Jeszcze kilka lat temu BDSM, czyli subkultura miłośników wiązania, dominacji, uległości, sadyzmu i masochizmu, był uważany za wstydliwy i kontrowersyjny, rzadko pojawiał się na forum publicznym. Wszystko zmieniła pisarka E.L. James, autorka uwielbianych także przez Polki powieści o przygodach zabójczo przystojnego biznesmena Christiana Greya, który wykazuje skłonności sado-masochistyczne i do swojej gry wciąga niewinną studentkę literatury Anastasię Steel. Powieść „50 twarzy Greya”, a także jej kontynuacje wciąż nie schodzą z list księgarskich bestsellerów, a mnóstwo kobiet przyznaje, że te opowieści wyzwoliły ich ukryte potrzeby seksualne.
W wielu sypialniach pojawiły się kajdanki, pejcze, obroże, a niekiedy nawet haki, łańcuchy czy dyby. Niektóre pary tak zatracają się w BDSM-owych zabawach, że dochodzi do tragedii, czego przykładem jest historia pewnego brytyjskiego małżeństwa. Warren Lyttle i jego żona Lisa Jane byli miłośnikami nietypowych praktyk seksualnych, a najbardziej podniecało ich podduszanie partnera.
Podczas jednego ze zbliżeń mężczyzna zacisnął na szyi ukochanej kabel od telefonu. Był tak podekscytowany, że stracił kontrolę nad sobą i… udusił kobietę. Choć sam zadzwonił na policję i przyznał się do nieumyślnego pozbawienia życia żony, zdarzenie potraktowano jako morderstwo z premedytacją. Lytlle został skazany na 20 lat więzienia.
Podobne zdarzenia wywołują szok, ale skłonności sado-masochistyczne wcale nie są zjawiskiem tak marginalnym, jak mogłoby się wydawać. Już ze słynnego raportu amerykańskiego psychologa Alfreda Kinseya sprzed blisko 70 lat wynikało, że ponad 10 proc. kobiet i 20 proc. mężczyzn odczuwa podniecenie marząc o relacji w stylu BDSM. Natomiast niedawne badania Durexu przeprowadzone w naszym kraju pokazują, że co siódmy Polak lub Polka czasem chce zostać związany albo związać swojego partnera.
Wysokie miejsce na liście potrzeb seksualnych, często jednak skrywanych, zajmuje pragnienie dominacji lub bycia zdominowanym w łóżku. Wielu facetów chętnie zmieniłoby się w potulnego baranka, dało skrępować, a nawet lekko potarmosić, jednak nie zdradza swoich potrzeb, uznając, że to zaprzecza stereotypowi „męskości”.
Polecamy także: „Kobieta upokorzyła mnie w łóżku!” (Historia Adama - TYLKO 18+)
Fot. iStock
Jeśli tego typu zabawy odbywają się za obustronną zgodą, a przyjemność z nich czerpie zarówno kobieta, jak i mężczyzna, nie ma powodów do wstydu czy niepokoju. Wręcz przeciwnie, BDSM może okazać się świetnym urozmaiceniem życia seksualnego. Czasem bowiem warto nagiąć nieznacznie granice ogólnie przyjętych norm, by wyrwać się z nudy i rutyny, które bywają zabójcze dla par, zwłaszcza z długoletnim stażem.
Możemy na przykład wyposażyć się w zestaw akcesoriów erotycznych: kajdanki, pejcz do delikatnego smagania partnera czy opaskę na oczy, by „ofiara” nie wiedziała, czego się spodziewać. Atmosferę w sypialni podgrzeje wykrzykiwanie sprośnych tekstów czy wymierzanie drugiej połówce klapsów w wypiętą pupę. Nie należy również powstrzymywać się przed jęczeniem czy nawet krzykiem w momencie podniecenia.
Problem zaczyna się wtedy, gdy BDSM kręci tylko jednego partnera, uniemożliwia współżycie w parze lub staje się niewygodne lub wręcz krzywdzące dla jednej ze stron. Przekonuje o tym historia Marty z Lublina.
„Jestem w związku z Konradem od dwóch lat i byłoby nam bardzo dobrze, gdyby nie kwestia seksu. On już na samym początku przyznał się do oglądania porno, ale nie spodziewałam się, że na taką skalę. Zamiast kochać się ze mną, woli masturbację przy ostrych filmach BDSM” – opisuje młoda kobieta. „Gdy widzę, że mojego faceta kręci powiązana łańcuchami panna, krzycząca z bólu z powodu naciąganych drutem sutków, to zaczynam się bać” – dodaje.
Konrad kiedyś zaproponował jej takie zabawy, gdy Marta zdecydowanie odmówiła. Był rozczarowany, ale od tamtego czasu nie wrócił do tematu. „I co z tego, skoro wiem, że to go kręci, a dla mnie jest to chore. Boję się, że kiedyś się nie powstrzyma i mnie skrzywdzi. Poza tym nasze życie seksualne jest fatalne, bo on ma problem z erekcją, pewnie dlatego, że nie dostaje odpowiednich bodźców. Nawet nie chcę myśleć, co sobie wyobraża, gdy się kochamy” – denerwuje się Marta. „W każdym razie moja samoocena spadła do bardzo niskiego poziomu, a nieporozumienia w sypialni przenoszą się do życia codziennego. Nie wiem, czy nasz związek ma przyszłość” – podsumowuje.
Fot. iStock
W kwestiach intymnych bez wątpienia bardzo ważna jest szczera rozmowa między partnerami. To zdecydowanie lepsze rozwiązanie niż ukrywanie potrzeb seksualnych, które staje się przyczyną frustracji i wywołuje chęć poszukiwania wrażeń poza związkiem. Dla niektórych mężczyzn najlepszą formą ich zaspokojenia okazuje się cyberseks, nie podlegający żadnym ograniczeniom i pozwalający na realizację nawet najdzikszych fantazji.
Z takich samych powodów faceci decydują się także na skorzystanie z usług agencji towarzyskich. Nie mają wówczas oporów, żeby podzielić się seksualnymi upodobaniami z anonimową, a dodatku opłaconą, prostytutką.
Jak przyznać się partnerowi do fascynacji BDSM? „Rzucamy hasło i badamy postawę partnera. Na przykład, wyobraźmy sobie, że kogoś kręci seks analny. Powiedzenie wprost, że lubimy taką formę seksu, może – wobec niektórych osób – nas skompromitować czy nawet wywołać odrazę, bo nie jest to forma seksu akceptowana przez większość naszego społeczeństwa. Powiedzieć do kogoś wprost, że się lubi seks analny, to duże ryzyko. Może więc lepiej powiedzieć: Przeczytałem, że coraz więcej ludzi to lubi. Co o tym sądzisz? Może spróbujemy?” – radzi znany seksuolog, prof. Zbigniew Lew-Starowicz.
RAF