Z roku na rok coraz mniej się od siebie różnimy. Wszystko staje się globalne, w tym zwłaszcza moda. Za sprawą międzynarodowych koncernów powoli tracimy swój indywidualny styl i bez względu na szerokość geograficzną ubieramy się bardzo podobnie. Ale jednak nie identycznie - przekonuje nasz rozmówca.
Zobacz również: Obcokrajowcy naśmiewają się ze stylu Polek. Wymienili ciuchy, po których zawsze nas rozpoznają
Igor od kilku lat mieszka na stałe poza granicami naszego kraju. Od czasu do czasu wraca jednak ze Szwecji do ojczyzny i dzięki temu ma porównanie. Według jego obserwacji to, co już dawno nie jest modne w innych zakątkach Europy, wciąż widuje się na polskich ulicach. I podaje bardzo konkretne przykłady.
Ty też nadal to nosisz?
Nie twierdzę, że za granicą już się ich zupełnie nie nosi, ale na pewno nie na taką skalę, a dziury nie są tak wielkie. Drobne przetarcia widuję też w Szwecji, czego nie mogę powiedzieć np. o dziurach odsłaniających całe kolana. Jeansy nie powinny wyglądać jak ciuch, który wpadł do maszyny rolniczej albo przeżył bliskie spotkanie z agresywnym psem.
To chyba najbardziej rzuciło mi się w oczy. Polskie dziewczyny nadal lubią kolor limonki albo fluorescencyjnej brzoskwini. Za granicą już prawie się tego nie widuje. Nie wiem dokładnie dlaczego, bo moda jest jednak nieobliczalna, ale Zachód woli teraz bardziej stonowane odcienie.
Zobacz również: Po tych ciuchach obcokrajowcy rozpoznają turystki z Polski. Mają kilka uwag
Szczerze? Dopiero w kraju dowiedziałem się, że coś takiego istnieje i jest tak niezwykle popularne. Połączenie spodni wyjściowych ze ściągaczami znanymi z mody sportowej to jakiś absurd. Odnoszę wrażenie, że Polki noszą właśnie bardzo postrzępione jeansy albo ten dziwny wynalazek. Czasami 2 w 1 - materiał imitujący jeans, wycięte otwory i te nieszczęsne ściągacze na kostkach.
To chyba nie jest jakiś wielki trend, ale już kilka dziewczyn zauważyłem w takich butach. Wygląda to dość pokracznie i absurdalnie - jakbyś nie mogła się zdecydować: szpilki czy trampki. Nigdy nie byłem fanem takich połączeń, a w Szwecji raczej się to nie przyjęło. Nie umiem wskazać żadnej znajomej stamtąd, która miałaby takie buty.
Getry są popularne chyba bez względu na lokalizację, ale różnica polega na ich zastosowaniu. Za granicą służą jako strój sportowy albo po domu. W Polsce okazują się równoprawnym zamiennikiem spodni. Widuję je w sklepach, na ulicach, a nawet restauracjach. Uważam, że to raczej niespokojnie. To tak, jakbym sam pojawił się w miejscu publicznym w moich obcisłych legginsach do biegania.
Pamiętam je dobrze, bo dorastałem w kraju nad Wisłą. W latach 90. to był naprawdę szał. Niedawno wróciły i to wszędzie naraz. O ile się orientuję, moda nie trwała zbyt długo i przynajmniej w Szwecji bardzo szybko zniknęły. Widzę, że tutaj ozdoby na szyję wciąż mają swoje wierne fanki.
Podobnie jak z legginsami, które w krajach zachodnich zakłada się na trening, po domu albo wyjeżdżając za miasto. Bawełniane dresy w Polsce to chyba jednak coś więcej, bo okazują się codzienną częścią garderoby. Można je spotkać w centrach handlowych, urzędach, a nawet knajpach. Nigdy tego nie zrozumiem.
Nie twierdzę, że noszenie takiej kurtki jest totalnym obciachem, ale zauważyłem różnicę, więc chcę się nią podzielić. Takie odzienie bez kołnierza i wykończone ściągaczami było bardzo modne w Szwecji kilka lat temu. Teraz już nie, bo dziewczyny wolą bardziej eleganckie rzeczy. W ojczyźnie widzę, że bez zmian. One są wszędzie - zakładane bez względu na wiek i okazję.
Zobacz również: Scott jest Brytyjczykiem i spędza wakacje w Polsce. Szczerze ocenił nasze ciuchy