Pierwsza randka – choć upragniona, zazwyczaj staje się stresującym momentem zarówno dla kobiet, jak i mężczyzn. Drżące ręce, mocne bicie serca i trema mogą bowiem sprawić, że gafa zacznie gonić gafę, a perspektywa zdobycia względów rozmówcy z minuty na minutę coraz bardziej zacznie się oddalać. Wszystko za sprawą wielu oczekiwań, jakie stawiamy przed sobą, potencjalnym partnerem i samym spotkaniem. O jakie dokładnie oczekiwania chodzi? Postanowiło to zbadać BBC Entertainment we współpracy z internetowym serwisem randkowym eDarling.pl.
Ankieta, przeprowadzona przez serwis eDarling wśród 1000 polskich kobiet i mężczyzn w wieku od 18 do 40 lat wykazała m.in., że mieszkańcy naszego kraju najbardziej cenią sobie usposobienie oraz poczucie humoru rozmówcy. – 19 proc. respondentów odpowiedziało, że przede wszystkim zwracają uwagę na atrakcyjność osoby, z którą się umówiły. Dla 26 proc. ważne są dobre maniery, natomiast dla 55 proc. osób liczy się osobowość i poczucie humoru – wylicza „Dziennik Gazeta Prawna”.
Z badania wynika również, że kobiety wolą, gdy mężczyzna pierwszy zaprasza na randkę i… za nią płaci. Większość pań stwierdziła równocześnie, że na inicjalnym spotkaniu nigdy nie całuje się z partnerem.
A gdzie Polacy najczęściej umawiają się na pierwszą randkę? Dla 62 proc. mężczyzn i 66 proc. kobiet miejscem tym jest najczęściej kawiarnia lub restauracja. Lokale te nie tylko umożliwiają lepsze przyjrzenie się potencjalnemu partnerowi, ale przede wszystkim sprzyjają rozmowie z nim. Tematem konwersacji preferowanym przez Polaków są poglądy na życie, z kolei jako tematy tabu respondenci wymienili opowieści o byłym partnerze (56 proc.), pracy (6 proc.) czy studiach (6 proc.).
Co o tym wszystkim myślicie? Wyniki badań zgadzają się z Waszymi osobistymi preferencjami?
Maja Zielińska
Zobacz także:
Szpiegowanie partnerów na Facebooku, czytanie SMS-ów to związkowa codzienność
Jesteśmy nieufni i podejrzliwi wobec ukochanej osoby.
Feedersi i ich ulubiona dewiacja: Grubaski "zgniatają" swoich kochanków (+VIDEO)
Kolejny aspekt bycia tzw. feedersem.