W wielu kwestiach odchodzimy od tradycji, ale jedno pozostaje niezmienne - w 99 na 100 przypadków zaręczyny wciąż wyglądają tak samo. Mężczyzna pada na kolana, by wyznać miłość wybrance i prosi ją o rękę. Dowodem głębokiego uczucia i przywiązania jest okolicznościowa błyskotka. Mało kto wyobraża sobie, że można inaczej.
Zobacz również: EXCLUSIVE: „Byłam narzeczoną tylko przez 48 godzin”
A jednak… Rośnie liczba kobiet, które nie chcą czuć się „zaobrączkowane” i mężczyzn, którym także nie podoba się ten obyczaj. Jednym z nich jest Kamil. 30-latek planuje spędzić resztę życia ze swoją ukochaną, ale wciąż szuka pomysłu na idealnie oświadczyny. Oczywiście bez pierścionka.
W przesłanej do nas wiadomości uzasadnia, dlaczego nie chce zrobić tego tak jak wszyscy. I co proponuje w zamian.
Trudno nazwać moją dziewczynę wojującą feministką. To silna kobieta z zasadami, ale wciąż lubi, gdy przepuszczam ją w drzwiach albo całuję w rękę. Z jakiegoś powodu ma jednak dość luźny stosunek do ślubów i całej tej otoczki. Nie jest w stanie słuchać opowieści swoich koleżanek, bo ten temat zupełnie jej nie kręci. Suknie, obrączki, wesela - mogłaby się bez tego obyć.
Znając jej poglądy na ten temat raczej nie mogę sobie pozwolić na tradycyjne oświadczyny z błyszczącym brylantem. Dla niej to raczej symbol tandety, niż miłości. Wielokrotnie krytykowała próżne znajome, które obnoszą się świecidełkami, a o narzeczonym praktycznie milczą. Zupełnie tak, jak gdyby bardziej kochały dzieło jubilera.
Chcę, żeby została moją żoną, bo oboje wciąż wierzymy w sens tej instytucji. Wiem jednak, że musze zrobić to trochę inaczej
- wyznaje.
Zobacz również: Narzeczony pozwolił jej wybrać pierścionek zaręczynowy. Szybko tego pożałował
Decyzja już praktycznie zapadła i wiem, że nie muszę odkładać trzykrotności pensji (sic!) na błyskotkę. Co nie oznacza, że zamierzam wręczyć jej tylko kwiatki i po prostu zapytać. To jednak wyjątkowe wydarzenie, które wymaga wyjątkowej oprawy. Nie dla gapiów, którzy po wszystkim będą lajkować zdjęcia na Facebooku, ale dla naszych wspomnień.
Rozważam dwie opcje z zupełnie różnych bajek. Jedna nawiązująca to tradycji, a druga jest tak nietypowa, że jeszcze o czymś takim nie słyszałem. Obie mają jednak tę przewagę nad pierścionkiem, że trudno uznać je za symbol zniewolenia. Nie jestem właścicielem mojej dziewczyny i nie będę nią rządził jako mąż. Znając życie, to ja podporządkuję się jej.
Zależy mi na opinii z zewnątrz, dlatego proszę - dajcie znać, co o tym myślicie i które rozwiązanie wydaje się bardziej sensowne
- apeluje przyszły narzeczony.
Sekretnik - czyli zamykany wisiorek, który sam w sobie jest ozdobą, a w środku skrywa jeszcze niewidzialną dla innych tajemnicę. Myślałem, aby wkleić tam nasze zdjęcie albo wygrawerować imiona i datę zaręczyn. To wciąż biżuteria, ale nie tak jednoznaczna. Wisiorek na szyi kobiety nie jest żadnym komunikatem dla świata. Wystarczy, że będzie dla nas.
Rodzinny samochód - ten pomysł podpowiedział mi starszy brat, który kilka lat temu założył własną rodzinę. Wspólny i bardzo praktyczny prezent. Może się szybko przydać i jest jednoznacznym sygnałem, że traktuję sprawę poważnie. Po ślubie będzie sporo wydatków i na to może braknąć, więc lepiej załatwić sprawę nieco wcześniej. Utwierdzę ją w przekonaniu, że nie jestem już lansiarzem, ale głową rodziny.
A może jedno i drugie? Chyba, że coś zupełnie innego? To nie będą tradycyjne oświadczyny, ale chciałabym, żeby wypadały równie godnie
- przekonuje Kamil, który czeka na opinie w tym temacie.
Zobacz również: Coraz więcej par zaręcza się bez pierścionka. 15 rzeczy, którymi można go zastąpić