Za nami okropny czas zakończenia nauki w liceum, „walki” z maturą i nerwowego oczekiwania na jej wyniki. Bardzo jestem ciekawa, jak oceniacie tegoroczną maturę. Czy uważacie, że była sprawiedliwa? Czy klucz odpowiedzi z języka polskiego jest właściwym sprawdzianem naszej wiedzy polonistycznej? Ja myślę, że nie.
Pewnie każdy maturzysta dobrze wie, że wypracowania z polskiego piszemy tak, aby wpasować się w klucz, który całkowicie zawęża nasze horyzonty. Nie pozwala on wyróżnić się osobom, które mają lekkie pióro, piękny styl i dodatkową wiedzę wykraczającą poza program. Pisząc nową maturę, za dodatkową wiedzę można dostać tylko kilka marnych punkcików za walory artystyczne. Czy wiecie, że Wisława Szymborska (dla eksperymentu) pisała maturę z analizą i interpretacją własnego wiersza i nie zdała jej! Ja, pisząc maturę z jej wiersza, miałam 80%, bo nauczyciele, których można porównać do Gombrowiczowskiego profesora Pimko, nauczyli mnie, jak zawęzić swoje myślenie i kombinować, co może być w kluczu. Górnolotne przemyślenia i twórcze wnioski nie są mile widziane na egzaminie dojrzałości. Może osobom piszącym maturę podstawową (czyli głównie umysłom ścisłym) podoba się taki system oceniania, ale prawdziwy humanista z rozległą wiedzą i talentem nie ma co liczyć na wysokie wyniki.
Tak samo niesprawiedliwy wydaje mi się ustny egzamin z języka polskiego. Uważam, że również nie sprawdza on naszej wiedzy polonistycznej. Większość uczniów (ponad połowa mojej klasy!) uczy się bezmyślnie na pamięć prezentacji maturalnej, którą albo ściągnęli z Internetu, albo słono zapłacili polonistom za jej napisanie. Oceniający nauczyciele nie znają człowieka, którego egzaminują, więc skąd mogą wiedzieć, kto pisał sam? Także w tym wypadku osoby posiadające ogromną wiedzę są niedocenione i często postawione na równi z tymi, którzy poszli na łatwiznę.
Patrząc na ten cały system maturalny, mam wrażenie, że wymyślili go jacyś kompletnie niekompetentni ludzie. Bardziej trzeba liczyć na szczęście i własną przebiegłość niż na zdobytą wiedzę. Kiedyś maturzyści mogli się przygotować, wiedzieli (przynajmniej w przybliżeniu), czego można się spodziewać, a dziś? Znalazłam w Internecie listę lektur do rozszerzonego polskiego. Nie dość, że ciężko byłoby to wszystko przeczytać, to jeszcze na samym dole dopisano; „(...) i wszystkie lektury w podobnej konwencji”, czyli po prostu można się spodziewać WSZYSTKIEGO!
Ogólnie, system testów dla przedmiotów humanistycznych jest czymś chorym, nawet nasi „cudowni” profesorowie nie potrafią nam nic w tej dziedzinie wskazać, podpowiedzieć, większość z nich podziela moją opinię na temat klucza. Wiadomo, że historia, WOS, polski, są niesamowicie rozległymi dziedzinami i chyba nikt nie jest w stanie pojąć ich do końca. Jak mawia moja pani profesor: „Matura z historii, WOS-u, polskego, to ruletka”, ale czy tak musi być? Czy nie można nic zmienić?
Jestem ciekawa, jak Wy oceniacie „wspaniałą” nową maturę. Co byście w niej zmieniły?
Piszcie, J.