Tylko część z rozstań przebiega modelowo, reszta jest większymi bądź mniejszymi dramatami. W najgorszych przypadkach strony szukają odwetu za zranione uczucia. Coraz popularniejszą i najbardziej bezwzględną formą zemsty jest udostępnianie prywatnych zdjęć i filmów w Internecie. Zazwyczaj uwiecznione są na nich intymne chwile.
Moda na prywatną erotykę i pornografię bije rekordy popularności. Jednak decydując się rejestrację igraszek, trzeba być pewnym swojego partnera. Aby jeszcze bardziej upokorzyć byłą partnerkę, część mężczyzn wybiera bardziej drastyczną zemstę - obok filmu czy zdjęć zamieszcza dane dziewczyny: imię, nazwisko, telefon, adres, e-mail. Wszystko to, by ją poniżyć i narazić na ataki ze strony internetowych zboczeńców. Sami mogą wtedy poczuć spełnienie. Skoro ona nie chce być ze mną, to teraz nikt z nią nie będzie, bo wszyscy będą ją traktowali jak „dziwkę". Na nagraniach wolą pozostać anonimowi, wiedzą jaki jest koszt ujawnienia swojego wizerunku w tego typu nagraniu.
Tak napiętnowana osoba musi walczyć o swoje dobre imię. Jednak nie pomoże jej w tym żaden sąd. Musi to zrobić sama, z powództwa cywilnego. W polskim prawie brak przepisów zakazujących nękania byłych partnerek. Mogą być karane tylko osoby, które włamią się do komputera. Takie sprawy są zazwyczaj umarzane ze względu na znikomą szkodliwość czynu.
Kobiety, które padły ofiarami cyberprzemocy potrzebują opieki psychologów, ponieważ w jednej chwili tracą grunt pod nogami. Są jednocześnie upokorzone, poniżone i zdradzone. Sejm dopiero pracuje nad zmianami w Kodeksie Karnym, jednak nie wiadomo, w jakim stopniu będzie można ścigać osoby rozpowszechniające materiały wideo i zdjęcia bez zgody zainteresowanych.
Dla własnego bezpieczeństwa i komfortu lepiej nie pozwalać na uwiecznianie wspólnych intymnych chwil.
Joanna Martel