Czy kiedykolwiek miałaś wrażenie, że Twój związek bardziej przypomina dzielenie przestrzeni mieszkalnej aniżeli romantyczną relację? Jeśli chociażby raz podobna myśl przemknęła Ci przez głowę, być może doświadczasz tak zwanego syndromu współlokatorki. Choć nazwa brzmi niewinnie, może wskazywać na bardzo poważny kryzys w relacji. Jakie sygnały świadczą o tym zjawisku?
Zobacz także: Znów nie dostałaś odpowiedzi na SMS-a? Sprawdź, jaki błąd mogłaś popełnić
Syndrom współlokatorki, czy też współlokatora to sytuacja, w której romantyczny związek całkowicie traci swoją wyjątkowość. Przeradza się w coś, co można określić jako funkcjonalne partnerstwo. Kropka w kropkę przypomina ono relację dwóch osób dzielących wspólne mieszkanie. Partnerów przestaje nieoczekiwanie scalać bliskość. Stają się zatem dla siebie bardziej współlokatorami aniżeli ludźmi, których łączy silna więź i erotyczna fascynacja. Na miejscu spontaniczności, czułości i pasji pojawia się trudna do zniesienia na dłuższą metę monotonia. Ich codzienne interakcje ograniczają się przede wszystkim do dyskutowania o obowiązkach. Nie ma w nich ciepła i większego zainteresowania uczuciami drugiej osoby.
Co można uznać za przyczynę takiego stanu rzeczy? Nierzadko wpływ mają na nią stres i presja związana z życiem zawodowym oraz niedostateczna komunikacja pomiędzy partnerami. Oto sygnały, które świadczą, że syndrom współlokatorki zaczął być obecny w życiu. Lepiej ich nie lekceważyć, jeśli chce się uratować związek.
Zobacz także: Intrygujący projekt Solo. Już za moment zmienisz nastawienie do życia w pojedynkę