Chciałabyś wiedzieć, co tak naprawdę myślą mężczyźni? Kontynuujemy nasz cykl, w którym możecie podzielić się swoimi spostrzeżeniami i problemami z facetem. Dzisiaj kolejny ważny temat, który rozpala Waszą wyobraźnię. Jeśli anonimowo chcesz zapytać o coś Tomka, skontaktuj się z nami, wysyłając maila na adres redakcja(at)papilot.pl.
Jestem w związku od roku. Chciałabym, żeby coś z tego wyszło i na razie jest bardzo miło. Chłopak jest opiekuńczy, odpowiedzialny, dba o mnie, rozśmiesza, często zaskakuje. Wydaje się, że to pewny siebie facet z głową pełną pomysłów. W głębi duszy taki właśnie jest, ale widzę to chyba tylko ja... W towarzystwie zachowuje się zupełnie inaczej. Traci pewność siebie, nie odzywa się, nie chce się wychylać. Po prostu zachowuje się jak cichy ponurak.
Moi znajomi zastanawiają się, co ja w nim widzę, bo sama jestem głośna, energiczna, niczego się nie boję. A tu obok mnie stoi taki chłopiec, który samym spojrzeniem przeprasza, że w ogóle żyje. Też tak myślałam, ale na szczęście poznałam go bliżej, on się przede mną otworzył i kiedy jesteśmy sami – jest zupełnie innym człowiekiem. Rzuca żartami, rozmawia ze mną o wszystkim, przejmuje inicjatywę. Wystarczy gdzieś wyjść i nagle zapada cisza.
Chciałabym, żeby inni zobaczyli go właśnie takiego. Nie zależy mi tylko na tym, żeby kogokolwiek przekonywać, że on jest w rzeczywistości taki fajny. Wystarczy, że ja to wiem. Wydaje mi się tylko, że taka otwartość jest mu zwyczajnie potrzebna. Będzie mu się łatwiej żyło, nie będzie się wszystkiego obawiał. Nie wiem skąd u niego taka blokada.
Mam nadzieję, że problemem nie jestem ja. Raczej robię wszystko, żeby dodać mu pewności siebie, na pewno go nie pouczam i nie uciszam. Wręcz przeciwnie – jak gdzieś jesteśmy, to na siłę wciągam go w towarzystwo i prowokuje rozmowę. Widzę, że dalej jest spięty, ale przynajmniej cokolwiek mówi. Pod koniec imprezy jest już prawie taki, jakiego ja go mam na co dzień. Co ja mam robić? Wysłać go do psychologa?
Kaśka
Pomysł z psychologiem wcale nie jest taki zły, ale ma jedną zasadniczą wadę – chłopak sam musi dojść do wniosku, że potrzebuje takiej pomocy. Jeśli tak bardzo brakuje mu pewności siebie, to raczej się na to nie zdecyduje. W głębi duszy może i chciałby się wygadać komuś z zewnątrz, ale momentalnie pojawi się też strach. Wszyscy się dowiedzą, wyjdę na świra itd. Z tym należy się wstrzymać, jeśli nie chcesz wyjść na nadopiekuńczą mamusię, która dostrzega wyłącznie jego wady. Myślę, że sporą rolę w przemianie możesz odegrać Ty sama.
Zacznij od zastanowienia się nad tym, jak go traktujesz. Czy rzeczywiście nigdy nie zdarzyło Ci się pouczać go publicznie? Czy nie musiał się nigdy wstydzić, bo Twoje słowa postawiły go w kiepskim świetle? Czy nie stawiasz go na siłę w niezręcznych sytuacjach? Jeśli działasz zbyt gwałtownie, możesz nawet nie zdawać sobie sprawy, że sama tutaj szkodzisz. To nie koniec niezbędnych przemyśleń...
