Chciałabyś wiedzieć, co tak naprawdę myślą mężczyźni? Kontynuujemy nasz cykl, w którym możecie podzielić się swoimi spostrzeżeniami i problemami z facetem. Dzisiaj kolejny ważny temat, który rozpala Waszą wyobraźnię. Jeśli anonimowo chcesz zapytać o coś Tomka, skontaktuj się z nami, wysyłając maila na adres redakcja(at)papilot.pl.
Jestem z moim facetem od 3 lat. Całkiem długo. Niektórym się wydaje, że po prostu jesteśmy ze sobą tak szczęśliwi. Kiedyś na pewno byliśmy, ale dzisiaj to chyba tylko przyzwyczajenie... Przynajmniej z jego strony. Ja wciąż go w jakimś sensie kocham, ale wydaje mi się, że dla niego ten związek nie znaczy nic specjalnego. Jesteśmy razem, mieszkamy razem, czasami o czymś porozmawiamy, ja ugotuję mu obiad i tyle. Nie widzę jego zaangażowania i mam wrażenie, że jest coraz dalej ode mnie. Ja od niego też, ale facet powinien się jakoś wykazać.
Gdyby mu zależało, to pewnie próbowałby coś zmienić. Okazywałby więcej czułości, planował przyszłość... Tego wcale nie ma. Jeśli już coś planuje, to wydaje mi się, że chyba nie ze mną. Kiedy go pytam, czy jeszcze mnie kocha, to mówi, żebym znowu nie zaczynała. Ale czego? Chciałabym wiedzieć na czym stoję. Za chwilę pewnie bez słowa mnie zostawi. Chciałabym tego uniknąć. Albo zostawić go pierwsza.
Unikanie deklaracji to ważny sygnał. Pod warunkiem, że kiedyś nie miał z tym problemu, a dzisiaj zapiera się rękami i nogami, żeby przypadkiem się nie wygadać. Przykro mi to mówić, ale to oznacza tylko jedno. Jeśli coś planuje, to raczej nie z Tobą. I może wyjdzie Wam to na dobre? Ty też raczej nie palisz się do tego, by o niego walczyć. Niech każdy pójdzie swoją drogą. Skoro facet nie jest w stanie powiedzieć wprost – kocham cię, chcę być z tobą, budujmy coś trwałego, a wykręca się najwygodniejszym „daj spokój”, to co tu analizować...
Chcesz w prosty sposób sprawdzić, czy jest zainteresowany wspólną przyszłością? Wymyśl coś, co wymagałoby zaangażowania Waszych wspólnych pieniędzy, czasu, czegokolwiek. Zaproponuj wspólne kupno mieszkania, psa, założenie wspólnego rachunku bankowego, jakąś inwestycję na przyszłość, daleką wyprawę w czasie kolejnych wakacji. Jeśli on już jest jedną nogą poza związkiem, wtedy nie ma na to większych szans. Zacznie się wykręcać, że po co, dlaczego, to za wcześnie, jeszcze macie czas. Może tak, ale raczej spędzicie go osobno.
Niech Cię nie zwiedzie, że wciąż chętnie z Tobą sypia. Zwierzyna, która ma nieograniczony dostęp do wodopoju, raczej z niego nie zrezygnuje. Nawet jeśli woda nie smakuje już tak dobrze, jak kiedyś. Symptomatyczne jest to, jak traktuje Cię poza sypialnią. Skoro nie macie już o czym porozmawiać, nie możecie snuć planów i nie jesteś w stanie nakłonić go do jasnej deklaracji, to nie wygląda to najlepiej. Najwyraźniej trwa i czeka na Twój ruch. Nie ma w tej chwili lepszej alternatywy, więc męczy się z Tobą.
Może jestem naiwny, ale wychodzę z założenia, że w zdrowym związku zawsze jest dobry moment na rozmowę. Zapytaj go, co mu nie pasuje, co mogłabyś zmienić, jak ratować ten związek. Jeśli powie, że nic złego się nie dzieje i dalej będzie zaklinał rzeczywistość, to znaczy, że naprawdę jest mu już wszystko jedno. Nie czekaj więc już na to, by jedynie go uprzedzić. Sama zakończ ten etap. Nawet nie protestuje? Widocznie sam na to czekał.
Tomek
W tym momencie zapominam o Twojej postawie, bo nie prosiłaś o taką analizę. Jak kombinują faceci – pytasz. Różnie. Zależy od tego, na co pozwoli im druga strona. To pewnie nic odkrywczego, ale głównym symptomem jest absolutny brak zainteresowania kobietą, którą do tej pory nosił na rękach. Sugerujesz, że on wcale nikogo nowego sobie nie znalazł, ale może mieć po prostu dość Ciebie. Jeśli tak naprawdę jest, to musisz wiedzieć, że to cały proces. Facet nie przestaje kochać i interesować się z dnia na dzień. Zastanów się, od jakiego czasu Wasze drogi się rozchodzą.
