Czasy się zmieniły. Kiedyś mężczyźni pracowali, a kobiety siedziały w domu i wychowywały dzieci, a obecnie coraz częściej widać odwrotną sytuację. Faceci nie pracują i są na utrzymaniu swoich kobiet. Tak bywa zarówno w małżeństwach, jak i związkach partnerskich.
Nie zawsze taki układ jest świadomym wyborem obojga ludzi. Niektóre kobiety czują się szczęśliwe, ale inne przeżywają koszmar, bo mają dosyć takiego mężczyzny. Nieudacznik? Leń? Chory psychicznie? Co powoduje, że w XXI wieku faceci tak chętnie przejmuję dawną kobiecą rolę?
Postanowiłyśmy przyjrzeć się bliżej temu zjawisku i porozmawiałyśmy z kilkoma kobietami. Tylko jedna z nich jest zadowolona z obecnej sytuacji i świadomie się na nią zdecydowała. Reszta szuka rozwiązania i zastanawia się, jak skłonić faceta, żeby ruszył się z domu.
Zobacz także: Imiona, które noszą najwierniejsi faceci
Fot. unsplash.com
- Z Mateuszem jestem od trzech lat. Nigdy nie pracował. Jak go poznałam, mówił, że ma trudności w pracy. Potem wyszło na jaw, że to nieprawda. Bał mi się powiedzieć. Obawiał się, że uznam go za nieudacznika. Wzbudził we mnie litość i do tej pory stara się to robić, ale ja powoli zaczynam mieć go dośc. Nie zarabiam dużo i prawie wszystkie moje pieniądze przeznaczam na opłatę czynszu, rachunki i jedzenie. Muszę się zadowalać najtańszymi kosmetykami i ubraniami z lumpeksów, bo na inne mnie nie stać. Ledwo mi starcza pieniędzy do końca miesiąca. O wakacjach nie ma mowy. Nigdzie nie byłam, odkąd jestem z Mateuszem. Jemu wydaje się to nie przeszkadzać. Jak tylko mówię, że mamy mało pieniędzy, przekonuje, że jestem materialistką. Jemu do szczęścia wystarczy telewizor i obiad. Denerwuje mnie też to, że każe mi być wdzięczny, jak coś ugotuje czy posprząta. Wczoraj zarzucił mi też, że czepiam się go, jak zapytałam, dlaczego nie odkurzył, chociaż prosiłam. Odparł, że powinnam się cieszyć, bo wyprasował mi ubrania i ugotował pyszny obiad. Ten pyszny obiad to był makaron z najtańszym sosem z dyskontu. Mam dość takiego życia! Próbowałam już od niego odejść, ale zaczynał płakać i robiło mi się go szkoda. Jak z nim rozmawiać, żeby coś się zmieniło? – pyta się Lidia.
- Niektórzy mówią, że on jest moim utrzymankiem i wykorzystuje mnie, ale odpowiada mi taki układ. Lubię pracować i rozwijać się. Bez trudu utrzymam siebie i drugą osobę, a kiedy wracam, mam posprzątane i ugotowane. Życie jak w bajce. Nie zamieniłabym mojego faceta na pracusia – komentuje Klara.
Fot. unsplash.com
- Mój mąż od dwóch lat nie może znaleźć pracy. Poprzednia wykończała go psychicznie, więc zrezygnował. Od tamtej pory wysyła CV i kilka razy nawet dostał pracę, ale zawsze rezygnował po próbnym okresie. Zawsze coś mu sie nie podobało. A to zarobki, a to szef, a to współpracownicy. Teraz już go nawet nie słucham, jak zaczyna mi opowiadać, co znowu mu przeszkadza.
