Wielu kobietom, które zaczynają zagłębiać się w idee wygłaszane przez tradwifes włosy zaczynają jeżyć się na głowach. Ich wizja idealnego małżeństwa i wymarzonego trybu życia kropka w kropkę wygląda bowiem jak ta z lat pięćdziesiątych. Czym dokładnie jest ruch tradycyjnych żon?
Zobacz także: „W górach mogę przekraczać swoje granice”. Wywiad z Natalią Tomasiak, reprezentantką Polski w biegach górskich
Jaka powinna być żona idealna? Na pewno nieprzeciętnie opiekuńcza, niekonfliktowa, ujmująco skromna, zawsze pełna ciepła, troskliwa i bardzo pracowita. Większość czasu ma spędzać w domu i nie oddalać się od niego bez konieczności. Ma w końcu pełnić funkcję strażniczki domowego ogniska. Jej największym życiowym priorytetem powinno być zaś uszczęśliwianie i rozpieszczanie męża. Ukontentowany małżonek to gwarancja udanego, harmonijnego związku, który przetrwa długie lata. Powinna zatem pozbyć się wszelkich egoistycznych pobudek i wykreślić ze swojego słownika samolubne hasło „ja”. Po wkroczeniu na małżeńską ścieżkę czym prędzej należy zamienić je na „on” tudzież „my”. Brzmi jak wycinek z prasy przeznaczonej dla amerykańskich gospodyń z lat pięćdziesiątych, prawda? Nic z tych rzeczy. Podobne wartości wyznaje niemało kobiet żyjących współcześnie. Można uznać je za kodeks tak zwanych tradwifes. To anglojęzyczny termin oznaczający tradycyjne żony.
Kobiet utożsamiających się z podobnymi „tradycyjnymi” wartościami nieustannie przybywa. Czują się żonami z powołania. Nie mają najmniejszej ochoty na robienie kariery, podejmowanie zawodowych wyzwań i życie w ciągłym pędzie. Zupełnie nie zależy im na samorealizacji. Ich marzeniem jest stworzenie szczęśliwej i pełnej ciepła rodziny. Chcą wieść spokojne idylliczne życie wypełnione domowymi obowiązkami. W konserwatywnym modelu rodziny, w której mąż zarabia, a kobieta zajmuje się wyłącznie domem oraz dziećmi nie widzą nic złego.
Wielu psychologów twierdzą, że trend tradwifes jest bardzo niepokojący, a kobiety, które się z nim utożsamiają żyją w bańce. Ów ruch bazuje na romantycznej, wręcz bajkowej bezproblemowej wizji rodziny. A jak to bywa w bajkach, w pewnym momencie kończy się idylla... W podobnych pozbawionych równouprawnienia relacjach bardzo łatwo o zaburzenie dynamiki i naruszanie granic. Poczucie bezpieczeństwa niestety jest w nich często złudne.
Zobacz także: Dzięki „cuffing season” czujemy się zimą mniej samotni. Na czym polega ten popularny trend?
'Growing up I was asked several times by teachers what I wanted to be when I was growing up, and I'd always say a housewife'
— This Morning ? (@thismorning) January 23, 2020
We meet #TradWife Alena, who's part of a growing community of women, stepping back in time to be a traditional housewife. pic.twitter.com/2Kb89cp3Xb
Wyświetl ten post na Instagramie