Kiedyś było wspaniale, mogłaś skłonić go do największych zwierzeń, a on nie widział świata poza Tobą? Teraz nie jest już namiętnym kochankiem i wspaniałym partnerem, ale tylko kolegą, z którym trwasz w związku? Jeśli odrzucimy zdradę i on naprawdę nie ma na horyzoncie nowego obiektu westchnień, to znaczy, że rzeczywiście znudziła go ta sytuacja. Zaczęłaś byś mu obojętna, a koniec może być bliżej, niż myślisz. O ile on ma na tyle odwagi, by przyznać to wprost.
Są wśród nas mężczyźni, którzy w pewnym momencie dochodzą do wniosku, że ich związek nie ma żadnego sensu. Kobieta przestała być taka fajna, seks nie ten, albo wcale, zero porozumienia. Mimo wszystko trwają w nim. To może ciągnąć się nawet latami. Przyzwyczaili się, nie chce im się szukać nikogo nowego, lepsza kobieta, która już nas nie kręci, niż żadna. Przy okazji nie chcą wyjść na męskich bydlaków, którzy porzucają niewinne kobiety. Wtedy do głosu dochodzi obojętność. Nie angażują się i czekają, aż to kobieta ich zostawi.
W gruncie rzeczy takiemu facetowi będzie już wszystko jedno, a czasami nawet odetchnie z ulgą. Wreszcie koniec tego chorego układu. Niech ma satysfakcję, że to ona powiedziała ostatnie słowo. Nareszcie mogę z czystym sumieniem zacząć budować coś nowego. Może Twój chłopak właśnie na to czeka? Skoro nie chce się deklarować, to znaczy, że naprawdę mu nie zależy. Będzie ciężko pracował na to, byś to Ty podziękowała za tę znajomość. Nie będzie miał niczego na sumieniu, bo wyjdzie na to, że to Ty wszystko zniszczyłaś. Całkiem wygodne rozwiązanie.
Wiem, jak to może brzmieć, ale gdybym była pewna, że on coś kombinuje i ma mnie dosyć, to wolałabym być tą, która zostawia, a nie tą, którą ktoś inny porzuca. Za dużo nerwów i zaangażowania włożyłam w to wszystko, żeby teraz on decydował za nas dwoje. Nie chodzi o to, że aż tak go nie cierpię i nie chciałabym z nim być. Pewnie bym chciała, ale coraz bardziej wydaje mi się, że on już niekoniecznie. Czy możesz mi powiedzieć, jak rozpoznać zbliżający się koniec?
On się nie tylko oddalił. On prawie zupełnie wyszedł z tego związku, a teraz jesteśmy razem tylko dlatego, że on jeszcze nie znalazł sobie innej. Tak myślę. Na nic szczere rozmowy, które wcale nie są szczere. Mam dać spokój, nie dopytywać. Pewnie mam się cieszyć, że w ogóle jeszcze tu jest. Czy da się go jakoś zmusić do jasnej deklaracji? A może powinnam wychwycić moment, w którym nie ma już dla nas ratunku? Powiedz mi, proszę, jak kombinują faceci, bo przestaję Was ogarniać.
Kasia
Wydawało mi się, że wszystko jestem w stanie zrozumieć, ale sytuacja, którą opisujesz, raczej nie ma zbyt wiele wspólnego ze zdrowym rozsądkiem. Twierdzisz, że nie ogarniasz facetów. Ja nie ogarniam związku, który wisi na włosku, a jedna ze stron zastanawia się, kiedy natrafi się odpowiedni moment, by odejść. Koniecznie jako pierwsza. Nie wydaje Ci się, że w takiej samej sytuacji może być Twój partner? Nie mam powodów, by przypuszczać, że jest ślepy na problemy w Waszych relacjach. On także może się zastanawiać, kiedy wreszcie dasz sobie z nim spokój. I tak trwacie w niepewności, chociaż nie ma to większego sensu.
Mam nieodparte wrażenie, że Tobie jest wszystko jedno. On mnie pewnie zostawi, więc wolałabym się zorientować na czas, bym to ja mogła zadać decydujący cios. Traktujesz związek jak zawody, wojnę, ostateczne starcie. Wygra ten, kto pierwszy zakończy tę znajomość. W takim razie, na co czekać? Odpraw go z kwitkiem już teraz i na pewno wygrasz tę rywalizację. Nie wiem tylko, czy wygrasz chociaż odrobinę spokoju i szczęścia. Chyba, że masz w sobie jeszcze odrobinę woli walki, ale tej o coś, a nie przeciwko komuś. Co robisz źle, co on może mieć na sumieniu i jak oczyścić atmosferę? Spróbuję się nad tym głośno zastanowić.