Życie nie zawsze układa się podręcznikowo i zgodnie z planem. Bywa i tak, że sytuacja wymyka się spod kontroli, nie przypominając zupełnie wymarzonego scenariusza. Ten zakłada ślub, narodzimy potomstwa i szczęście do grobowej deski. Bez żadnych komplikacji i postronnych osób. Brzmi dobrze, ale naprawdę różnie z tym bywa.
Zobacz również: „Zakochałem się w pannie z dzieckiem”. Jak wygląda związek z samotną matką?
Coraz rzadziej wiążemy się z pierwszą miłością i jesteśmy z nią do końca. Nawet narodziny dzieci nie gwarantują, że już zawsze będziemy razem. Wbrew temu, co niektórzy próbują nam wmówić, rodzina ma niejedno imię. Przekonała się o tym m.in. Anna Korcz, która ma dwie córki z pierwszego małżeństwa i syna z kolejnego. Podobnie jak nowy partner.
Aktorka wyznała niedawno, że nigdy nie pokochała dzieci drugiego męża, czym wywołała niemały skandal. Kamil nie zamierza jednak krytykować jej postawy, bo przeżywa to na własnej skórze. Związał się z dzieciatą kobietą, ale to nie oznacza, że nagle stał się kochającym ojcem.
Ciąża kształtuje rodzica
Dla mężczyzny rodzicielstwo to chyba bardziej skomplikowany temat, niż dla kobiety. Ona przeżywa wszystko najmocniej, bo przez długie miesiące chodzi w ciąży, a później następuje poród. Dla faceta to równie istotny czas, bo pozwala obserwować, jak wzrasta nowe życie i przyzwyczaić się do nowej roli. Wchodząc w związek z dzieciatą nie miałem takiej okazji, a miłość nie przychodzi za pstryknięciem palca.
Genów nie oszukasz
Wiem, czuję i widzę, że to nie jest moje biologiczne dziecko. Córka mojej partnerki nie przypomina mnie wizualnie, a i jej charakter nie pozostawia wątpliwości, że to zupełnie inna krew. Ona też zdaje sobie z tego sprawę i nigdy nie oczekiwała, że zastąpię jej kogokolwiek. Jestem partnerem mamy, a nie nowym tatą. Zrobię dla tego dziecka wiele, bo jest częścią mojego życia, ale to nie jest miłość.
Zobacz również: „To najdroższe prostytutki w mieście”. Faceci wyznają, dlaczego NIGDY nie umówią się z samotną mamą
Nie chcę robić konkurencji
Pewnie wyglądałoby to trochę inaczej, gdybym wszedł w związek z wdową albo samotną matką, która postanowiła zapomnieć o biologicznym ojcu dziecka. W tym przypadku układ jest dla wszystkich jasny - ja kocham mamusię, ona córkę, a wcale nie tak daleko jest też genetyczny tatuś. Mają regularny kontakt, więc nie ma potrzeby, ani możliwości, abym nagle wszedł w jego buty. Nie na to się pisałem.
Kocha się tylko swoje
Czy można inaczej? Nie wiem, ale mam poważne wątpliwości. Wyobrażam sobie sytuację, gdy zakochuję się bez pamięci w adoptowanych pociechach. To jednak coś zupełnie innego. Córka partnerki nie jest sierotą i nawet jeśli wreszcie weźmiemy ślub - nie stanie się z automatu moją córką. Wierzę w siłę więzów krwi. Te w ostatecznym rozrachunku okazują się mocniejsze, niż cokolwiek. Dla swojego wskoczysz w ogień.
Nigdy tego nie obiecywałem
Niektórzy oczekują, że nowy partner wchodząc w relację z dorosłą osobą, niemal z automatu zajmie się też jego potomstwem. Różne są układy, potrzeby i możliwości, ale ja nigdy tego nie zapowiadałem, ani moja kobieta nie miała podobnych oczekiwań. Dla nas od początku oczywiste było, że kochamy siebie i to wystarczy. Ona kocha też dziecko, a ja doświadczę tego samego w momencie, kiedy zdecydujemy się na kolejne. Już razem.
Brak miłości nie oznacza nienawiści
Przyznając się do tego, że nie kocham córki partnerki z poprzedniego związku, brzmię tak, jakbym jej co najmniej nienawidził. To oczywiście nie tak. Stała się nieodłączną częścią mojego życia i zależy mi na jej szczęściu. Nie tylko dlatego, że jestem z jej mamą. Mieszkamy razem i chcąc nie chcąc przejąłem wiele ojcowskich obowiązków. To ogromna sympatia, przywiązanie, szacunek i troska, ale nie miłość. Moim zdaniem wystarczy.
Rozumiesz jego postawę?
Zobacz również: Młody ojciec ostrzega przed związkiem z samotną matką. „To studnia bez dna”