Uwielbiamy kupować ubrania. Dla wielu z nas shopping to najlepszy sposób na pokonanie chandry. W sklepach decyzje podejmujemy szybko, pod wpływem impulsu i bez większego zastanowienia. Mamy skłonność do zakupoholizmu, choć zdajemy sobie sprawę, że kłóci się to z modą na bycie eko.
Zobacz również: „Kiedyś sukienki, dziś obwisłe dresy”. Młody ojciec jest zaniepokojony tym, jak po porodzie zmienił się styl jego żony
Nasze szafy wypełniają się kolejnymi ciuchami, których tak naprawdę nie potrzebujemy do szczęścia. Lubimy mieć nieograniczony wybór, by później z łatwością pozbywać się zbędnych części garderoby. Ulegamy aktualnym trendom i nie jesteśmy w stanie oprzeć się wyprzedażom. Chęć posiadania okazuje się silniejsza od zdrowego rozsądku.
I nie najlepiej o nas świadczy, na co najlepszym dowodem jest list autorstwa młodego mężczyzny.
Adam potrafi docenić styl swojej dziewczyny, ale do tej pory nie był świadomy skali zjawiska. Zamarł, kiedy wreszcie zajrzał do jej szafy, a jego oczom ukazał się niepokojący widok. Według niego to największy grzech, jaki może popełnić modna kobiet. I niestety - dość powszechny.
Nigdy nie przyszło mi do głowy, żeby komentować jej styl. Moja dziewczyna potrafi się ubrać i miałem wrażenie, że robi to z głową. Potrafi dobierać ciuchy, które pasują nie tylko do niej, ale również do okazji. A to wcale nie takie oczywiste, o czym przekonuję się patrząc na niektóre jej koleżanki.
Wiedziałem, że na tym nie oszczędza, ale skoro widać efekty, to przecież nie będę narzekał. Moja perspektywa trochę się zmieniła, kiedy niedawno zajrzałem do jej szafy. A raczej wielkiej garderoby zajmującej całą ścianę sporego pokoju. Ciuchy dosłownie z niej wypadały
- ujawnia autor.
Zobacz również: 5 ciuchów, których nie warto zakładać na siłownię. Trener personalny ostrzega
Zaglądając do środka wreszcie zdał sobie sprawę ze skali zjawiska i problemu. Jego oczom ukazały się hałdy ubrań, których nigdy na niej nie widział. W większości wyglądały jak nowe, ale jak się później okazało - nie zostały kupione wczoraj, ani tydzień temu.
Po 2 latach związku myślałem, że znam wszystkie jej ubrania, bo często je zmienia i nosi w różnych konfiguracjach. Jakie było moje zdziwienie, gdy 3/4 zawartości szafy stanowiły rzeczy o których istnieniu nie miałem pojęcia. Nówki sztuki wciąż opatrzone metkami. Gdyby je zsumować, wyszłaby całkiem pokaźna kwota.
Jednak nie to zszokowało mnie najbardziej. Te ciuchy nie znalazły się tam z dnia na dzień, ale były gromadzone latami. Większość z nich miała na sobie tylko raz - w przymierzalni, by później na zawsze porzucić. Moja dziewczyna ma obsesję
- pomyślał.
Rozmowa z nią tylko potwierdziła moje obawy. Uczciwie przyznała, że czasem zdarzy jej się kupić coś impulsywnie, a kolejnego dnia już nie ma ochoty na to patrzeć. Proceder trwa w najlepsze od dłuższego czasu - zarówno w sklepach stacjonarnych, jak i online. W efekcie jest właścicielką takiej ilości ubrań, że do końca życia nie musiałaby ich więcej kupować. Ale i tak to zrobi, bo niektóre fasony przestały być modne, a inne egzemplarze już na nią nie pasują. Często nigdy nie były dobre.
Dla faceta, który ma kilka par spodni, bluz, t-shirtów, dwie koszule i jedną marynarkę jest to sytuacja nie do pomyślenia. A przede wszystkim - bardzo przykry widok. Moja rozsądna dziewczyna zupełnie straciła głowę. A ja po prostu czuję potrzebę, żeby zwrócić uwagę na ten problem
- pisze Adam, który jest wrogiem przesadnego konsumpcjonizmu. Mężczyzna apeluje, by wyciągnąć z tej historii wnioski.
Czy w Twojej szafie zobaczyłby to samo?
Zobacz również: 15 damskich ubrań, których faceci nie chcą na nas oglądać, kiedy robi się zimno