Wydaje się, że fryzjerstwo to typowo kobieca branża. W salonach pracują przede wszystkim panie, które przyjmują inne klientki płci pięknej. Nie brakuje jednak mężczyzn uznawanych za mistrzów nożyczek specjalizujących się w stylizacji damskich włosów. Jednym z nich jest Karol, który o włosach Polek wie niemal wszystko.
Zobacz również: Fryzjerzy nienawidzą, kiedy to robisz. Opisali, co wyrabiają ich najgorsze klientki
Jak na profesjonalistę przystało, nie jest jedynie rzemieślnikiem spełniającym życzenia. Ma też swoje zdanie, chętnie doradza, ale również zniechęca, gdy wymarzone uczesanie będzie dla klientki niekorzystne. Niektórych cięć z zasady nie wykonuje, powołując się na estetyczna klauzulę sumienia.
- Mam upiększać, a nie oszpecać, więc czasami muszę powiedzieć stop - przekonuje. I wymienia 6 fryzur, których z założenia nigdy nie wykonuje. Choćby ktoś bardzo go o to prosił.
Nigdy nie rozumiałem fenomenu tej fryzury. To może teoretycznie wyglądać dobrze, ale tylko na nielicznych kobietach i tylko przez chwilę. Dlatego lepiej tego unikać. Wygolony maszynką bok przy pozostawieniu reszty dłuższych włosów wygląda tandetnie i kojarzy mi się z dziewczyną z blokowiska. Niektórzy wycinają jeszcze dodatkowe wzorki, co jedynie potęguje kiczowaty efekt. W czasie odrastania nie pozostaje nic innego, jak zasłaniać się pozostałościami. Ani to wygodne, ani ładne.
Muszę tłumaczyć wielu klientkom, że moda na grzywkę ma swoje granice. Niektórym zwyczajnie nie pasuje, w efekcie rujnując wygląd całej twarzy. Kiedy mówimy o grzywce od linijki, która zasłania tylko połowę czoła albo kończy się tuż pod linią włosów - to nie sprawdza się nigdy i to bez względu na urodę. Zawsze mówię wtedy, że swoją wyjątkowość można podkreślić na wiele różnych powodów. Nie trzeba się od razu szpecić. Można być feministką czy artystką z bardziej tradycyjną i twarzową fryzurą.
Zobacz również: Kolor włosów, którego nie lubi żaden facet. Wskazują go bez zastanowienia
Niektóre klientki nadal żyją w latach 90. i wczesnych 2000. Uważają takie uczesanie za modne i przede wszystkim bardzo wygodne. Nie przeczę, że skrócenie tyłu, przy równoczesnym pozostawieniu dłuższego przodu, ułatwia układanie się włosów. Ale coś za coś. To fryzura typowej ciotki klotki. Brakuje tylko żółtych pasemek i postrzępionych końcówek. Dzisiaj włosy mają wyglądać lekko i jak najbardziej naturalnie.
W mojej karierze zdarzyło się kilka dziewczyn, które przyszły z długimi włosami, a chciały wyjść koniecznie bez nich. Polecenie było proste: maszynka, X mm, całość. Za każdym razem odmawiałem. Do zrobienia czegoś takiego nie jest potrzebny profesjonalny fryzjer, bo wystarczy koleżanka z golarką w ręce. Uważam też, że żadna kobieta nie wygląda wtedy dobrze. Choćby miała najpiękniejszą i najbardziej plastyczną twarz, to z wygoloną głową czegoś jej brakuje. Golenie zdrowych włosów uważam za przejaw niewdzięczności.
Inne panie trzeba usilnie namawiać, by wreszcie pozbyły się przerośniętych pukli. W pewnym wieku wypadałoby się pozbyć włosów zapuszczanych na pierwszą komunię świętą. Po trzydziestce fryzura sięgająca pośladków wygląda zawsze niepoważnie i nieświeżo. Jest też zupełnie niepraktyczna, bo mycie i suszenie tego zabiera cenny czas. Jeśli ktoś taki przychodzi do mnie i z góry zapowiada, że nie chce stracić z długości ani centymetra - mówię uczciwie, że w takim razie nie mam nic do roboty.
Mnóstwo klientek prosi o boba, nie wiedząc nawet do końca, co to jest. Ja nie jestem fanem tej fryzury, zwłaszcza w krótkim i ciężkim wydaniu. Niektóre panie uważają, że będą wyglądać świetnie z kopułą włosów na czubku głowy. A najlepiej, gdy grzywka łączy się płynnie z całą resztą. Jeszcze nie widziałem kobiety, która wyglądałaby z tym dobrze, więc znowu muszę powołać się na klauzulę sumienia. Dobry fryzjer jest jak lekarz - po pierwsze nie szkodzić.
Zobacz również: Damskie fryzury znienawidzone przez mężczyzn. Faceci mają alergię na te uczesania!