Okazuje się, że nie tylko złość, czy radość są emocjami, które uważa się za zaraźliwe. Naukowcy są bowiem zdania, że jeśli otaczamy się ludźmi mającymi skłonności do niewierności, mogą zacząć udzielać się nam i ich stany emocjonalne. Wzrasta tym samym nasza otwartość na wchodzenie w relacje pozazwiązkowe. Niewierność nieoczekiwanie zaczyna się normalizować.
Zobacz także: To czarujące imię wywodzi się z języka perskiego i oznacza „jaśmin”. Długo wierzono, że działa jak amulet szczęścia
Uczucia, jakich doznają bliscy nam ludzie, mają na nas gigantyczny wpływ. Jeśli darzymy kogoś wielką sympatią i utożsamiamy się z nim, bardzo szybko i często nieświadomie przechwytujemy jego sposób myślenia o pewnych sprawach. Izraelscy naukowcy przeprowadzili w związku z tym badania, których wynik zaskoczył niemałą liczbę osób. Okazało się, że najbliższe otoczenie nierzadko wpływa na nas nie tylko pod względem przyjmowania konkretnych postaw politycznych, czy ideologicznych. Dotyczy to także zachowywania wierności.
Badania wykazały, że jeśli nasi przyjaciele bądź członkowie rodziny regularnie dopuszczają się zdrady, prędzej czy później przyjmujemy to jako normę. Ich zachowanie nie tylko już nas nie razi, ale staje się przepustką do zmian w naszym życiu. Dzieje się tak zwłaszcza, jeśli do naszych uszu dochodzą wciąż wyłącznie pozytywne historie o miłosnych, bardzo emocjonujących perypetiach. Zaczynamy uświadamiać sobie, że i nam najwyraźniej brakuje podobnej adrenaliny. Powielamy zatem schemat ich zachowań, a ryzyko rozpadu relacji, w której jesteśmy, niebezpiecznie rośnie.
Źródło: Zwierciadło, rozmowa z prof. Moniką Wróbel
Zobacz także: Wyczerpujące randkowanie? Talking stage kolejnym antytrendem, na jaki skarży się mnóstwo kobiet