Podkład, korektor, bronzer, róż, baza i można tak jeszcze długo wymieniać. Przeciętny mężczyzna nawet nie zdaje sobie sprawy, ile produktów i zachodu wymaga stworzenie pełnego make-up’u. Większość z nas zdaje sobie sprawę z istnienia co najwyżej cieni do powiek, pomadki czy tuszu do rzęs. Ale to nie oznacza, że nie zauważamy istnienia pozostałych elementów.
Zobacz również: Oto paznokcie idealnej długości. Faceci wybrali manikiur, któremu nie mogą się oprzeć
Niektóre z nich wydają nam się jednak całkowicie zbędne. Nie przynoszą większego efektu lub wręcz przeciwnie - są zbyt widoczne i zaczynają niebezpiecznie dominować na twarzy. W ten sposób działa ten przereklamowany specyfik. Teoretycznie ma odpowiadać za efekt „wow”, ale dziwnym trafem zazwyczaj szkodzi. Tak przynajmniej twierdzą moi rozmówcy.
Panowie bez wahania wskazali kosmetyk do makijażu, który przynosi więcej złego, niż dobrego.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Coraz więcej kobiet nie wyobraża sobie bez niego życia. I nic w tym dziwnego, bo żadna szanująca się influencerka nie zapomina o jego aplikacji. Problem w tym, że to co wygląda zjawiskowo na Instagramie, wcale nie musi sprawdzić się w rzeczywistości. Tak ma być właśnie z nieszczęsnym rozświetlaczem. Bez względu na jego formułę, odcień czy sposób użycia.
Główny zarzut dotyczy braku umiaru. Sztuczny „glow” trudno pomylić z naturalnie promienną skórą. Zazwyczaj to plama brokatu, która w przesadny sposób odbija światło. Nie wspominając o tym, że coraz częściej trafia nie tylko na policzki, ale także skronie, nos, usta czy brodę. Przesadny błysk odwraca uwagę od tego, co faktycznie istotne i trąci sztucznością w najgorszym wydaniu.
Oni nie mają co do tego żadnych wątpliwości.
Zobacz również: Z grzywką czy bez? Faceci nie mają wątpliwości, kiedy wyglądasz lepiej
Wyświetl ten post na Instagramie.
„Pół biedy, gdyby to było delikatne maźnięcie. Większość dziewczyn przesadza z rozświetlaczem, nakładając za dużo warstw i na zbyt wielkiej powierzchni twarzy” - twierdzi Tomek.
„Teoretycznie ma podkreślić kości policzkowe, wymodelować twarz, zwęzić nos czy uwypuklić usta. Skutek jest jednak taki, że cała buzia wygląda wtedy na spoconą” - ocenia Daniel.
„Nie jestem przekonany, czy to kosmetyk na co dzień. Prezentuje się wyjątkowo nienaturalnie, dlatego w pracy czy szkole raczej trąci absurdem” - to opinia Marcina.
„Ten kosmetyk jest za mocny i niczego dobrego nie robi. Pokazuje raczej, że kobieta nie zna umiaru i zdecydowanie za bardzo się stara” - dodaje Patryk.
„Równie dobrze możesz wysmarować się wazeliną, a blask będzie podobny” - radzi Wiktor.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Wśród moich rozmówców nie znalazł się ani jeden zagorzały fan takiego efektu rozświetlenia. Każdy z nich zauważa efekty uboczne jego stosowania, przez co kosmetyk wydaje się całkowicie zbędny. W końcu zadaniem makijażu jest podkreślenie atutów i poprawienie ewentualnych niedoskonałości, a nie malowanie wszystkiego od nowa. Efekt sztuczności to jeden z podstawowych zarzutów.
„Tęsknię do czasów, kiedy moja dziewczyna nie wiedziała o istnieniu rozświetlacza, a przynajmniej go nie używała. Wtedy prezentowała się idealnie. Wystarczyła odrobina innych kosmetyków i była gotowa. Dziś nakłada wszystkiego o wiele więcej, bo jak twierdzi - błysk wymaga jeszcze bardziej idealnej cery. Problem w tym, że w efekcie wygląda to strasznie ciężko, a mokra plama na policzkach i w kilku innych miejscach po prostu trąci kiczem” - recenzuje Filip.
Może nie jesteśmy ekspertami w dziedzinie wizażu, ale mamy oczy. I wiemy, kiedy coś nam się podoba, a kiedy kobieta działa wyłącznie na swoją niekorzyść. Tak ma być w tym przypadku.
Zobacz również: 17 części damskiej garderoby, których żaden facet nie jest w stanie zignorować