Wyznanie Karoliny: „Opowiem Wam, jak się żyje w otwartym małżeństwie”

„Można mieć seks na boku i fajny, normalny związek. Po co się kryć, frustrować i spinać?” - pyta kobieta.
Wyznanie Karoliny: „Opowiem Wam, jak się żyje w otwartym małżeństwie”
Fot. iStock
31.05.2017

Coraz częściej mówi się o otwartych związkach jak o zupełnie normalnych układach. Zdaniem ich zwolenników nie warto ograniczać się do jednego partnera, a wierność nie ma sensu. Dlaczego? Prawdziwej miłości nie ma, każde uczucie wygasa po kilku latach, natomiast potem jest już tylko przyzwyczajenie. W związku z tym partner albo partnerzy zaczynają męczyć się w relacji. Mężczyźni dodają, że ciało kobiety nudzi się po jakimś czasie. Biorąc to wszystko pod uwagę, lepiej zastanowić się nad otwartą relacją. Dzięki temu partnerzy unikają konfliktów i oboje mogą mieć udane życie seksualne. Inne kwestie pozostają bez zmian. Taki układ satysfakcjonuje wiele osób.

Nie brakuje jednak także przeciwników, którzy często powtarzają, że na otwarty związek zgadzają się mężczyźni lubiący skoki w bok. Żona jest dla nich wygodna ze względów wizerunkowych. Tym sposobem mają dwa w jednym. Co do kobiet, wśród nich też zdarzają się osoby, które nie wyobrażają sobie sypiać do końca życia tylko z jednym partnerem. Kierują nimi też inne względy...

O tych ostatnich chciałaby opowiedzieć Karolina. 29-latka zdecydowała się na otwarte małżeństwo i nie żałuje. Wręcz przeciwnie, chciałaby Was przekonać do takiego rozwiązania.

Zobacz także: Damskie ciuchy, których faceci nienawidzą

otwarty związek

Fot. iStock.com

- Od dwóch lat jestem szczęśliwą mężatką. Adama poznałam przez portal randkowy. On szukał żony, a ja męża. Na początku nie wiedziałam, że po głowie chodzi mu otwarte małżeństwo. Zdradził mi to dopiero pół roku później. Nie byłam zbulwersowana. Wysłuchałam uważnie tego, co ma do powiedzenia i... przyznałam mu rację. Sama nigdy nie wierzyłam w bajki o miłości do grobowej deski. Co prawda kilka razy zdarzyło mi się zauroczenie i byłam w związkach, ale żadnej magii nie poczułam. „Książę” po kilku miesiącach zamieniał się w zwykłego mężczyznę. Dlatego uznałam, że mój nowy priorytet to szarmancki, dobrze sytuowany mężczyzna. Nie ma sensu związywać się z ubogim facetem z miłości, która i tak zniknie w rutynie dnia codziennego. Zamiast tego lepiej postawić na relację przyjacielską opartą na podobnych przekonaniach.

Mama zawsze powtarzała mi, żebym szukała faceta „z głową”. Dopiero po kilku nieudanych relacjach wzięłam sobie tę radę do serca. Kierowałam się nią przy wyborze męża i nadal się jej trzymam. Nie żałuję.

Adam zaproponował Karolinie małżeństwo oparte na układzie. W zamian za otwartą relację zaoferował dostanie, spokojne życie.

- Nie zastanawiałam się długo. Tydzień po „oświadczynach” zadzwoniłam do niego i powiedziałam „tak”. Przedyskutowaliśmy wszystkie warunki.

otwarty związek

Fot. iStock.com

Oboje funkcjonują jak normalne małżeństwo. Od klasycznych związków odbiegają wyłącznie pod jednym względem. Zarówno Adam, jak i Karolina mają prawo utrzymywać nieformalne związki. Jedynym ograniczeniem jest zachowanie dyskrecji. Karolina nie musi pracować. Adam miesięcznie przeznacza na jej zachcianki 2000 zł i sam utrzymuje dom. W razie rozwodu Karolina dostanie część majątku mężczyzny. W planach uwzględnili także posiadanie dzieci.

Nie pracuję i nie mam zamiaru podejmować żadnej pracy. Śpię, do której chcę, potem jem śniadanie i idę na spotkanie z koleżankami albo zakupy. Gdy wracam do domu, gotuję obiad, czasami trochę posprzątam i czekam na Adama. Do domu wraca o różnych porach. Jeżeli nie ma zamiaru pojawić się na noc, informuje mnie wcześniej, a ja wiem, że wtedy jest z inną kobietą. Nie przeszkadza mi to, chociaż ze sobą też sypiamy. W czasie, gdy on przebywa z kochanką, udaję się na siłownię albo relaksuję się z książką/filmem. Spędzamy też sporo czasu razem. W soboty razem jeździmy na zakupy, a poza tym przez większość wieczorów on i tak mi towarzyszy. Doskonale się rozumiemy i wychodzę z Adamem na eventy pracownicze. Jeździmy do moich rodziców oraz do jego. Na zewnątrz jesteśmy typowym małżeństwem. Za kilka miesięcy zaczynamy się starać o dziecko. Oboje chcemy mieć sporą rodzinę.

