Ludzie od wieków zastanawiają się, dlaczego niektórzy zdradzają. Robią to zarówno kobiety, jak i mężczyźni. Nie ma reguły, czy są w związku partnerskim, narzeczeńskim czy małżeńskim. Nad tym problemem postanowili się pochylić twórcy internetowego serwisu, stworzonego z myślą o osobach zainteresowanych flirtem pozamałżeńskim. W tym celu przeprowadzili ankietę, której wyniki są - delikatnie mówiąc - zatrważające.
Portal wp.pl informuje, że wyżej wspomniany serwis przebadał 5 tys. kobiet, które dopuściły się zdrady przynajmniej raz. Dostały one ankietę, w której jedno polecenie dotyczyło podania przyczyny zdrady. Co się okazało? Najwięcej pań (69 proc.) uzasadniło skok w bok skąpstwem partnera. Ankietowane przyznały, że doprowadziło je do frustracji. Ta z kolei znalazła ujście w ramionach innego mężczyzny. Podczas badania wyszło też na jaw, że 56 proc. kobiet nie dostaje od ukochanego żadnych prezentów za wyjątkiem specjalnych okazji. Badane zaznaczyły, że ich niezadowolenie nie wynika z materialistycznego podejścia. Dla kobiet drobne upominki stanowią dowód uznania, docenienia przez partnera, uczucia lub po prostu miły gest. Pokazuje on, że partnerka nadal jest kimś ważnym w życiu mężczyzny. Nie tylko praczką, kucharką, kochanką i matką dzieci.
Brak upominków sprawił, że kobiety czuły się zaniedbywane. Do tego uczucia przyznało się 29 proc. kobiet. W efekcie przestały pożądać partnera i zbliżyły się do innego mężczyzny.
Chyba nikt nie spodziewał się takich wyników badania. Przeważnie myślimy, że do zdrady dochodzi przez wygaśnięcie uczucia, zbyt dużą rutynę w związku, miłość do innej osoby, ewentualnie zmianę celu życiowego czy kłopoty materialne. Historia Renaty oraz Uli świadczy jednak o tym, że problem naprawdę istnieje. Brak upominków prowadzi do zdrady małżeńskiej.
Zobacz także: Historia Gosi: „Na widok mojego męża kobiety dziwnie reagują”
Fot. unsplash.com
- Emila poznałam na trzecim roku studiów. Nie był moim pierwszym facetem i na tle eks wypadał super. Podobało mi się jego wygadanie, dowcip oraz elokwencja. Na początku myślałam, że nie ma wad. Ale do czasu. Zauważyłam, że jest bardzo skąpy. Gdy przychodził do mnie, jadł wszystko bez żadnych ograniczeń. Co najmniej raz w tygodniu przychodził do mnie na obiad. Poza tym zawsze przygotowywałam coś do przekąszenia. Czasami były to kanapki, a innym razem ciasto. On sam nigdzie mnie nie zapraszał. A jak byłam u niego w domu, nawet żadnym piciem nie poczęstował. Co najśmieszniejsze, nigdy przy mnie nie jadł. Wiadomo, musiałby dać też mnie – śmieje się Renata. - Lodówkę otwierał zawsze wtedy, gdy wychodziłam – wspomina.
- Poza tym był cudownym chłopakiem. Kochałam go. Po roku bycia razem oświadczył mi się. Od ośmiu lat jestem jego żoną i bardzo tego żałuję. Do tego stopnia, że zdradziłam go kilka razy. Z jednej strony czuję lekkie wyrzuty sumienia, ale z drugiej bardzo mnie zaniedbał – przyznaje Renata.
- Nigdy nie okazywał mi swojego uczucia. Owszem przytulał, całował... Ale ja oczekiwałam czegoś więcej. W końcu buziak czy przytulenie nie wymaga wiele wysiłku i nic nie kosztuje. Widziałam jak sąsiadki czy koleżanki dostają od swoich mężów biżuterię, sprzęt kuchenny albo przynajmniej kwiaty. Bez żadnej okazji. Tak po prostu. Może nie są to produkty z najwyższej półki, ale to i tak bardzo miły gest. Kobieta może poczuć się doceniona, kochana, warta starań po wielu latach. Bezcenne uczucie. Ja nawet na specjalne okazje nie mogę liczyć na wiele. Co dostałam w tym roku na gwiazdkę? Harlequina, krem do rąk i rajstopy! Widać, że takie dyskontowe – żali się kobieta.
