Najpopularniejsze kłamstwa na Tinderze. Dlaczego to robimy?

Zdarzyło ci się to przeczytać? A może sama masz coś na sumieniu?
Najpopularniejsze kłamstwa na Tinderze. Dlaczego to robimy?
fot. iStock (oatawa)
13.07.2020
Zuzanna Niedzielska

Badania wykazują, że większość kłamstw w aplikacjach randkowych dotyczy naszego wyglądu lub pracy. Każdy z nas chce w końcu zrobić na atrakcyjnym użytkowniku jak najlepsze wrażenie, a zdalnie jest to nieco utrudnione zadanie. Odpowiedni wybór zdjęć, zachęcający opis i interesująca rozmowa... Można poczuć się trochę jak na castingu. To ogromna presja.

Zobacz również: Jak stworzyć idealny profil na Tinderze?

Dlatego właśnie czasem nabieramy ochoty na małe, pozornie niewinne kłamstewko. Przynajmniej na początku, dopóki lepiej się nie poznamy. Tak, aby potencjalny partner kontynuował z nami rozmowę, a później zobaczył na żywo. Gdy już będziemy ze sobą bliżej, na pewno to zrozumie... Czy oby na pewno? Często takie spotkanie okazuje się kompletnym rozczarowaniem. Część osób jest później niezwykle kreatywna w wymyślaniu wymówek, aby uniknąć kolejnej randki i odpisywania na wiadomości. I tutaj zaczyna się druga tura kłamstw.

Najpopularniejsze kłamstwa na Tinderze

dziewczyna przeglądająca telefon w łóżku

Znasz je z doświadczenia? 

Wzrost i waga

W jednym z rankingów najczęstszych kłamstw to właśnie nasz wygląd znalazł się na pierwszym miejscu, a konkretnie wzrost oraz waga. Część panów podaje nawet swoją wysokość w treści opisu, jakby była to najistotniejsza sprawa na świecie. W końcu jak dziewczyna ma założyć szpilki na randkę? No i przecież musi czuć się przy nim bezpiecznie...

Z kolei waga to kwestia, która bardzo interesuje mężczyzn. Bo przecież na zdjęciach można prezentować się doskonale, a w "realu" zaskoczyć delikatną nadwagą. Natomiast panie przeraża tuszowanie tzw. "piwnego brzucha". Niektóre informacje po prostu celowo zatajamy. Tego właśnie użytkownicy boją się najbardziej. 

Czym się zajmujesz?

Na początku pada to słynne weryfikujące pytanie. Zdarza się, że ktoś ze swoją profesją obnosi się już w opisie profilu czy szczegółowych informacjach, ale zazwyczaj musimy o tę kwestię dopytać. Jeżeli wykonujemy mało ciekawy zawód, to ciężko zrobić dobre pierwsze wrażenie. Dlatego część faktów zupełnie pomijamy i trochę upiększamy to, co w rzeczywistości robimy, aby wydało się bardziej interesujące. A prędzej czy później i tak będziemy musieli powiedzieć drugiej osobie prawdę.

Ekspozycja zdjęć

Pierwsze zdjęcie na Tinderze zazwyczaj robi duże wrażenie. Idealne światło, rysy twarzy, figura, doskonale ułożone włosy i makijaż... rzadko kiedy tak przedstawia się rzeczywistość, ale to nieważne. Ważne, aby ktoś dał nam pożądane serduszko. Wybieramy ujęcia, w których prezentujemy się perfekcyjnie, a później sami mamy wrażenie, jakbyśmy spotkali się z zupełnie inną osobą. Warto dodać odrobinę naturalności do swojego profilu, aby ktoś polubił nas takich, jakimi jesteśmy naprawdę.

Oczywiście, że jestem singlem

... i nie szukam tutaj przygody. Niektórzy użytkownicy są zdecydowani i piszą wprost: szukam żony/męża, dziewczyny/chłopaka, partnera/partnerki na wesele. Część osób jednak ukrywa aplikację przed swoimi drugimi połówkami i nocą przegląda konta przystojniaków lub atrakcyjnych kobiet w celu... rozrywki? Dowartościowania się? A może myślą, że "trafi im się ktoś lepszy"?

W wiadomościach ani razu nie pada hasło "związek", a partnera nie ma na żadnym ze zdjęć. Trudno prowadzić takie podwójne życie, ale nielicznym się udaje. Gorzej, gdy sami zaczynamy gubić się w kłamstwach. A zatajenie prawdy to praktycznie jak oszukanie ukochanej osoby. Po co?

Sorry, byłem na siłowni

Niektórzy lubią manipulować kontaktem z drugą osobą, aby bardziej ją zaintrygować. Zapewne przeczytali w wątpliwych poradnikach, że "chłodno-ciepła" postawa i brak kontaktu przez jakiś czas sprawiają, że druga strona zatęskni. Kiedy dodamy do tego jakąś imponującą aktywność, jak wizyta na siłowni i dbanie o sylwetkę, możemy zapunktować. Choć często mija się to z prawdą...

Czasem ktoś po prostu nie ma ochoty z nami pisać i szuka pierwszej lepszej wymówki, ale tak naprawdę chce mieć w zanadrzu kogoś, gdy nic lepszego nie pojawi się na horyzoncie. Smutne.

Rozładował mi się telefon

Znajomy argument? Podekscytowana czekasz na rozwój wydarzeń, a tu nagle brak wiadomości przez dłuższy czas. Najprościej powiedzieć, że zawiniła bateria w telefonie, choć tak naprawdę komuś po prostu... nie chciało się odpisywać. A to oznacza, że raczej nie jesteś priorytetem.

Oszustwa te nazywane są „kłamstwami lokaja”, ponieważ są względnie uprzejmym sposobem na uniknięcie komunikacji bez całkowitego zamknięcia drzwi do więzi

- wyjaśnia magazyn Vice.

aplikacja Tinder

Jakie oszustwa najbardziej was rozczarowały? A może same trochę naginacie rzeczywistość na Tinderze?

Zobacz również: Od kilku miesięcy korzystam z Tindera. Nadal nie mam żadnych dopasowań

Polecane wideo

Ona dotarła na koniec Tindera. Nie rozumie, dlaczego od lat wciąż jest sama
Ona dotarła na koniec Tindera. Nie rozumie, dlaczego od lat wciąż jest sama - zdjęcie 1
Komentarze
Ocena: 5 / 5

Polecane dla Ciebie