Mówi się, że żadna praca nie hańbi. Coś trzeba robić i jakoś zarabiać, a nie każdemu dane jest wykonywać wymarzony zawód. Czasami trzeba przymknąć oczy na ewentualne niedogodności, a te mogą dotyczyć najróżniejszych kwestii. Niski prestiż, słabe zarobki, niedogodne godziny, lokalizacja. Oraz to, co ma na ten temat do powiedzenia nasza druga połowa.
Zobacz również: Najmniej stresujące zawody w Polsce. Taka praca to wieczna sielanka
Teoretycznie życie zawodowe nie powinno bezpośrednio rzutować na to uczuciowe. Należy oddzielić je od spraw prywatnych. Praktycznie to chyba jednak niemożliwe, skoro większą część dnia spędzamy właśnie w miejscu zatrudnienia. Kiedy nasz plan dnia wygląda zupełnie inaczej, wtedy naprawdę trudno pogodzić ze sobą oczekiwania i potrzeby.
Przekonał się o tym Paweł, którego dobrze rokujący związek zniszczyła właśnie praca ukochanej. - W tej branży nie ma miejsca na miłość - twierdzi.
Nigdy nie miałem konkretnych oczekiwań co do tego, w jaki sposób moja partnerka powinna zarabiać na życie. Fajnie, jeśli będzie to zgodne z jej zainteresowaniami, satysfakcjonujące i godnie opłacane zajęcie. Sam mam szczęście, że robię to, co lubię i jeszcze na tym zarabiam. Wolny zawód to jednak coś zupełnie innego, niż praca w sklepie.
O tym, że jest sprzedawczynią, dowiedziałem się po pewnym czasie. Najpierw mnie w sobie rozkochała, a dopiero później zdradziła więcej informacji o sobie. Nie miałem żalu, bo też nie chciałem się za bardzo odsłaniać. Zakochałem się i po prostu przyjąłem to do wiadomości. To nie żadna hańba, ani problem. Najważniejsze, ze będziemy mieli dla siebie mnóstwo czasu.
Tak to sobie wtedy wyobrażałem. Praca w handlu kojarzyła mi się z elastycznymi godzinami, małą ilością obowiązków i co najważniejsze - wolną głową. Wychodząc ze sklepu nie zabierasz ze sobą służbowych spraw
- zdradza młody mężczyzna.
Zobacz również: Jego praca zdradza, jakim jest kochankiem. Prostytutka ostrzega przed niektórymi zawodami
Rzeczywistość pokazała, jak bardzo się myliłem. Z jednej strony bardzo doceniłem wszystkie ekspedientki, sprzedawczynie i inne kasjerki, ale z drugiej - zrozumiałem, że wcale nie będzie tak różowo. Jak to na początku związku, chciałem widywać się z nią cały czas. Problem w tym, że kiedy ja miałem wolne - ona dopiero zbierała się do pracy. Popołudniowe zmiany, wieczorne wyjścia, od czasu do czasu zarwane nocki i odsypianie w dzień.
Wtedy człowiek sobie myśli, że nadrobi chociaż w weekend, ale w tej branży to mało realne. Moja dziewczyna miała maksymalnie jeden wolny w miesiącu. W pozostałe soboty i niedziele handlowe znowu była dla mnie niedostępna. Trudno było cokolwiek zaplanować. Nawet jeśli dysponowała planem na cały miesiąc, to ten mógł się w każdej chwili zmienić.
Nie wspominając o dłuższej perspektywie. Nie zaplanujesz sobie wspólnego wypadu za kilka tygodni, bo sytuacja może się różnie ułożyć
- żali się Paweł.
Niektórzy twierdzą, że to bardzo niewymagający zawód. Dziś wiem, że taka ocena wynika z niewiedzy. Niech każdy się zastanowi, ile by wytrzymał pracując na zmiany, za marne pieniądze, w ciągłej niepewności i utrudnionym życiem prywatnym. Miałem już serdecznie dość tego, że nie mogę się nią cieszyć, kiedy mam na to czas. O ona mną, gdy ma akurat wolne przedpołudnie, a ja muszą zająć się swoimi sprawami.
Z perspektywy czasu wydaje mi się, że nawet największa miłość nie poradzi sobie w takich okolicznościach. Związek potrzebuje stabilizacji i chociaż odrobinę przewidywalności. Takie mijanie się prędzej czy później nas poróżni, jak było to w naszym przypadku. Zmęczyło mnie ciągłe czekanie. W takich warunkach naprawdę nie sposób myśleć o założeniu rodziny.
Nabrałem ogromnego szacunku do osób pracujących w tej branży. Ale wybaczcie - z żadną z nich już na pewno się nie zwiążę. To nie jest normalne życie, ale wieczna improwizacja
- tłumaczy niedawne rozstanie.
Rozumiesz go?
Zobacz również: Zbyt piękna, żeby pracować. Z powodu urody podobno nikt nie chce jej zatrudnić