Fot. unsplash.com
- W pracy poznałam W. On był zaprzeczeniem Emila. Bardzo szybko do niego przylgnęłam. Zapraszał mnie na kawę, do kina, restauracji. Nigdy nie pozwolił, abym za siebie zapłaciła. Kiedy pierwszy raz przyniósł mi bukiet róż – rozpłakałam się – wyznaje Renata. - Ja nawet o pojedynczym kwiatku już nie marzyłam. Przy W. czułam się jak prawdziwa kobieta. Gdyby nie dzieci, ciągnęłabym romans dalej, a tak muszę tkwić przy tym moim mężu.
Renata nie jest wyjątkiem. W związku Uli też nie jest wesoło.
- Nigdy nie sądziłam, że posunę się do zdrady męża, ale teraz żałuję tylko tego, że zdecydowałam się na nią tak późno – wyznaje 28 latka. - Jestem mężatką od pięciu lat. Zapomniałam już, jak to jest być adorowaną, pożądaną kobietą. Nie dlatego, że mój mąż unika zbliżeń, ale przez jego postawę. Mam wrażenie, że jestem dla niego jednym ze sprzętów w naszym mieszkaniu, jakimś robotem. Przygotowuję posiłki, robię pranie, sprzątam, a w zamian, co dostaję? Tylko „dziękuję”, które brzmi bardziej jak burknięcie pod nosem, a i to nie zawsze. Czuję się niekochana i nic nie warta jako kobieta, pomijając moją użyteczność do spełniania zachcianek domowników. A gdzie kwiaty bez okazji? Gdzie zaproszenie na romantyczną kolację? Gdzie jakieś czekoladki? Oczywiście dostaję prezenty, gdy jest okazja, ale nigdy nic wystrzałowego – smuci się Ula. - O drobnych upominkach bez okazji nie wspomnę. Ucieszyłabym się nawet z czekoladki opakowanej w ładny papier, ale po co tyle starań? Tak by powiedział Mateusz – mój mąż.
Zobacz także: „To najdroższe prostytutki w mieście”. Faceci wyznają, dlaczego NIGDY nie umówią się z samotną mamą
Fot. unsplash.com
- Nigdy nie było mi tak przykro, jak w moje ostatnie imieniny – opowiada dalej kobieta. - Umówiłam się z Mateuszem w jednym ze sklepów. On miał zrobić zakupy spożywcze, a potem zaplanowaliśmy załatwić razem jedną sprawę. Trafiłam akurat na moment, gdy płacił. Widziałam, że kasjerka proponuje mu jeden z przecenionych produktów, które prawie zawsze stoją przy kasie. Była to duża czekolada znanej marki. Mateusz kupił ją. Dostałam ją potem na imieniny. Sprawdziłam, ile kosztowała i było to niecałe 15 zł – gorzko przyznaje Ula. - To był chyba ten moment, kiedy powiedziałam sobie: dość. Nigdy nie narzekałam na brak powodzenia, więc gdy Andrzej – nowy znajomy – zaprosił mnie na kawę, zgodziłam się. Zanim zdecydowałam się z nim przespać minęło kilka miesięcy. W tym czasie dosłownie obsypywał mnie prezentami. Nie były to tylko kwiaty, ale także wyszukane słodycze. Najbardziej rozczuliła mnie chyba maskotka – mała żabka, która miała mi przynieść szczęście podczas zdawania egzaminu na prawo jazdy. Drobiazg, a tak cieszy.
Nadal spotykam się z Andrzejem. On nakłania mnie, abym wzięła rozwód, ale ja i Mateusz mamy wspólny kredyt, więc to nie takie proste. Zobaczymy, jak to pójdzie – kończy swoje wyznanie.
A Wy dostajecie prezenty bez okazji od swoich facetów?