Któż z nas nie kocha flirtować? Zalotne, niewinne, ale szalenie emocjonujące rozmowy to coś, co potrafi dodać codzienności jeszcze wyrazistszego smaku, fantastycznie poprawić nam humor, a zarazem wzmocnić naszą samoocenę. Z wyrafinowaną i szalenie przyjemną sztuką flirtowania związane są jednak pewne niesprawiedliwe mity. Warto nareszcie raz na zawsze z nimi zerwać!
Zobacz także: Toksyczna miłość. Jeśli w Twoim związku pojawiają się te symptomy, uciekaj
Nieprawda! Myślenie, że flirt zawsze powinien rozpoczynać się z męskiej inicjatywy to relikt przeszłości. Niestety ogromna liczba kobiet nadal ma z tym problem. Czas to zmienić! Warto w końcu zapomnieć o tym niesprawiedliwym micie i zacząć brać sprawy w swoje ręce. Jeśli mamy wielką ochotę na odbycie kokieteryjnej rozmowy, w żadnym razie nie zawracajmy sobie głowy konwenansami z ubiegłego stulecia.
Kolejny rozpowszechnionym na wielką skalę mitem związanym z flirtowaniem jest to, że nie każdy potrafi to robić. Ależ skąd! Za często zapominamy, że z flirtowaniem jest bardzo podobnie jak ze śpiewaniem. Zgodnie ze słowami pewnego popularnego utworu wykonywanego kiedyś przez Jerzego Stuhra, robić może to każdy, ot niekiedy „trochę lepiej, lub trochę gorzej”. Nie przejmujmy się tym jednak! Nie bierzmy flirtowania na poważnie. Pomyślmy o nim raczej jak o świetnej zabawie. Przecież „nie oto chodzi, jak co komu wychodzi, czasem człowiek musi, inaczej się udusi”...
Jeżeli nie przekracza się cienkich niebezpiecznych granic i gdy dwuznaczność nie zaczyna być zbyt ostentacyjna, czy wulgarna, flirt wcale nie musi być rozumiany jako zdrada. Wystarczy spojrzeć na południowe narody. Temperamentni mieszkańcy Włoch, czy Hiszpanii mają niewinne flirtowanie w DNA. Wychodzą na tym doskonale - twierdzą, że zapewnia im to wielką pogodę ducha, jak i świetne zdrowie.
Zobacz także: Nieposkromione. Odkryj w sobie wewnętrzną czarownicę i ciesz się życiem jak nigdy dotąd