Rozwody stają się powoli plagą XXI wieku, szczególnie w krajach Europy Zachodniej. Jak wynika ze statystyk, aż 42% brytyjskich i 38% francuskich małżeństw decyduje się na rozstanie. Rozwód nie jest tam jednak traktowany jak tragedia, a swego rodzaju przełom życiowy, będący doskonałą okazją na znalezienie nowej miłości i spełnienia. Dlatego już od kilku lat ogromną popularnością cieszą się divorce party (rozwodowe imprezy) z wybornym szampanem i okazałym tortem w roli głównej. Prekursorką mody na huczne obchodzenie rozwodu była modelka i aktorka, Shanna Moakler, pierwsza żona wokalisty Blink 182, która na cześć powrotu do stanu wolnego zrobiła imprezę w słynnej restauracji Bellagio w Las Vegas.
Ostatnio pojawił się jednak nowy, jeszcze bardziej zaskakujący trend w celebrowaniu rozwodów. Angielska projektantka, Giselle Gane, zainspirowana wiktoriańską tradycją noszenia żałobnych klejnotów (w postaci zawieszonych na łańcuszku czaszek, trumien, krzyży, serc albo niezapominajek), stworzyła unikatową kolekcję biżuterii dla rozwodników. Jak tłumaczy, rozstanie jest śmiercią miłości, więc należy mu nadać odpowiednią oprawę, najlepiej w postaci rozwodowych błyskotek.
Wśród propozycji Giselle pojawiły się złote obrączki z oczkiem w kształcie turkawki (symbolu nieprzemijającej przyjaźni) i pierścionki - kastety imitujące szkielet ptaka. Z kolei w kolekcji skierowanej do wdów szczególną uwagę zwracają efektowne, złote pierścionki z brylantem podtrzymywanym po bokach przed dwie ludzkie czaszki oraz obrączki z ozdobą w formie żołnierza strzelającego z karabinu.
Projektom Gane nie można odmówić pomysłowości i fantazyjnej, acz posępnej urody. Nie wydaje nam się jednak, aby noszenie tego typu biżuterii pomogło otrząsnąć się po rozstaniu czy utracie bliskiej osoby. Przyznajcie same, że spoglądanie na dłonie i przypominanie sobie o nieprzyjemnych przeżyciach nie brzmi optymistycznie...
Zobacz także:
Na dobry związek, dobre rozstanie
Weronika Woronowska