Zastanów się także, co takiego dzieje się między Wami, kiedy jesteście sami. Dlaczego właśnie wtedy nabiera odwagi? Tak, miłość sporo tłumaczy, ale to nie tylko to. Sporą rolę odgrywa również przyzwyczajenie. Nieśmiałe osoby mają to do siebie, że zachowują dystans wobec całego świata z obawy przed oceną, ale przy najbliższych są zupełnie inni. Czy wtedy może powiedzieć wszystko, co w nim siedzi, a Ty nigdy go za to nie wyśmiałaś? Czy dajesz mu do zrozumienia, że w pełni go akceptujesz i wiesz o nim wszystko? Jeśli tak, to wcale się nie dziwię, że właśnie przy Tobie wychodzi z niego ta energia i spontaniczność.
Twoim problemem, o ile można tak powiedzieć, nie jest jednak jego zachowanie, kiedy jesteście we dwoje. Chciałabyś, by równie pewnie czuł się także poza ciepłym domem i dobrym związkiem. Możesz działać w tym kierunku, ale nie może to być zbyt gwałtowne, bo wtedy przyniesie odwrotny skutek. Co więc powinnaś zrobić?
Nigdy nie stawiaj go pod ścianą, bo wtedy poczucie zagrożenia i niepewności przybiera niewyobrażalne rozmiary. Nie może być sytuacji, że sama wszystko ustalasz, a jego informujesz o planach dopiero na końcu. Dostałaś zaproszenie na imprezę do swoich znajomych, więc on koniecznie musi z Tobą pójść. Doskonale wiesz, jak się będzie czuł, ale skoro Ci zależy, to on przecież może się poświęcić. Tak, może i zapewne to zrobi, ale zdajesz sobie sprawę, co z tego wyjdzie. Wepchniesz go do kompletnie nieznanego towarzystwa i chłopak zgłupieje.
Zacznij od spotkań towarzyskich w gronie, które on już dobrze zna. Wtedy poczuje się pewniej. Będzie wiedział, kto kim jest, na co może sobie pozwolić, co wypada itd. Nawet w czasie takiego wypadu może się okazać, że pojawi się ktoś zupełnie dla niego obcy. Jedna nieznajoma osoba to jednak co innego, niż cała grupa. Skoro zna resztę, w jej towarzystwie czuje się akceptowany i pewniejszy siebie, to ze spokojem zareaguje na kogoś niespodziewanego. Będzie miał psychiczne oparcie i całkiem prawdopodobne, że zachowa się tak, jakbyś sobie tego życzyła.
Kolejne takie wypady, kolejne dodatkowe osoby, a całkiem możliwe, że stanie się królem towarzystwa. Wcale w tym momencie nie kpię. Przyzwyczajenie do konkretnych sytuacji i konkretnych ludzi czyni cuda. Jednak akceptacja grupy i pewnego rodzaju wsparcie psychiczne z ich strony to nie wszystko. Dużą rolę odegrasz Ty. Nikt nie mówi, że musisz go niańczyć przez cały czas, ale na początku bądź zawsze blisko niego. W końcu sam da Ci do zrozumienia, że czuje się na tyle pewnie, że da sobie radę.
Nie przesadzaj z publicznym zachwytem nad jego osobą, ale niech wie, że jest dla Ciebie ważny. Niech inni także to wiedzą, bo to go wzmocni. Nie unikaj chwytania go za rękę, obejmowania, szeptania do ucha. Bez zbędnej ostentacji, ale od czasu do czasu upewnij go w tym, że jesteście tu razem. To doda mu skrzydeł. Pomyśli sobie, że skoro jest z taką fajną dziewczyną, która nie widzi poza nim świata, to czego właściwie ma się bać? Innych ludzi? A niby dlaczego, skoro ktoś taki go kocha, docenia i w pełni akceptuje...
Chyba nie muszę wspominać, że pod żadnym pozorem nie możesz go publicznie ośmieszać? Nawet wtedy, kiedy wyda Ci się to zabawne i nie przykładasz do tego zbyt dużej wagi. Z całą pewnością on przykłada. Nie aranżuj także sztucznych sytuacji, kiedy stawiasz go w centrum zainteresowania, skoro wiesz, że nie ma na to ochoty. Niech wszystko będzie naturalne i na luzie, a on w końcu sam się rozluźni. Musi mieć jednak pewność, że nigdy nie postawisz go pod ścianą i może Ci zaufać. Powodzenia!
Tomek