Podobno w dobrym tonie jest, kiedy to facet płaci za kolację – tak przynajmniej uczyły nas nasze mamy i babcie. Niestety okazuje się, że ich wiedza na temat randek jest już lekko przeterminowana.
W ankiecie przeprowadzonej na zlecenie amerykańskiej stacji telewizyjnej NBC News aż 84% panów przyznaje, że nie czuje się w obowiązku, by w całości regulować rachunek za kolację w restauracji, na którą zabrali kobietę. Co więcej, aż 44% z nich zapewnia, że taka delikwentka, która uchyla się od udziału w kosztach, jest dla nich na wstępie spalona i raczej więcej do niej nie zadzwonią.
Panie na całą sytuację mają zupełnie inny pogląd. Tylko 58% kobiet uważa, że powinny dokładać się do rachunku za wspólną kolację, a 44% czuje zażenowanie, kiedy facet tego od nich oczekuje. 39% respondentek liczy, że na hasło `zapłacę za siebie` partner uniesie się honorem i weźmie rachunek na siebie.
Może wam się wydawać, że panowie zrobili się wobec nas bezduszni i pastwią się nad nami pod płaszczykiem równouprawnienia, ale to nie do końca prawda. Aż 39% ankietowanych ma poczucie winy, kiedy kobieta płaci w restauracji za siebie. Biorąc pod uwagę, że 2/3 mężczyzn właśnie tego oczekuje, można wysnuć wnioski, że spełniając ich życzenie w rzeczywistości psujemy im nastrój.
Jak wykazują badania, kwestia regulowania rachunku w restauracji rządzi się wieloma zasadami. Jedną z nich jest czas trwania związku. Zarówno 40% mężczyzn jak i kobiet twierdzi, że w pierwszym miesiącu znajomości należy dzielić się wszystkimi kosztami po połowie, a na fundowanie sobie nawzajem takich przyjemności przychodzi czas, gdy związek trwa już pół roku.
Jak widać, nawet najzwyklejszy obiad na mieście może stanowić podłoże konfliktów i nieporozumień. Warto zatem przygotować swój portfel na ewentualny udział w kosztach. Szczególnie jeśli zależy ci na tym facecie i masz nadzieję na to, że pierwsza randka nie będzie tą ostatnią.
SŻ