Jesteśmy małżeństwem od pięciu lat i mamy dwoje małych dzieci. Ja pracuję, a maluchami opiekuje się teściowa. Mieszkamy u teściów na piętrze. To ja wyłożyłam pieniądze na remont, ja opłacam rachunki i jedzenie. Przy małych dzieciach, pieniądze dosłownie się rozpływają, tym bardziej, że maluchy często chorują. Mój mąż nie dostrzega problemu. Uważa, że dopóki starcza na wszystko, niepotrzebnie się denerwuję. A jak mam się nie denerwować, skoro ledwo oszczędzę 50 zł miesięcznie. Jak się nie denerwować, kiedy wracam zmęczona z pracy, a on leży przed telewizorem? Obiady gotuje teściowa i podtyka mu pod nos. Mam wrażenie, że to ona go tak rozpuściła. Teściowie niby przekonują Kamila, żeby wreszcie został w jakiejś pracy na dłużej, ale jak zacznie się nad sobą użalać, ustępują mu. Kamil mówi, że w razie czego jego rodzice pożyczą mu pieniądze. Mam dość i gdybym nie miała z nim dzieci, rozwiodłabym się. Szkoda mi jednak maluchów – rozpacza Zuzanna.
- Mam dość mojego faceta. Od ponad roku nie pracuje i spędza czas przed komputerem. Wcześniej pracował na śmieciowych umowach. W końcu stwierdził, że nie będzie tyrał osiem godzin dziennie pięć razy w tygodniu za 1000 zł miesięcznie. Nie przeszkadza mu jednak, że ja pracuję za niego, bo ktoś musi płacić rachunki i kupować jedzenie.
Wygarnęłam mu już wszystko, ale nic go nie wzrusza. Martwię się o naszą przyszłość, jednak rozstania na razie nie biorę pod uwagę. Szkoda mi tylu wspólnie spędzonych lat – wyznaje Patrycja.
Zobacz także: 6 ubrań, które zdaniem facetów powinnaś wyrzucić z szafy NA ZAWSZE
Fot. unsplash.com
- U mojego chłopaka stwierdzono fobię społeczną i depresję. Leczy się od dwóch lat, ale poprawy nie widać. Ja utrzymuję jego i siebie. Płacę także za jego leczenie. Piotr kiedyś pracował, ale praca polegała na kontakcie z ludźmi i nie wytrzymał. Zrezygnował, a potem jego stan pogorszył się i kazałam mu iść do psychologa. Szkoda mi go, ale brakuje nam pieniędzy. Niestety Piotr stał się bardzo wycofany i nie myśli o podjęciu jakiejkolwiek pracy. Nie potrafię go zostawić, bo wiem, że ma tylko mnie. Z drugiej strony może powinnam uciec? Znajomi przekonują, żebym odeszła, bo on wrobi mnie w lata, a poza tym przyszłość z takim gościem jest zbyt niepewna – zwierza się Weronika.
- Mąż od ponad dwóch lat nie może znaleźć pracy, ale ja mam wrażenie, że po prostu się rozleniwił i nie chce jej znaleźć. Ja utrzymuję całą naszą rodzinę. Niestety nie zarabiam dużo i starcza wyłącznie na podstawowe rzeczy. Oczywiście zdarzają się nieprzewidziane wydatki i wtedy muszę sięgnąć po oszczędności, które kurczą się w zastraszającym tempie.
Mariuszowi nie przedłużyli umowy w pracy, ale mam wrażenie, że on się cieszy i jest mu tak wygodnie. Co jakiś czas bierze zlecenie, ale nie przynosi do domu więcej niż 200-300 zł. Nigdy nie wiem, kiedy dodatkowa kasa wpadnie, a kiedy nie. Przez tę sytuację stałam się nerwowa i nie mogę spać w nocy. Coraz częściej krzyczę na męża, żeby coś zrobił, a on wtedy zarzuca mi, że wyżywam się na nim.
Nie potrafię inaczej, jestem wyczerpana nerwowo. Gdyby nie dziecko, już dawno bym od niego odeszła – żali się Ola.