawiać seks. Natychmiast to kasował, więc linki wrzucałam na profil jego nowej dziewczyny. Dopisywałam przy tym np.: „Albertowi ta piosenka kojarzy się z jednym!”. Bardzo często komentowałam też ich aktywności na portalu i ich zdjęcia. Na swoim profilu zamieszczałam albumy z fotkami z czasów, kiedy jeszcze byliśmy razem.
Kiedy działania te nie przynosiły zamierzonego skutku, Karolina zaczęła śledzić eks-chłopaka. – Potrafiłam stać pod jego pracą godzinami, a potem śledzić jego i tę babę. Obserwowałam, jak trzymają się za ręce albo jak idą na obiad do restauracji. Robiłam im z ukrycia zdjęcia telefonem, a potem wysyłałam je do kolegów Alberta i do jego matki. Prosiłam, żeby pomogli mi go odzyskać, ale nikt nie chciał. W końcu mój były zaczął straszyć mnie policją. Skapitulowałam, ale z całego serca życzę mu, żeby się rozstał z tamtą dziewczyną. Jeszcze będzie chciał do mnie wrócić. Nikt nie pokocha go tak, jak ja.
Kocham Cię na zabój
- Igora poznałam przez Internet - mówi gorzko 19-letnia Patrycja. – Był o 15 lat starszy, imponował mi swoją dojrzałością i tym, że zainteresował się taką małolatą jak ja. Wszystkiego mnie nauczył. To z nim miałam swój pierwszy raz i to jemu chciałam urodzić w przyszłości dzieci. Niestety po 8 miesiącach znajomości powiedział mi, że między nami koniec. Stwierdził, że jest między nami zbyt duża przepaść. Tłumaczył, że rozstanie jest dla mojego dobra, bo jestem młoda i powinnam się wyszaleć, zanim zwiążę się z jednym facetem na stałe.
- Wydaje mi się jednak, że po prostu mu się znudziłam. Z perspektywy czasu mogę już myśleć o tym spokojnie, ale wtedy zupełnie straciłam głowę – opowiada Patrycja. – Wydzwaniałam do niego codziennie, zasypywałam go sms’ami, mailami, a nawet listami. W końcu zaczęłam grozić, że jeśli do mnie nie wróci, to się zabiję. Wysłałam mu szczegółowy opis tego, jak to zrobię. Zagroziłam też, że zostawię list pożegnalny, w którym podam jego nazwisko i wyjaśnię, że popełniłam samobójstwo z jego powodu. Przestraszył się, że nie żartuję, więc… uciekł z kraju. Nie mam z nim teraz kontaktu. Ciekawe, czy jeszcze o mnie myśli…
Miłosne credo
Uczucie do mężczyzny może kobietę uszczęśliwić, ale równie dobrze może ją też doprowadzić do obłędu. Nie należy jednak poddawać się rozpaczy i pozwolić na to, by odzyskanie eks-partnera za wszelką cenę stało się naszą obsesją. W końcu „ze wszystkich rzeczy wiecznych, miłość trwa najkrócej!”
Maja Zielińska
Zobacz także:
Jak nie dać się zniewolić psychicznie facetowi? PORADNIK, CZĘŚĆ 1.
Przeczytaj, jak wyjść spod pantofla i stać się dla swojego faceta równorzędną partnerką!
Jak nie dać się zniewolić psychicznie facetowi? PORADNIK, CZĘŚĆ 2.
Druga część porad dla nowej generacji SUPERWOMAN!