Karolina zdradza swój stosunek do skoków w bok.

- Osobiście nie mam dużych potrzeb. Wystarczy mi seks z mężem. Nie ma też we mnie pragnienia przeżycia romansu. Adam jest dla mnie czuły, rozmawiamy ze sobą i to w pełni mi wystarcza. Mam już prawie 30 lat. Przeżyłam niejedno i jestem typową realistką, więc wątpię, aby w przyszłości coś się zmieniło. Mam na myśli to, że się zakocham. Adam też nie należy do gatunku kochliwych ludzi. Zawsze powtarza, że ja zaspokajam jego potrzebę bliskości, natomiast jeżeli chodzi o seks, wiadomo.

otwarty związek

Fot. iStock.com

Wymagam jedynie, aby uważnie dobierał partnerki z uwagi na ryzyko przeniesienia chorób drogą płciową. Właściwie uważam, że moje życie jest godne pozazdroszczenia. Inne kobiety denerwują się, gdy partner ogląda się za inną, żyją w ciągłym strachu i niepewności, że zostaną zdradzone, a ja jestem w pełni zrelaksowana. Mnie to nie dotyczy. Mój facet ciągle może wcielać się w rolę zdobywcy, więc jest usatysfakcjonowany. Nigdy nie widziałam go sfrustrowanego czy wściekłego.

Ja i Adam uważamy, że z życia należy czerpać pełnymi garściami. Seks trzeba odróżniać od uczucia, jeżeli już się pojawi. Nie rozumiem tych zaborczych kobiet, które tak zabiegają o swoich mężczyzn, trzymają ich na smyczy i tylko sprawdzają, czy aby ich nie zdradza. Właściwie są dla mnie godne pożałowania. Ja jestem wolna. Mogę robić, co chcę i z kim chcę. Tak samo Adam. Jesteśmy liberalni, wyzwoleni i nie obchodzi nas, że z pewnego punktu widzenia to niemoralne.

Karolina podkreśla, że są małżeństwem jak każde inne.

- Uważam, że jesteśmy lepsi niż partnerzy, którzy są wobec siebie nieszczerzy i wdają się w ukryte romanse. To czysta hipokryzja. Można mieć seks na boku i fajny, normalny związek. Po co się kryć, frustrować i spinać?

Podzielacie zdanie Karoliny?

Zobacz także: Czego NIE MÓWIĆ partnerowi? Te słowa aż proszą się o związkową katastrofę!

 

Polecane wideo

Komentarze (37)
Ocena: 4.46 / 5
M (Ocena: 1) 02.10.2023 20:18
Po kiku pierwszych zdaniach artykułu już nie chciało mi się go czytać , wyczuwając wręcz pogardę osoby piszącej do całej sytuacji.. żyję w otwartym związku od lat jeszcze jak nie było to modne i nikt nie jest w stanie tego zrozumieć dopóki nie rozumie co to wolność a zarazem miłość
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 29.08.2021 20:16
Jesteśmy z mężem w związku 20 lat, mamy dziecko, kochamy się, ale ostatnio doszłam do wniosku, że coś nam ucieka, oddaliliśmy się od siebie bo mamy różne potrzeby, temperamenty i brakuje nam czegoś czego brak może spowodować rozpad związku. Zaproponowałam mężowi związek otwarty, zgodził się bo czuł podobnie. Nie obchodzi nas to, czy jest to moralne, ale czujemy że jest nam to potrzebne, nie chcemy rozwodu, a taki związek jest ciekawą alternatywą.
odpowiedz
dcdl (Ocena: 1) 26.08.2021 09:30
Nowomodne, zboczone bzdury.
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 26.07.2021 21:22
Myślę, że fajnie byc w dwoje i jednocześnie kochać się z innymi, białymi kobietami, żółtymi kobietami, czy czarnymi kobietami. Czyniłem to jest fajnie. ale jest to kosztowne. Trzeba mieć dużo szmalu.
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 28.02.2021 01:36
Można mieć seks na boku i fajny, normalny związek. <---- jako 43letni mąż, ojciec i czasem niemoralny samiec, nie zgadzam się z tą tezą. Taki otwarty związek będzie działał do momentu, w którym pojawią się pierwsze trudności - dziecko, nieprzespane noce, niespełnione oczekiwania, stres, strata pracy. Ujawnią się deficyty i nagle okaże się, że w ramionach kochanka/kochanki jest po prostu dużo wygodniej. Pojawi się intymność - dużo bogatsza, niż ta miądzy mężem i żoną. Partner seksualny na boku zacznie mieć oczekiwania, może próbować rozbić małżeństwo. Trzeba mieć j..j.., żeby po 10 - 20 latach utrzymać dobrej jakości małżeństwo skacząc jednocześnie z kwiatka na kwiatek. Opcje wyjścia z układu z kochankiem nie zawsze są łatwe. To nie jest takie proste, jak opisano w tym artykule.
odpowiedz

Polecane dla Ciebie